Wpis z mikrobloga

Tymczasem na stronie "przyjaciół Polski z Azowa" banderowskie rojenia o "ukraińskim Przemyślu". Tłumaczenie:
Przemyśl — ukraińskie miasto
Współcześni ukraińscy nacjonaliści jak jeden mówią, że Krym — to Ukraina. Współcześni ukraińscy nacjonaliści jak jeden mówią, że D----s — to Ukraina. Ale jeśli terytorialne ambicje nacjonalisty są ograniczane jurysdykcyjnymi granicami jego państwa, to to nie jest nacjonalista, a impotent.
Wiadomo, nacjonalista nie powinien żądać tępego rozszerzenia granic swojego kraju. Przede wszystkim, nacjonalista żąda zjednoczenia w jednym państwie wszystkich ziem, gdzie rozciąga się jego naród. Zjednoczenia wszystkich ziem, gdzie jest rodzima krew. A ukraińska krew rozeszła się daleko za granice półwyspu i Ługańska z Donieckiem.
Mówiliśmy już jakie ziemie zabierzemy swojemu kochanemu „braciszkowi” na wschodzie. Kubań i Wschodnia Słobodszczyzna jako tereny zamieszkałe przez naród ukraiński powinny powrócić pod skrzydła swojej matki Ukrainy. Reszta ziem Rosji powinna być zbałkanizowana, co demontuje Rosję jako najbardziej bezsensowny twór w historii współczesnego świata. Ale to całkiem inna sprawa, o której porozmawiamy nieco później. Na porządku dziennym u nas nie mniej kochany „braciszek”, tym razem zachodni, i ziemie, które według zasad historycznych i etnicznych były i będą ukraińskimi.
Ukraińskie miasto Przemyśl.
Pamiętacie testament naszych sławetnych przodków? Ukraina od Sanu do Donu. Tak oto. Właśnie nad rzeką San leży Przemyśl i stąd rozpoczyna się Wielka Ukraina w jej etnicznych granicach.
Przemyśl wedle prawa silniejszego stał się ukraińskim jeszcze za czasów Rusi Kijowskiej. W „Powieści minionych lat” opowiedziano, jak Włodzimierz Światosławowicz chodził ku Lachom i zajął grody ich. Przez ponad dwa stulecia Przemyśl znajdował się pod władzą książąt kijowskich i halickich, był ważnym centrum kulturalnym i handlowym Księstwa Halickiego.
[Tu w oryginale znajduje się grafika z podpisem: Panorama „Przemyśl znane ruskie miasto” 1617 rok]
Ale w XIII w. nastąpiło wydarzenie, które cofnęło naszych przodków setki lat wstecz. Tatarskie jarzmo.
Na ponad sto lat ustaje budownictwo z kamienia. Oświata upadła do tak niskiego poziomu, że w XV w. niepiśmienna była większość książąt i nawet część duchowieństwa. Gospodarka podupadła. Większość rzemiosł zanikła z powodu zniszczenia miast, wzięcia majstrów w niewolę i konieczność płacenia zaborcom wielkiej daniny.
Dla Ukrainy-Rusi to był straszny cios. Pełniliśmy rolę tarczy Europy, chroniąc Zachód przed azjatyckim brudem. Kijów, Czernichów i inne miasta przemieniły się w pogorzeliska, zapełnione zgrajami wron i smrodem trupów.
Lachy, którzy znajdowali się zbyt daleko na zachodzie, by bisurmani mogli tam dotrzeć, w zamieszaniu zagarnęli nasze zachodnie ziemie [i włączyli] w poczet swoich województw. Absolutnie nie byliśmy w stanie się temu sprzeciwić. Król Jagiełło przyłączył Przemyśl do Polski i począł aktywnie katolizować i polonizować miasto.
Ale pomimo wszelkich usiłowań Lachów (a także Litwinów z Madziarami, którzy także dokonywali zamachów na perłę Księstwa Halickiego), ukraińskie życie w Przemyślu nadal się kręciło. W 1887 roku Ukraińcy otworzyli tu znamienite Ukraińskie Państwowe Gimnazjum z nauczaniem wyłącznie w języku ukraińskim. Nawiasem mówiąc jednym z dyrektorów [tego] gimnazjum był starszy sierżant UHA [Ukraińskiej Halickiej Armii] — Stepan Szach. Po otwarciu gimnazjum miasto stało się znane jako „Galicyjskie Ateny”.
