Wpis z mikrobloga

Zawsze na święta przygotowuję bigos. Praca to odpowiedzialna i czasochłonna. Kapusta świeża, kiszona, wołowina, wieprzowina, boczek, kiełbasa dobrze podwędzona, ale nie sucha, grzyby, śliwki, jabłka, cebula i przyprawy. No i oczywiście wino dodawane pod koniec gotowania. Wino jest wisienką na torcie wieńczącą godziny pracy nad bigosem. Dlatego zawsze do bigosu kupuję dwie butelki wina i trzecią na zapas. Otwieram dwie i próbuję, które wino byłoby najlepsze. Kroję mięso i przysmażam, duszę osobno kapusty, moczę grzyby, itp. Wszystkie te czynności przepijam winem i zastanawiam się, które dodam na końcu duszenia. W miarę jak składniki upodobniają się do bigosu próbowanie wina łączę ze smakowaniem bigosu. I tak to się toczy przez kilka godzin. Pod koniec prac zauważam, że wina nie starczy do bigosu. I po to jest właśnie ta trzecia butelka wina. Odkorkowuje ją i połowę wlewam do bigosu. Bigos wyszedł świetny, bo mam wieloletnie doświadczenie. Nakładam próbną porcję na talerz, jem i wypijam to, co w trzeciej butelce zostało, bo nie wiem co z nią zrobić. Po pracowitej nocy bigos wyszedł super, ale są też konsekwencje przygotowywania bigosu. Boli mnie głowa. Może za dużo bigosu zjadłem?
Wesołych Świąt.
Czesław Cyrul

#swieta #heheszki #wino #humor #bigosik
  • Odpowiedz