Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam dziwnych znajomych, jedni są #!$%@? bardziej inni mniej, normalnych nie uświadczyłem. Po seansie w miejscu gdzie król chodzi samotnie, spowodowanym zbyt dużą ilością ostrych papryczek, zacząłem się zastanawiać nad masochizmem. Nie takim pobudzającym seksualnie, a życiowym, męczenie się i niezmienianie swojej egzystencji bo… no właśnie? Bo co? Ludzie żyją w takim wygenerowany przez siebie świecie masochizmu, że nie jestem w stanie tego zrozumieć. Kojarzycie obrazek z psem, siedzącym w płonącym domu przy stole? Wypowiada on „this is fine”, to w zupełności jakbym pytał tych ludzi co oni o swojej sytuacji uważają.

Mam jednego znajomego mieszkającego w UK, nazwę go Piotrek dla ułatwienia. Jest on idealnym przykładem wyżej wymienionego przeze mnie masochizmu życiowego. Jakiś czas temu dostał niezłą robotę (jak na to co robił do tej pory), niedawno nawet awans i podwyżkę na ładną sumkę pieniędzy. Piotrek ma żonę (również pracującą) i dziecko (nie pracuje, ale chodzi chyba do przedszkola, taki mały lewak) - zakładam więc, że pieniędzy im nie brakuje, nigdy też o problemach finansowych nie mówił. Pewnym minusem tej pracy, jest dosyć duży stres i napięcie, którego nie ma jak rozładować – bo jednocześnie po dniu człowiek jest dosyć mocno wykończony psychicznie i brakuje mu sił.

Piotrek według mnie ma tarapaty, na które nie jestem w stanie mu pomóc, bo zgodnie z zasadą „this is fine” nie widzi w swoim życiu żadnych problemów. Żyje on w pętli dom-praca-dom-praca i tak w kółko. Najbardziej szalone co robi w środku tygodnia to godzinne wyjście na zakupy. Jest to człowiek, który dla siebie nie zrobi zupełnie nic, choć mówi że chce i potrzebuje. Powiedzmy, że Piotrek lubi łazić po górach, myślicie że w jakikolwiek sposób realizuje swoją pasję? Jedynym co od niego słyszałem w ostatnich latach o górach, to kiedy był ostatnio w Polsce na wakacjach (czego oczywiście nie lubi, ale nie zaprotestuje i na każdą okazję posłusznie wskakuje do samolotu). Udało mu się wyjść raz w góry! To chyba największe jego osobiste wydarzenie, o jakim od niego usłyszałem.

Według mnie, wydaje się on przywiązany w pewien zły sposób do żony i dziecka. Nigdzie się nie ruszy sam, a z dzieckiem też nie bo przecież to dziecko i już podczas czterogodzinnej podróży już nie będzie radosne. Żona nie podziela jego zamiłowań do przechadzek, więc tutaj są dwa głosy vs jeden i będzie siedział w domu. Tak jest niestety ze wszystkim, cokolwiek by mógł zrobić by polepszyć swoje samopoczucie, on tego na pewno nie zrobi i zostanie tak jak jest.

Do tego w kółko uważa, że wszystko jest ok. Sam zauważa pewne nieprawidłowości, ale kompletnie mu one nie przeszkadzają. A teksty o ciężkości na psychice i niezrozumieniu przez rodzinę pojawiają się coraz częściej. Ostatnio jak poruszyłem ten temat, to poza standardową formułką „mi to nie przeszkadza” nic nie wskórałem. Nawet nie idzie go przekonać, by ustalił podczas tygodnia jakiś czas dla siebie, by pojechał w swoje ulubione miejsca a nie siedział w domu z rodziną.

Czemu o tym piszę? By zapytać was o poradę. Spotkaliście się kiedyś z czymś takim? Macie takich znajomych? Wiecie może jak do nich dotrzeć? Czy to już objawy depresji? Obawiam się, że Piotrek nie wyrobi psychicznie z tym wszystkim i kwestią czasu jest jak mu coś odbije. Może to ja jestem przewrażliwiony i ludzie po prostu tak żyją?

#depresja #zwiazki #zycie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Mam dziwnych znajomych, jedni są #!...