W 1892 roku w Przemyślu kancelarię adwokacką otwiera Teofil Iwanowycz Kormosz. Postać mało znana w dzisiejszej historiografii ukraińskiej, ponieważ ukraińskie prawo do Przemyśla nie jest czymś, o czym mówi się w naszych kręgach intelektualnych, ono nawet nie jest wzmiankowane. A Kormosz był znany jako lider Ziemi Przemyskiej.
Teofil Iwanowycz prowadził aktywną działalność polityczną na rzecz ustanowienia w mieście pełnowartościowej władzy ukraińskiej. Swoją działalność Kormosz zaczął jeszcze w latach studenckich, organizował z przyjaciółmi „Akademickie bractwo” — zjednoczenie studentów-prawników. Członkowie Kółeczka (wśród których był znany już Kost Łewyćkyj) pracowali na rzecz rozwoju ukraińskiego orzecznictwa, bronili praw i wolności ukraińskiego narodu. W 1901 roku Teofil Kormosz inicjuje budowę Ukraińskiego Domu Narodowego, który po dziś dzień jest centrum ukraińskiej społeczności w Przemyślu.
[Tu w oryginale znajduje się grafika z podpisem: Ukraiński Dom Narodowy — centrum ukraińskiej społeczności w Przemyślu]
W końcu września 1918 roku Przemyśl nareszcie znowu staje się ukraińskim. Miasto weszło w skład nowoutworzonego ZURL-u [Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej]. Wielu [dosł. „sotnia”, czyli „setka”] obrażonych Polaków usiłowało odzyskać władzę w mieście, ale 9 ukraiński pułk piechoty dokonując najbardziej bezpardonowego czynu (bagnet w brzuch) nie dopuścił, aby to zrobili. 31 października w Narodowym Domu zebrał się wiec trzynastu przedstawicieli inteligencji i robotników. Uczestnicy wiecu ogłosili: Polskie panowanie w Przemyslu może nastąpić tylko po ich trupach.
Ale nadchodzi znamienny dla Ukraińców rok 1921. Dopiero co odrodzona ukraińska państwowość doznaje ruiny i Rosjanie okupują prawie całe ukraińskie terytorium, za wyjątkiem [części] zachodniej. Obydwa [narody] chore na imperializm w stadium krytycznym, Lachy i Kacapy, poczynają się gryźć wzajemnie w czasie sporu o Zachodnią Ukrainę i Białoruś. Bolszewicy gotują się desperackiego pochodu na Warszawę, który zakończy się dla nich ogromnymi stratami i pośpiesznym odwrotem. Woroszyłow później żalił się, że oczekiwał od Polaków proletariackiej rewolucji i powstania robotników przeciw uciskowi kapitalizmu, a otrzymał „głupi szowinizmi i nienawiść do ruskich”. Jeszcze jedno potwierdzenie tezy, że przy zetknięciu interesów narodowych i klasowych przeważają te pierwsze.
Wojna rosyjsko-polska zakończyła się dla Rosjan niczym. Ściślej utratą Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które weszły [w skład] Polski. Tymczasem w Przemyślu nadal aktywnie działa społeczność ukraińska, stowarzyszenia kulturalne, związki patriotyczne i inne organizacje, których działalność była ukierunkowana na ustanowienie ukraińskiej władzy w ukraińskim mieście. Po 1920 roku tu także aktywnie działała OUN [Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów].
[Tu w oryginale znajduje się grafika z podpisem: Zjazd ukraińskich muzealników. Przemyśl. 1937 rok.]
Lachom muzyka nie grała długo i we wrześniu 1939 roku dwaj dobrzy przyjaciele Józef i Adolf „po bratersku” podzielili Polskę między siebie. Przemyśl przeszedł pod kontrolę radzieckiej 99 dywizji strzeleckiej. Ale, jak nam wszystkim dobrze wiadomo, przyjaźń trwała zaledwie dwa lata. Miasto zajęli Niemcy i ze zmiennym szczęściem utrzymywali jego większość do końca wojny. Puki 17 stycznia 1945 roku siłami 1. ukraińskiego frontu nie została wyzwolona Warszawa.
Ale Lachy [to] nie [jest] najwdzięczniejszy naród i nie docenili szerokiego gestu Ukraińców. Odnowiwszy utraconą państwowość, oni poczęli planowo wysiedlać ludność ukraińską ze swoich jurysdykcyjnych granic. Na mocy ugody radziecko-polskiej Przemyśl znów znalazł się pod Lachami [= pod Lackim panowaniem].
