Wpis z mikrobloga

Dojeżdżam do pracy codziennie jakieś 40 minut. Szkoda mi marnować czasu, więc na ogół w trasie obdzwaniam znajomych, którzy również dojeżdżają, lub znajomków w Polsce. Dzisiaj rano wyskoczyło mi przypomnienie o urodzinach kumpla z jakim wypiłem morze wódki na studiach więc w te pędy wybrałem jego numer. Życzenia, gadka-szmatka i opowiedział mi historię jaka przydarzyła mu się w tym tygodniu, czym zrobił mi dzień :)

Tło historii : facet skończył architekturę ale jak sam stwierdził taki z niego architekt jak z koziej dupy neseser. Miał jednak pasję do ogólnie pojętego rękodzieła z pogranicza kiczu, designerskich meblo-akcesoriów, cepelii i customowych pokrowców na iPhone. Wyrwał dupę z ASP która robiła w maku czy na innej kasie w biedrze, wyjechali na #emigracja na parę lat, żyli na puszkach z Tesco, odłożyli kasę na maszyny i rozkręcili biznes - laska projektuje, on programuje maszyny i zajmuje się klientami (Niemcy, UK, Rosja). Wynajęli małą halę na pewnej wiosce pomiędzy Białymstokiem a Lublinem i kręcą biznes wysyłając ręko-maszyno-dzieło w świat - a idzie tego sporo, kurier ma codziennie załadowane pół dostawczaka (przy okazji wyremontował kawałek drogi)

Zatrudniają tzw. 'pana Mietka' do utrzymania maszyn, parę lokalnych kobiet z wiochy, aby sobie dorobiły do emerytury bo sporo tam malowania czy innego bejcowania i paru 'rolników małorolnych' - w sumie 8 osób, a płaci chłop uczciwie. Generalnie biznes niczym wiejska sielanka...

Przedwczoraj pojawiła się u niego 'lokalna ekipa', czyli miejscowy ksiądz z sołtysem. Od słowa do słowa przy herbatce chcieli wyciągnąć od niego kasę na 'remont kościoła' (hala stoi zaraz obok). Kumpel, zatwardziały antyklerykał, kulturalnie odmawia ale żeby nie wyjść na gbura zamknął się i słucha. Dowiedział się 'pomiędzy wierszami', że:

-nie zaprosił księdza na poświęcenie hali a to grzech i w ogóle nie wypada
-datki na kościół są obowiązkowe bo w końcu na ich wiosce prowadzi biznes
-że leśnicy są 'pod Szyszko' i szkoda by było gdyby nagle miał problemy z dostawami drewna a 'Sołtys z PiSu i zna ludzi'

Po usłyszeniu ostatniej informacji grzecznie, acz stanowczo, #!$%@?ł obu za drzwi a następnie słowo w słowo przedstawił treść rozmowy pracownikom, podsumowując - "będą problemy ze strony władz albo z dostawami drewna - zamykam biznes, pakuję maszyny i przenoszę się gdzieś indziej w ciągu tygodnia-dwóch, nawet na Ukrainę" (kumpel pochodzi z Zamościa więc się orientuje co, jak, gdzie i z kim).

Dzisiaj rano pojawiła się u niego policja, bo ktoś księdzu w nocy samochód #!$%@?ł spod plebanii i sprawdzali, czy nie ma auta na hali. Parę godzin później pojawił się sołtys z obitą gębą, sam z siebie mocno zapewniając, że będzie pilnował żeby drewno od leśników dochodziło na czas.

Niby 'Polska B', ale jest nadzieja w Narodzie ;)

#coolstory #polska #kosciol #polityka #pis #bekazpisu
  • 27
  • Odpowiedz
@Blotny: Mam problem z marudzącymi smutasami, którym nie pasuje rozmowa przez telefon ale jak ktoś już z kimś rozmawia twarzą w twarz to takiego problemu nie mają. IMO bóldupią nie z powodu rozmowy ale z powodu własnej niezaspokojonej ciekawości.
  • Odpowiedz