źródło: comment_q60PtbaAIiIg6JmU3wI2sMbmnnM0GqaZ.jpg

Pobierz
  • 14
@AnonimoweMirkoWyznania: mam podobnego znajomego, według mnie są trzy opcje : zostanie typowym zgorzkniałym człowieczkiem, nie wytrzyma presji i pomoże sobie wyciągnąć kopyta lub co według mnie jest najbardziej prawdopodobne, #!$%@? to wszystko z dnia na dzień i ucieknie jak najdalej, w moim przypadku główną zasługą tego stanu rzeczy jest toksyczna żona, a on stał się po prostu pantoflem, nie ma co więcej dyskutować, facet bez charakteru.
@AnonimoweMirkoWyznania:

Zakładam, że sam nie masz dzieci, skoro jesteś zdziwiony :).

Praca i dojazdy zajmuje człowiekowi 8-10h dziennie.
Dziecko, po powrocie z przedszkola, zajmuje kolejne 4-5h (co ciekawe, dokładnie tyle samo czasu zajmuje 1 dziecko, jak i 3 dzieci).
7h na sen.

Nagle okazuje się, że z całej doby pozostaje raptem 3-4 godziny. I to przypadające w godzinach 20-22, kiedy dziecior już pójdzie spać.
@AnonimoweMirkoWyznania: jakkolwiek #!$%@? byś mnie nie nazwał, ja tak żyję. Praca sama się nie wykona, kredyt sam się nie spłaci, dziecko samo się do szkoły/przedszkola i na zajęcia dodatkowe nie zawiezie - na moje życie nie zostało miejsca. Poczekam te dziesięć lat aż dzieci przestaną być tak absorbujące czasowo i spróbuję wrócić do żywych, po prostu. Z jakiej perspektywy pisany jest Twój wątek? Osoby wolnej, bezdzietnej ? Czasem czy chcesz, czy
@AnonimoweMirkoWyznania: a Tobie co się tak wzięło na ratowanie świata? Sam nie masz własnych problemów? Zostaw go bo nawet gdy jakimś cudownym sposobem przekonasz go do zmiany życia i tej godziny dla siebie dziennie to potem zacznie to robić coraz rzadziej aż przestanie i wróci do dawnego życia. O tym trzeba samemu zdecydować, jak ktoś jest pierdołą i nie potrafi to trudno.
@cube: > Poczekam te dziesięć lat aż dzieci przestaną być tak absorbujące czasowo i spróbuję wrócić do żywych

Jakie to kurcze przykre.
Tzn domyślam się, że bycie rodzicem to też fajna rzecz i uśmiech dziecka jakoś to Ci wynagradza, takie życie w stagnacji.

Ale... Zastanawiałeś się czy może nie zdążysz wyrwać się z tej rutyny? Co jakby te 10 lat były Twoimi ostatnimi? Naprawdę nie ma innego wyjścia?
OP: @riley24: ()
@bitcoholic: bardzo ciekawy pogląd o stwarzaniu nowych cierpień, poczytam sobie o tym później by się rozeznać w temacie. Myślę, że Piotrek lubi swoje dziecko, ale drugiego na pewno nie chce mieć, co trochę skłania do przytaknięcia na nieprzemyślaną decyzję.
@nefa: Nie napawa to optymizmem co piszesz, nie uważam go za jakiegoś wielkiego pantofla, choć zadatki na takiego ma.
@RandomowyMirek: Jak
Lubię pomagać innym i mam dobre chęci, choć wiadomo że nimi piekło jest wybrukowane.


@AnonimoweMirkoWyznania: nie wolno ci pomagać innym jak ten ktoś tego nie chce, chyba jeszcze jesteś młody nieco ponad 20, że tego nie wiesz? Jeszcze nie raz zostaniesz wykorzystany, oszukany, #!$%@? za to że chciałeś komuś pomóc ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@mrs_always_right: to nie jest życie w stagnacji, to po prostu zderzanie się z innymi wyzwaniami. Zamiast na deskidance jak to tej pory to na narty jedziemy do Kronplatz do rodzinnego ośrodka, zamiast wdrapywać się na wysokie góry łazimy po górach stołowych. Prowadzę firmę więc spektakularnych zwrotów akcji mam pod dostatkiem, męczące jest tylko to że każdy dzień wypełniony jest po brzegi zdarzeniami i nie ma czasu na nic spoza kalendarza, najbardziej