Po wojnie Ukraińcy nadal w codziennym i politycznym życiu miasta odgrywali znaczną rolę. Lachów, wiadomo, taka sytuacja nie zadowalała, co też i znalazło swój wyraz w zbrodniczej operacji „Wisła”. Siłami polskiej armii Ukraińcy byli deportowani z ziem, gdzie nasze praszczury żyły całe życie z: Łemkowszczyzny, Nadsania, Podlasia i Chełmszczyzny. UPA aktywnie przeszkadzała temu procesowi, ale na pomoc Polakom przyszła armia radziecka. W czasie deportacji zginęło ponad 10 tysięcy Ukraińców. Reszta, urzędowym dekretem, została pozbawiona prawa do opuszczania gospodarstwa i majątku nieruchomego.
[Tu w oryginale znajduje się grafika z podpisem: Operacja „Wisła” — to zbrodnia Polaków przeciw narodowi ukraińskiemu]
Przemyśl — jedno z najstarszych miast Galicji. Tu rozciągała się władza książąt kijowskich, a następnie ich prawowitych i pełnoprawnych następców — [książąt] halickich. Tu była rezydencja księcia Lwa Daniłowicza. Tu zachodni bastion ukraińskiej nacji. Miasto, które skłoniło Ukraińców do walki o swoje prawa. Tu i do teraz słychać ukraińską mowę. Wiszą ukraińskie szyldy. Miasto pamięta o swoich korzeniach. Tej pamięci nie odebrały mu deportacje Ukraińców i czystki etniczne.
Pamiętają o tym i sami Polacy, i wszystkimi siłami usiłują tę pamięć zetrzeć. Naszemu narodowi w Przemyślu nie bywa słodko. Lachy go otwarcie zastraszają. Przemyśl — miasto, gdzie odbywa się największa liczba antyukraińskich prowokacji. Każde ukraińskie święto upływa tu pod strażą wielkiej ilości policji. Spalanie niebiesko-żółtych flag, pobicia ukraińskich aktywistów, demontaż ukraińskich pomników — wszystko to świadczy o jednym. Lachy boją się, że kiedyś zagrabiony Przemyśl znowu powróci pod skrzydła swojej matki — Ukrainy.
Wszystko to zupełne majaki, że trzeba zapomnieć o dawnych obrazach i wyciągnąć rękę [w geście] pojednania do dawnych wrogów. Kto uderzył raz uderzy znowu. Pora odrzucić w dal te impotenckie zwyczaje, szukania wszędzie metropoli. Pełnowartościowy naród nie ma gospodarzy, ani przyjaciół. To nie znaczy, że wokoło [sami] wrogowie. Ale kiedy do władzy dojdą ukraińscy nacjonaliści, naszym sąsiadom warto będzie zadać sobie pytania: „Czy wycieraliśmy nogi o Ukraińców? Zabraniali [używać] ukraińskiego języka? Deportowali Ukraińców z ich ziem? Niszczyli ukraińskie pomniki?”
Po czym odpowiedzieć sobie na te pytania i oczekiwać przygód.
Śmierć wrogom.
Autor: Płaton Pawłenko [tłumacz: Marek Gawlik]
#ukraina #polska #polityka #kukiz #narodowcy
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Przekleiłem link w całości bez swojego dopisku, więc skad wiadomo że to nie jest stronka od azowa?


@Lukaas: ??? A skąd wiadomo że to nie Twoja strona? Udowodnij.
  • Odpowiedz
@szczebrzeszyn09: Może to jakas stronka z cyklu polskich patriotycznych wyrastajacych jak grzyby po deszczu (gdzie nie zawsze wiadomo kto je tworzy). Na Ukrianie nadal konlikt to łatwo ludzi łapać na patriotyzm. Ewentualnie jakieś odłamy, bo też ich jest tam wiele.
  • Odpowiedz
@manekin: Nie rób ze wszystkich Polaków wielbicieli upaińców, bo to już popada pod paranoję, tak samo jak stwierdzenie, że każdy anty-upainiec to troll. Ja nie paniemajet tego ich śmiesznego alfabetu, a co dopiero całego języka. Przekleiłem tłumaczenie i link ze stronki "ochotnicze patrole antybanderowskie" na fejsie.
  • Odpowiedz
@manekin: Tak samo jest w każdym kraju w którym są nasze diaspory. Są ludzie nam przychylni i na odwrót. Ja po prostu uważam ich za intruzów, biorąc pod uwagę ich przeszłośc i teraźniejszośc.
  • Odpowiedz