Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
No witajcie Mireczki ( ͡° ͜ʖ ͡°), kilka moich rozmów o prace, wybrałem te najgorsze. Mam mało expa jako programista, ale nie jestem aż taka zieleninka, udało się znaleźć niedawno coś normalnego, więc łatwiej mi się będzie pisało z dystansem. Z góry mówię, że nie jestem zgorzkniały i pełny pretensji do całego świata, odbyłem sporo innych fajnych pozytywnych rozmów. z premedytacją wybrałem te, po których miałem najgorsze wrażenia. Dlaczego? Nie wiem, może z potrzeby archiwizacji i stukania w klawiaturę. No to jazda :) Nie jest to historia o #programista15k

Firma E. 3 programistów. Kilku marketingowców, tłumaczy, reszta z 20 osób w większości prace fizyczne. Stanowisko staż/junior fullstack (hehe). Htmle, ccsy, jsy, cordova, rozwój apki mobilnej, php, symphony, czasami coś z bazami danych, czasami wprowadzanie produktów do bazy, jak pani Bożence nie będzie coś działało to poprawić, czasami komuś wgrać nowy system i jeszcze inne jakieś "drobiazgi" związane z windows server, ubuntu server, pn - pt stałe godziny, ale czasami trzeba w sobotę przyjechać jak się pali (w niedziele to już podobno bardzo wyjątkowo) i coś nie działa oprogramowanie magazynowe czy coś z serwerem, ale nie, spokojnie, nie co tydzień, uf ulga, a pytam no co ile, no różnie raz, może dwa razy w miesiącu, dwa razy w miesiącu = co drugi tydzień. Oczywiście w ogłoszeniu było tylko kilka technologii, a kolejne obowiązki wychodziły jak pytałem o szczegóły na rozmowie. Sam dojazd zły, po wyjściu z bany z km z buta. Na umówioną godzinę zamknięta jeszcze firma, czytam godziny otwarcia, gościu umówił się na 15 minut przed otwarciem. Dzwonię, nie odbiera, ok zaczekałem, w końcu ktoś od środka otwiera. Rekrutował mnie programista, zwykły pracownik, szefu dał wymagania i miał znaleźć gościa no to napisał ogłoszenia na portalach i szuka. W sumie gościu całkiem spoko, wyglądał na wykopkowego #piwniczniak, rozmowa chyba w pomieszczeniu sanitarnym, brak okien, chyba był zlew, ogółem kanciapa, jakieś kartony w rogu, stół, 6 krzeseł, "tutaj w przerwie możemy sobie przyjść, pogadać, odpocząć, zjeść" wow. Tamten żali się, że od kilku miesięcy szuka i nikogo się nie udało wziąć na dłużej, a jeszcze jeden programista odchodzi i będzie więcej pracy. Kasa coś 3k zlecenie netto powiedziałem bo to mieściło się widełkach. Szczegółowej rozmowy technicznej nie było, raczej po łebkach na zasadzie co wiesz o tym co wiesz o tamtym, jak byś zrobił to, czy miałeś do czynienia z tym itd. Zapytałem o to gdzie będę miał stanowisko pracy to nie chciał wyjść i pokazać, ale widziałem jak wychodziłem biurka dostawione w pokoju przejściowym ("biuro") jedno do drugiego, każde inne, rozstawienie mebli prowizorka no i ciemno bo okno tylko na końcu prostokątnego pokoju / korytarza. Na dowidzenia zapytałem się jak dalsza rekrutacja, przynajmniej uczciwie powiedział że jak by chcieli coś działać dalej to zadzwonią, jak nie zadzwonią to znaczy że rekrutacja negatywna, w sumie lepsze to jak mówienie na pewno poinformujemy o wynikach rekrutacji a potem cisza. Jakoś "dowidzenia" bez uścisku ręki. Sprawdzałem ich potem, przez kilka miesięcy wrzucali to samo ogłoszenie o jeden wakat zmieniając tylko szczegóły. Nie oddzwonił. Firma ma dużo bardzo złych opinii w internecie, niektóre historie czyta się jak scenariusz czarnej komedii, po tym co widziałem myślę że są prawdziwe ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Firma I. Wszystko od początku bardziej profesjonalnie. Kontakt ze mną, wizytówka firmy wszystko dobre wrażenie. Budynek duża kamienica z piętrem przerobionym na biuro. Może jestem księżniczka na ziarnku grochu bo wczesniej praacowałem w och ach superlaśnym nowiutkim centrum biurowym. Pierwsze co się rzuca w oczy ciemno, ciasno. Wszyscy w jednym pomieszczeniu w rzędzie jak w call center, potem w dwóch rzędach plecami do siebie. Żeby przejść do pana szefa musiałem się przeciskać pomiędzy krzesłami. Aha, było wtedy zimno, wszystkie kurtki założone na krzesła. Po drodze kilka zrzuciłem. No i rozmowę miałem w tym samym pomieszczeniu przy biurku pomiędzy całą wiarą, na przeciwko pana szefa i pana wiceszefa. Na początku się krępowałem bo wszyscy słyszeli, zmęczony jeszcze, ledwo kurtkę zdjąłem, zasapany, ale potem miałem to gdzieś bo pewnie jestem 15 Mireczek w tym tygodniu. Technologie niby proste, html/css/js, psd2html + pewna platforma do sklepów online. Sprzęt stary. Miałbym pracować na Windzie 7, stacjonarka, z 3 gb ramu ( ͡° ͜ʖ ͡°) jeśli dobrze pamiętam, brak pracy zdalnej, wszyscy pracują na miejscu w sztywnych godzinach 8-16 pn-pt no i wyszło że ... umowa o dzieło. A jak to wyszło? "My jesteśmy otwarci na każdy rodzaj umowy, jesteśmy elastyczni", potem wyszło że "umowa o pracę jednak odpada", B2B tematu nawet nie poruszałem bo przy tych zarobkach nie warto o tym myśleć, to mówię że chcę umowę zlecenie, a oni że na początek jednak by woleli umowę o dzieło, wypowiedziane w taki sposób ze odebrałem "tylko dzieło albo won". Może mówiąc o elastyczności mieli na myśli pracę na czarno że nie robią z tym problemów ( ͡° ͜ʖ ͡°). Potem miałem test z 2 części, jedna to podstawy i poszedł mi dobrze, druga część pamięciówka z platformy do e-sklepów. Mimo że zaznaczałem wcześniej że pracowałem na dość podobnych narzędziach, a nie na tym konkretnym, ale z tego co widzę nie powinienem mieć problemów z szybkim przestawieniem się. No to druga część klapa. JPytam o środowisko pracy to mówi że ludzie używaą notepad++ najczęściej. Pytam o JetBrainsa bo lubię to środowisko. "Jak sobie kupisz". Jak była gadka o pieniądzach i już wiedziałem jakie obowiązki co i jak i że powinienem dostać dodatek za prace w szkodliwych warunkach to mówię UoD 4k netto. Cisza. Szef zrobił się lekko czerwony, nabrał powietrza, ludzie przestali stukać w klawiatury. Napięcie rośnie. W końcu mówi "ojej a dlaczego tak dużo". Jak mu za dużo to niech poda kontrpropozycje, no śmiało, cisza. Jak zapytałem o platformę do tasków i system kontroli wersji to zdziwienie "a po co ci to skoro każdy dostaje swój projekt i robi od początku do końca". Potem brak odezwu.

