Wpis z mikrobloga

Mirki, będzie to trochę #chwalesie, ale też mam nadzieję, że uda mi się też kogoś zmotywować.

Sprawa wygląda prosto. Udało się osiągnąć cel w #dieta. W styczniu tego roku postawiłem sobie cel, żeby zejść z wagą do 95 kg. Wszystko zaczęło się od tego, że po wejściu na 4 piętro czułem ból w kolanach, co mnie przeraziło, żebym w wieku 23 lat był już tak ociężały, nawet żeby nie powiedzieć, że niepełnosprawny. Zaczynałem od 117,6 kg przy 190 cm wzrostu. Dzisiaj waga pokazała 93,4 kg! Pijcie ze mną kompot! ()

Ale teraz do rzeczy. Wiem, że nie jest to jeszcze imponujący wynik, nadal jest nadwaga, ale nie jestem takim ulańcem, jakim byłem rok temu. Oczywiście planuję dietę wciąż trzymać jak i prowadzić aktywny tryb życia. Początek był najtrudniejszy. Trzeba było od razu wszystko odłożyć. Słodycze, słodkie napoje to najważniejsze były. Na wykopie w tym samym czasie pojawił się też artykuł dotyczący cukrów: https://www.wykop.pl/link/3539367/cukier-nie-krzepi-ba-szkodzi/ . Polecam przeczytać tym, którzy chcą wziąć się za siebie, ale brakuje im chęci albo motywacji. Artykuł przeczytałem cały, dało mi to dużo do myślenia. Najpierw zainstalowanie appki Fitatu. Następnie miał być całkowity brak cukrów, to zacząłem ostro z #keto. A może bardziej kato, bo jednak z moim studenckim budżetem było bardzo ciężko wymyślić coś wykwintnego i katowałem się dietą przez ponad miesiąc składającą się z 2 jajek na śniadanie, a na obiad naprzemiennie kurczak ze szpinakiem, albo kurczak z brokułem. I tak w kółko. Czasami bywało, że dziennie nie przekraczałem 1000kcal, a poziom węglowodanów to było maksymalnie 5g. Było ciężko, ale na efekty nie było trzeba długo czekać.

Bez treningów, samą dietą, z tygodnia na tydzień zrzucałem po 1,5 - 2 kg, i w lutym waga mi już pokazała na oko przyzwoite 107 kg. Wtedy skończyło się tak naprawdę #keto, do obiadów wprowadziłem kasze, ryż, oczywiście przez brak ćwiczeń skutkowało to też tym, że i waga zaczęła spadać wolniej. Do czerwca udało się zejść ledwie do 101 kg, alkohol, nocne kebaby i częste pieczywo na śniadanie z lenistwa nie pomagało w diecie. Przyszło lato, wyjazdy, brak jakiejkolwiek diety, ale przynajmniej pojawił się ruch. Na szczęście po wakacjach waga nadal stabilnie, bo pokazywała 103 kg.

W okresie od sierpnia do końca października próbowałem z 2 razy wrócić do diety sprzed lata, oczywiście obie próby zakończone fiaskiem. Na początku listopada uderzyłem w końcu na poważnie. Przede wszystkim zmniejszenie jeszcze bardziej żołądka. Śniadanie 2 jajka, na obiad 250 g kurczaka, 100 g kaszy/ryżu, 100 g surówki, dzieliłem ten obiad na 2 porcje w stosunku 3:2, drugą, mniejszą porcję zostawiałem na kolację. Do tego doszedł trening. Najpierw w domu siłowy, z obciążeniami w postaci 5 litrowych butli z wodą, a następnie bieganie, 3 km dziennie. W 1,5 miesiąca udało się zrzucić kolejne 10 kg i cel na 2017 został spełniony. Cel na 2018? Zejść poniżej 90 kg. :)

Jeśli chodzie o dokładniejsze pomiary ciała to postaram się w następnym wpisie, a może nawet wrzucę fotkę swojej formy. Jedynie co mogę powiedzieć, że rozmiar ciuchów zmalał z XXL, gdzie bywały takie modele tego rozmiaru już za małe, do XL, a nawet coraz częściej mieszczę się w L.
mydlina - Mirki, będzie to trochę #chwalesie, ale też mam nadzieję, że uda mi się też...

źródło: comment_6iJWsl9UuMOJmyh2HSn7A2hh5hXvdvhh.jpg

Pobierz
  • 16
  • Odpowiedz
via Android
  • 0
@kasprzak balem sie, ale mialem na tyle duza motywacje, ze zaryzykowalem. Tak jak pisalem, po pol roku praktycznie diety nie bylo, jadlem co bylo pod reka, a waga drastycznie mimo wszystko nie wzrosla.
  • Odpowiedz
@mydlina: brawo, ja od połowy lutego z 117kg zbiłem do 85kg praktycznie samą dietą. Najgorsze jest to że praktycznie wszystkie ubrania już wyrzuciłem a te nowe też zaczynają się robić za duże więc muszę niedługo ruszyć dupę i wejść na masę ale jak pomyśle o tym to aż mi się nie chce
  • Odpowiedz
@maniok: taaa, ja nadal chodzę w ciuchach ze 117kg, bo po prostu nie mam kasy na zmianę całej odzieży. :D

Ja osobiście stwierdziłem, że #keto to jest za duży wysiłek, jednak wolę zjeść sobie jakąś kaszę, ryż i potem pójść pobiegać, niż jeść bardzo mało
  • Odpowiedz
@mydlina: Keto to nie jest jedzenie 1000kcal i katowanie się mega małą ilością jedzenia. Dieta ketogeniczna kolego to jest dieta w której po prostu nie jest węgli, zwłaszcza na adaptacji. Później można juz dołączyć jakieś węgle przedtreningowe. Ogólnie jedzenie 1000kcal to dosyć spora pomyłka zwłaszcza przy takiej wadze. Ja na początku roku od połowy stycznia do świąt wielkanocnych zrzuciłem 14kg (waga początkowa 130,1) tylko dietą bez siłowni. Jadłem przez adaptację czyli
  • Odpowiedz
@mydlina: spoko ale pamietaj ze to nie keto. na dobrą sprawę keto zaczyna się dopiero jak wejdziesz w stan ketogenezy czyli pobierania energii z tłuszczu. Ty byłeś na diecie LCHF o ile jadłeś dużo tłuszczu, jeżeli jadłeś głównie biało w postaci kurczaka (a nie tłustego miesa np karkowki) i nie dobijałeś tłuszczem to był to zwykły low carb i tyle.
  • Odpowiedz