Wpis z mikrobloga

W ostatnim czasie na tym portalu pojawiło się kilka znalezisk o tym, jak to RCKiK wykorzystuje oddaną krew dla własnego zysku, że bez zgody oddającego (a nawet i bez jego wiedzy), że krew nie trafia do osoby, dla której było zgłaszane oddanie. Sam jestem dawcą i postanowiłem rozprawić się z kilkoma mitami.

1. Najpierw jak to jest z tą niewiedzą o wykorzystaniu krwi do innych celów. Poniżej załączyłem część ostatniej strony formularza, który należy wypełnić przed oddaniem krwi (wcześniejsze strony zawierają dane osobowe i pytania o przebyte choroby itp.). O ile pierwszy i ostatni punkt dotyczy poprawności danych osobowych, informacji w formularzu czy potrzeby zgłoszenia się, jeśli oddający okaże się poważnie chory, a drugi punkt to dosyć oczywista zgoda na wykorzystanie krwi do celów leczniczych, to pozostałe punkty są dosyć ciekawe.

Punkt trzeci i czwarty to zgoda na badanie krwi oraz zgoda (albo jej brak) na przekazanie krwi jako surowiec do wytwarzania leków, jeśli nie zostanie ona wykorzystana klinicznie. Tak więc uwaga: MOŻNA SIĘ NIE ZGODZIĆ I JEST SIĘ O TYM INFORMOWANYM. Nieprawdą jest, że wszystko odbywa się bez wiedzy i zgody oddającego. Inaczej twierdzą tylko osoby, które nigdy krwi nie oddawały lub osoby, które oddały, ale podpisują wszystko jak leci bez czytania (zapewne to o takich osobach zazwyczaj czytamy na tym portalu, gdy jest artykuł o kimś, kto stracił dom, bo warunki pożyczki od znajomego znajomego nie takie, jak były mówione).

2. Oddanie krwi dla konkretnej osoby. Pierwszy raz oddałem krew jakieś 6 czy 7 lat temu, gdy poprosiła mnie o to przyjaciółka, której babcia leżała w szpitalu. Dla niej i jej przyjaciółki to też była pierwsza wizyta (byliśmy we trójkę), więc jeszcze nie bardzo wiedzieliśmy co i jak. Pani w okienku przy rejestracji była gotowa odpowiedzieć na większość pytań. Jednym z nich było pytanie "ale kiedy ta krew dotrze do babci, bo ona jest w ciężkim stanie i leży na drugim końcu Polski, więc czy nie lepiej by było oddać krwi gdzieś bliżej?". Dostaliśmy informację, że to nie działa tak, że nasza konkretna krew idzie do danej osoby, gdyż musi ona zostać wcześniej przebadana, do tego transport na bardzo duże odległości nie byłby opłacalny. Dlatego właśnie istnieje jakiś centralny system między punktami krwiodawstwa w całym kraju. Ktoś oddaje krew do magazynów w Gdańsku czy Wrocławiu, a ktoś inny otrzymuje krew z magazynu w Lublinie czy Warszawie. I to też nie jest tak, że jak nikt nie odda dla danej osoby, to ona krwi nie otrzyma. Po prostu W RAZIE BRAKU KRWI w rejonie poszkodowanego tworzy się kolejka po nią, a osoby dla których została krew oddana są przesuwane w niej wyżej. Oczywiście dalej pierwszeństwo mają osoby, których życie jest bezpośrednio zagrożone. I uwaga: TO WSZYSTKO ZOSTAŁO NAM POWIEDZIANE I WYTŁUMACZONE W RCKiK kiedy się o to spytaliśmy. Nie jest to żadna tajemna wiedza.

