Wpis z mikrobloga

Dotyka mnie ten kontrast. Po tygodniu, dwóch, czasem dłużej, kiedy wychodzę z piwnicy i, rozmyślając nad postawą, oddechem i krokiem, mijam ludzi, niby z innego świata, odległych - choć sąsiadów. Obce twarze, a może tylko ja jestem obcy, kiedy serce przyspiesza na myśl o "dzień dobry"; zbłąkane oczy - patrzę przed siebie, pod nogi, udaję tę naturalność, zdziwienie, że widzę coś, że też idę, może nawet zmierzam dokądś w tym dziwnym marszu, w drodze po bilet.

Żeby tylko nie trafić na znajomą twarz, kiedy udawane pisanie esemesa nie kryje mnie, że niby jestem taki pochłonięty, z celem na widoku, z kimś na linii. Zmazuję ciąg losowych liter, który dla tej chwili jest przypowieścią, uśmiecham się głupio, prostuję, odpowiadam: "A... nic". To również symbol.

W rozmowie o niczym chcę przetrwać. Chcę tylko kupić bilet, wyjść, zrzucić pozę, że jakoś żyję, że coś robię, mam jakichś "ich" lub "ją". Tę minę normalności i ładu, to znaczy podstawy. Na powrót, ze swobodnym grymasem przygnębienia rozważam płyty chodnikowe, bo każda taka rozmowa stawia mnie w opozycji: widzę ich, prostszych pewnie i naiwnych, z kiepskim poczuciem humoru. Oni nigdy nie szukali pulsu po ciele podczas conocnego ataku, nie dane im było brodzić w przedsionku szaleństwa. Dlatego z nas dwu to właśnie ja chowam się w ekranie telefonu. To wyraz mej zazdrości.

Pełne ulice i chodniki. Tak zastanawia mnie i zdumiewa, że ludziom chce się cokolwiek, że pracownice w przerwie wychodzą na papierosa a matki pchają wózki, ktoś taszczy torbę. Tak bardzo dziwi mnie, że nie boją się samochodów i pociągów, że nie zginęli jeszcze w wypadku albo nie stracili wzroku. Cały ten pęd i szum. Czyżby ludzie nie dostrzegali przekleństwa życia?

Tęsknię do normalności. One, ich widok, to wywołuje taki dziwny ból - jakąś prawdę. Przespałem młodość, zboczyłem na drodze do dorosłości. Nie udałem się. Ot, duże autystyczne dziecko ze świadomością własnej ułomności.

#przegryw #stulejacontent #tfwnogf #depresja #stulingtoncontent
  • 3