Aktywne Wpisy
Villeman +26
Kitka wróciła z podwórza przedwczoraj wlokąc się praktycznie na tylnych łapach. Myślę sobię - przetrącony kręgosłup. W domu jednak widzę, że daje rade z biedą chodzić, jednak ogon jak martwy, ani rusz. Coś z nim nie tak? Może coś innego? Późna pora, brak otwartego gabinetu weterynarza, nic nie zrobię. Staram się pomóc jak tylko się da, widzę że cierpi, na noc ustawiam budzik co dwie godziny, aby sprawdzić, czy jest okej i
Salomonthekrol +146
I wlasnie za to kocham Unie Europejską.
Roman to typowy student zawadiaka lowelas, zaliczający na studiach wszystko z wyjątkiem przedmiotów.
Zamiast uczyć się na egzaminy chodził po klubach studenckich i wyrywał dziewczyny. Był urodzonym gawędziarzem, potrafił rozmawiać zarówno o różnicach dystopii i antyutopii, o bogactwach naturalnych Konga, o ostatnim meczu Lecha z Legią, czy o nowej dziewczynie Radka Majdana. Pamiętam, że gdy nadszedł czas na naukę do najważniejszego egzaminu na studiach, to Roman spał do południa, a później paradował po korytarzu akademika owinięty jedynie w kusy ręcznik prawdopodobnie podwędzony z siłowni znajdującej się na dachu Galerii Dominikańskiej.
Jego spokój trochę mnie drażnił, więc postanowiłem zapytać go, dlaczego #!$%@? taki szajs i czy chce robić po studiach karierę w HR wielkiej korporacji czy wrócić do tej swoje Świdnicy czy innego Wałbrzycha i pracować z ciocią w urzędzie. Gdy tylko wypowiedziałem swoje wątpliwości, Roman tajemniczo się uśmiechnął i poprosił, żebym coś zobaczył na jego komputerze. Spodziewałem się nowych jpg w jego fap folderze, ale to co zobaczyłem totalnie mnie zaskoczyło.
Roman pokazał mi bowiem forum internetowe, na którym opisana była historia pewnego studenta, który twierdził, że pani profesor X (która miała nas egzaminować ustnie z tego najważniejszego przedmiotu) podobają się młodzi mężczyźni, szczwane lisy, a najbardziej ich penisy. Jak pewnie się domyślacie, plan Romana był prosty.
W dzień egzaminu odstawieni jak bezdomni na własnej parapetówce staliśmy pod drzwiami pani profesor i czekaliśmy na swoją kolej. Ja powtarzałem wykute formułki i definicje, a Roman z uśmiechem przeglądał wydziałową gazetkę i szelmowsko się uśmiechał. Gdy przyszedł czas na niego, podszedł do mnie i pokazał mi indeks, w którym znajdowała się prezerwatywa i zdjęcie jego mamy (pozdrawiam pani Halinko), po czym wszedł do pokoju krokiem pewnym acz wyluzowanym.
Przez pierwsze kilka minut w pokoju było zupełnie cicho, ale w pewnym momencie do uszu oczekujących na odpytkę studentów doszły kiepsko tłumione jęki rozkoszy, które w końcu przemieniły się w ryk „Oooooo Romaciu, dalej dalej, zbliżasz się do zaliczenia”. #!$%@?, nie mogłem uwierzyć własnym uszom, ale problemu z wiarą w uszy nie miał taki jeden Michał, który momentalnie zareagował i powiedział harcerskim tonem „To się nie godzi z etykietą studenta, idę po rektora”.
Sytuacja robiła się krzywa, tym bardziej, że rektor był mężem pani profesor i już po chwili pojawił się na korytarzu czerwony jak świnia. Czasu było niewiele, więc krzyknąłem ile sił w płucach „O PAN REKTOR IDZIE, WITAMY, WITAMY” i chyba poskutkowało, bo jęki ucichły. Rektor oczywiście nie zareagował na moje powitanie, tylko na pełnej wbił do pokoju bez pukania (chociaż Roman o pukaniu nie zapomniał) i naszym oczom ukazała się pani profesor w rozchełstanej bluzce oraz otwarte okno. Szybko skojarzyłem fakty i co sił pognałem na zewnątrz, by zobaczyć nagiego Romana zsuwającego się po piorunochronie. Podbiłem do niego, a on spojrzał na mnie z rozbawieniem i powiedział „Przestań stuleju czytać zmyślone historie w Internecie, usuń konto i weź się #!$%@? do roboty”
#coolstory #truestory #studbaza #heheszki #humor #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #patologiazewsi