3. Kwestia zarabiania przez RCKiK na oddanej krwi. Jak widać na załączniku wyraziłem na to zgodę i jestem jak najbardziej za. Ośrodki, które ratują życie zarabiając na tym, dzięki czemu mogą sobie pozwolić na lepszy sprzęt i efektywniejsze ratowanie, to coś złego? Od zawsze w Polsce był problem z zadłużonymi szpitalami (m.in. dlatego, że zabronione są praktyki, które pozwalałyby im zarabiać), że do niektórych działów gospodarki trzeba dopłacać (hurr durr, nikt nie będzie na mnie zarabiał, tylko polski węgiel!), a tu proszę perełka. W telewizji się o niej nie mówi, bo nie ma o czym. Nikt nie strajkuje, dopłacać nie trzeba, jednym słowem (no dwoma) tragedia narodowa... Wyobrażacie sobie teraz, że z powodu zadłużenia zamyka się kolejne punkty krwiodawstwa i zostaje 1 gdzieś w Warszawie? Że za transfuzję krwi trzeba będzie płacić z góry, bo będzie trzeba ją najpierw sprowadzić z Niemiec?

4. Wykorzystywanie krwi przez podmioty prywatne. Uwaga, leki tak naprawdę nie biorą się z apteki, jak i mięso ze sklepu (naprawdę trzeba to komuś tłumaczyć?). Surowcem do produkcji niektórych z nich są właśnie składniki z krwi. Do tego potrzebny jest jakiś materiał do badań i analiz. Nie ma zmiłuj i tworzenie nowych rodzajów leków to nie jest "wezmę sobie to ziółko i na pewno pomoże, więc za 2 dni ruszamy z produkcją", tylko żmudne i mozolne badanie kolejnych substancji oraz reakcji na nie. Jeśli moja krew przyczyni się do wynalezienia chociaż jednego leku na jakąś chorobę, to jestem jak najbardziej za. A że ktoś na tym leku zarobi? No cóż... Na produkcji samochodów/telefonów/jedzenia/wpiszdowolnytowar też ktoś zarabia, a jakoś nikt nie wzbrania się przed zakupami. Gdyby nie można było na tym zarabiać, to pewnie dalej zapalenie opon mózgowych leczylibyśmy czosnkiem (o ile nie zostałby uznany za wyrób medyczny, więc nie można by było na nim zarabiać).

5. Za oddanie krwi nic się nie zyskuje. Faktycznie, że w Polsce nie płaci się tak bezpośrednio za krew, jak np. w Niemczech (przynajmniej o ile dobrze pamiętam, to tam dostaje się pieniądze do ręki), ale nieprawdą jest, że całkowicie nic się nie dostaje.
- Po pierwsze cały dzień wolny, pełnopłatny (pracodawca dostaje zwrot poniesionych kosztów),
- po drugie czekolada (w ramach posiłku regeneracyjnego, niby nie jest to coś wielkiego, ale dalej jest to coś),
- po trzecie zwrot kosztów podróży (po okazaniu biletów lub dowodu rejestracyjnego pojazdu, którym się przyjechało),
- po czwarte aktualnie zbiera się jakieś kropelki w programie lojalnościowym, które można wymieniać na jakieś kubki, koce, zakładki do książek (jakoś wolę pić z takiego kubka pod takim kocem, niż patrzeć się na półkę pełną świeżaków, ale to juz kwestia gustu)
- po piąte po osiągnięciu konkretnych progów ilości oddanej krwi (lub odpowiadających jej ilościom innych substancji) zyskuje się pewne przywileje. O ile darmowa komunikacja miejska, to dosyć odległy i najbardziej znany przywilej, o tyle np. omijanie kolejek do lekarzy na NFZ jest mało znane, a przywilejów jest dużo więcej (spis dostępny na stronie RCKiK i w odpowiednich rozporządzeniach)
- po szóste odliczenie od podatku. O tym też mało kto wspomina. Faktycznie nie płaci się bezpośrednio, ale każde oddanie krwi, to o ile dobrze pamiętam jest jakieś 50 zł podatku mniej (łącznie rocznie można uzyskać chyba coś ponad 300 zł zwrotu podatku). Zamiast dostać ~550 zł zwrotu, to dostajemy prawie 900 zł (poprawcie mnie, jeśli kwoty są jakieś inne). Oczywiście tylko jeśli ktoś pracuje i płaci podatki. Ktoś powie, a to dlaczego nie dawać ludziom tego do ręki? Pewnie dlatego, żeby do oddawania krwi nie zgłaszali się bezdomni, alkoholicy czy narkomani, którzy potrzebują gotówki, a ich krew i tak jest niezdatna do późniejszego użytku. Coś, co tak bardzo jest forsowane, żeby było w przypadku np. 500+ działa właśnie przy oddawaniu krwi.