Firma P. Niby nawet kilkudziesięciu pracowników. Fajna lokalizacja, ładne biuro. Kolejny raz dość modna ostatnio zbitka słów "staż/junior full stack". Wymagania php, js, less, symfony/laravel, angular, mysql - naćpane tam tego dużo było, no ale nie ważne nie ma co się przejmować słowem pisanym w ogłoszeniach. Długa rozmowa techniczna z programistą - kierownikiem (przynajmniej jak na te które miałem wcześniej). Tematycznie mnie wymęczył według schematu po kolei z różnych pytań teoretycznych, potem jakbyś zrobił to czy to, godzina zeszła, zmęczyłem się i dobrze w sumie ( ͡° ͜ʖ ͡°) Przynajmniej czułem się poważniej jak na poprzednich rozmowach ( ͡° ͜ʖ ͡°) Czas na gadkę o kasie. Widły 2-4k w ogłoszeniu. Pytam o umowę. Tylko B2B. Podane kwoty brutto. Tak formalnie to oni nie są tą firmą co podają i używają logo tylko jakieś kombinowanie. Prześledziłem na #mojepanstwo.pl to więcej podmiotów, jakiś spółek, spółeczek z niskim kapitałem jak tych kilka osób cały czas zblatowanych ze sobą w parach prezes - wspólnik. Liczba programistów 2-3 + 1 zdalnie, jakoś tak. Ogółem dało się wyczuć ze cwaniak, ale wolno być cwaniakiem tylko że niezbyt bym chciał z takim kimś pracować. Odpowiedź o metodykę pracy wybiła mnie z rytmu, ale nie chcę o tym opowiadać szczegółowo, w każdym razie nic ciekawego i kłody pod nogi dla osoby wdrażającej się w projekt. Potem brak odezwu. Ogłoszenie ukazuje się cały czas i jest wznawiane by być na górze na kilku serwisach już od wielu miesięcy. Mimo wszystko najlepsze co do tej pory napisałem. Mimo pytania "jaka jest kwota, która by Cię satysfakcjonowała, to znaczy taka przy której przestaniesz się rozglądać za nową pracą". I takie pytanie na etapie juniorskim.