Możliwe, że są jeszcze jakieś inne formy "zapłaty" za krew u nas, ale aktualnie nie przychodzą mi już do głowy i te wydaja mi się najważniejsze.

6. Na koniec jeszcze: "Jak będziesz regularnie oddawał krew, to będziesz miał wysokie ciśnienie na starość i będziesz od tego uzależniony". To niestety jest bardzo popularny i szkodliwy mit. Żadna z tych rzeczy nie została nigdy naukowo poparta, a wszelkie badania, które tego dowodzą były prowadzone homeopatycznie i "na chłopski rozum". Nasz organizm produkuje dokładnie tyle krwi, ile potrzebuje (po oddaniu krwi już następnego dnia mamy jej tyle, ile przed) i nic więcej. Twierdzenie, że "a bo mój wujek oddawał przez 20 lat i teraz ma wysokie ciśnienie" jest niewiele warte. Patrzy się tylko na jedną rzecz, a nie na to, że obiad to tylko schabowy na głębokim oleju, powrót z pracy to piwko i siedzenie przed telewizorem z przerwą na kolację i sen itp. itd. No nie oszukujmy się, czasu się nie oszuka. Zaczynając oddawać krew koło 30, to po 15 latach oddawania mamy już lat 45 (nie jest to może jeszcze bardzo wiele) i przez ten czas dzieją się z nami różne rzeczy. Nic dziwnego, że mogą pojawiać się też problemy z ciśnieniem, a zwalanie tego na tylko 1 czynnik "bo mi się tak wydaje" jest tutaj nie na miejscu.

Przepraszam za długi post. Jeśli chociaż jedna osoba dzięki niemu zmieni swoje zdanie na temat oddawania krwi, to było warto :)

Oczywiście zapraszam do dyskusji

#krew #rckik #zdrowie #faktyimity #takaprawda #oddawaniekrwi
Docnt - W ostatnim czasie na tym portalu pojawiło się kilka znalezisk o tym, jak to R...

źródło: comment_Xhzk3r8blrSlazF5yeSXHLLvpQik1MmC.jpg

Pobierz
  • 6
Ogólnie spoko, tylko:

- Po pierwsze cały dzień wolny, pełnopłatny (pracodawca dostaje zwrot poniesionych kosztów),


Tylko pod warunkiem że pracujesz na etacie.

- po drugie czekolada (w ramach posiłku regeneracyjnego, niby nie jest to coś wielkiego, ale dalej jest to coś),


Szkoda tylko że zwykle to jest jakieś badziewie i szkoda że nie można wybrać czy chcesz np. pięc sztuk badziewia czy jedną porządną.

- po trzecie zwrot kosztów podróży (po okazaniu
@xetrov: - etat - fakt, nie dopisałem tego
- Czekolady - uważam, że kiedyś były lepsze, ale badziewiem bym ich nie nazwał (może zależy od ośrodka
- koszty podróży - mi wychodzi mniej więcej tyle, ile płacę za paliwo w dwie strony (ok. 30 zł), zarabiać na tym nie zamierzałem
- dosyć szybko się zarabia te kropelki. Jedno oddanie pełnej krwi to 4 krople. Najtańsza nagroda właśnie tyle kosztuje. Za najdroższą