Firma B. Głównie IT dla przemysłu i magazynów. Max kilkunastu programistów. Firma jedzie głównie na publicznych przetargach ( ͡° ͜ʖ ͡°). Html/Css/Angular + psd2html + miło mieć PHP i takie tam. Nie potrafię dokładnie odtworzyć co, kiedy, o której jak długo, ale wyglądało to mniej więcej tak (nie, nie żartuję, staram się wiernie odtworzyć świetną formę komunikacji): ktoś do mnie dzwonił, nie mogłem odebrać, oddzwaniam po kilku, kilkunastu minutach. Ja się przedstawiam, sekretarka się przedstawia. Później ja: "no to już wiem, że dzwoniliście do mnie, tak to ja, dzień dobry, słucham", ona: "słucham?", ja (konsternacja): "...yyy... zapewne chodzi o ogłoszenie", ona: "pan w sprawie złożenia tych reklamacji tak? dobrze, dlatego dzwoniłam do pana...". Po jakimś czasie wytłumaczyłem, że "nazywam się X, Y i jakiś czas temu składałem do was swoje CV na stanowisko Z i myślałem że w tej sprawie pani dzwoni do mnie". Myślała, myślała w końcu "aaa tak, przypominam sobie, pan prezes chciał się z panem skontaktować i dlatego dał mi ten numer na karteczce". No, bingo, eureka. Potem "niestety Pan Prezes ostatnio bardzo się śpieszy, dużo spraw na głowie, był tu jeszcze przed chwilą, jak go znajdę to oddzwoni, przypomnę". Potem był istny cyrk. Byłem w #gownopraca i nie zawsze mogłem odebrać za dnia, ale starałem się szybko oddzwaniać. Następny dzień dzwoni pani sekretarka, mówi że może lepiej poda mi ona numer do Pana Prezesa i że z tego numeru Pan Prezes będzie dzwonił, albo że o 10:00 następnego dnia mam ja do niego zadzwonić. Ostatecznie ja dzwonię o tej 10 00. Odrzucenie połączenia i sms "nie mogę teraz rozmawiać, odezwę się później". Za jakieś dwa dni dzwoni w okolicach 22:30, oddzwaniam po kilkunastu minutach, nie odbiera, sms że już późno zadzwoni w bardziej typowych godzinach i kto ja w ogóle jestem. To mu odpisałem w smsie. I tak to się ciągnęło jakieś zakręcone akcje że jeszcze w inne dni pisał smsy w późnych godzinach. Gdzieś po tygodniu udało mi się usłyszeć głos Pana Prezesa. Ale mówił bardzo szybko i że za chwile musi się rozłączyć. Jakimś cudem udało mi się umówić na rozmowę w siedzibie firmy, ale potem się rozmyślił bo coś Panu Prezesowi wypadło i ostatecznie jeszcze przy pomocy korespondencji mailowej udało się umówić na około 15 minutową rozmowę przez telefon. Jeszcze parę razy coś przekładał. Ostatecznie po 2 tygodniach albo więcej usłyszałem por raz drugi głos Pana Prezesa. Odniosłem wrażenie że wtedy pierwszy raz zobaczył moje CV na oczy. Pytał szczegółowo co robiłem we wszystkich okresach czasu (nie wpisywałem w cv wtedy chyba #gownopraca dorywczych czy w ogóle nie związanych z IT, a miałem też rodzinny biznes itd) rok po roku skąd tak duża przerwa pół roku w tym i w tym roku. Przyczepił się do jakiejś z punktu widzenia kariery w ogóle nie istotnej pracy i wypytywał o szczegóły. Potem to samo co powiedziałem w odpowiedzi na pytania o tej pracy maiłem powiedzieć po angielsku jeszcze raz to samo. Odniosłem wrażenie, że technicznie coś tam ogarniał, ale nie za głęboko. Jak zeszliśmy na temat kasy to wypytał mnie jaka umowa mnie interesuje, mówię że UoP, on mówi że tylko dzieło lub zlecenie. Mówię zlecenie. Nie chciał nic powiedzieć o widełkach, budżecie, dodatkach. To mówię kwotę z mojej pierwszej pracy jako programista (niestety dość szybko się musieliśmy rozstać z przyczyn niezależnych po pół roku) + taka moja wewnętrzna wycena kilka stówek bo zlecenie zamiast UoP + kilka stówek by mieć z czego zejść i nie podać za mało ( ͡° ͜ʖ ͡°). Pan Prezes zaniemówił i był bardzo zdziwiony. Mówi że to nie są normalne stawki jak na takie doświadczenie i w ogóle nie mamy o czym dłużej rozmawiać, że u niego ludzie z większym doświadczeniem, wdrożeni czasami mniej zarabiają. To mu powiedziałem ile dostałem w pierwszej pracy plus jakie mam mniej więcej stawki w równoległych rekrutacjach. Pan Prezes odsapał "wiem, że są w Polsce firmy, które lubią przepłacać swoich pracowników". Pożegnałem się życząc przesadnie serdecznie rychłego znalezienia idealnego kandydata.

Firma Z. Nie chce mi się pisać szczegółów, ale "jesteśmy elastyczni z doborem umowy". Ale jednak nie zatrudniamy na UoP. B2B odpada ze względu na nie ten pułap zarobków z mojej strony. Zostaje dzieło i zlecenie, tak myślałem przynajmniej. Po "okresie próbnym" byliby i gotowi pójść na zlecenie, ale gościu nie chciał mówić o konkretnych kwotach bo "jedni szybciej się wdrażają i przyswajają wiedzę inni wolniej", "różnie to bywa". Niby racja. Ale chce mieć jakieś widełki. A okres próbny? Kombinowanie z rejestracją w urzędzie by oni mieli zwrot albo umowa o dzieło. Nie powiem na jaką kwotę, ale na znacznie niższą jak minimalna krajowa czy minimalna godzinówka na zleceniu. "no i przez te trzy miesiące to za mało byśmy zobaczyli czy ktoś się nadaje i pasuje do nas, to powinno trwać z pół roku moim zdaniem z mojego doświadczenia". Przynajmniej nie kłamali w ogłoszeniu i zamiast "atrakcyjne wynagrodzenie" to nic nie napisali. Szkoda że część o kasie była po rozmowie technicznej, a na koniec pytanie "czy podana przez nas kwota jest dla ciebie satysfakcjonująca?".

#praca #rozmowakwalifikacyjna ♯programowanie

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania i tak to wlasnie czesto wyglada.
Od ciebie chcieliby zebys z---------l i robil wszystko czego oni nie sa w stanie zrobic albo im sie po prostu nie chce. Jako wisienke na torcie dodaja, ze zarobki 3k i umowa o dzielo xD
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Pracodawcy w Polsce mnie rozwalaja na łopatki. Skonczylo sie zlecenie w mojej poprzedniej firmie. Poszedlem do warsztatu obok. Pracownicy mowia, ze brakuje 2 ludzi i zebym poszedl do szefa. Ide, facet mowi, ze niepotrzebuja, a jak juz to na poltora etatu (powiedzialem, ze szukam na niepelny). Za chwile pyta mnie czy mam uprawnienia na wozki widlowe. Mowie, ze nie a on, ze nie trzeba uprawnien tylko uniec jezdzic. Nigdy
  • Odpowiedz
OP: @WykopowyProgramista15k: większe miasto, na pewno nie popularne top3, ale moim zdaniem top7 . Gdzie chodziłem? W różne miejsca, tak jak napisałem wcześniej, miałem dużo fajnych rozmów, a tutaj skupiłem się na tych najgorszych. Akurat w przypadku opisanych firm wysyłałem cv widząc ogłoszenie albo aplikująć bezpośrednio przez wizytówki firm. Jaki skill? Mały, pół roku komercha jedna firma. I małe rzeczy na boku + na plus uważam mocny antypiwniczniak we
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: dzięki za odpowiedź.

Ogółem dziwi mnie to, bo ja widząc JanuszPol nawet nie rozważałbym tam wysyłać CV - szkoda czasu i zachodu, a na linkedinie każdego tygodnia mam kilka znacznie lepszych ofert. Współczuję przeżyć, ale z 2 strony można sę się sporo nauczyć, a w najgorszym wypadku mieć się z czego pośmiać.

Dodatkowo o tyle to dziwi, że w większych miastach pełno dobrych firm dla programistów, gdzie płacą sowicie
  • Odpowiedz