Wpis z mikrobloga

Komentarz @qrcok:

Rzadko się udzielam, rzadko wnikam w wykopowe dyskusje, ale tu się odezwę i powołam na człowieka, który tu na wykopie krytykuje podryw. Nawet, jeżeli ja mam to wszystko już za sobą, zgodzę się z tezą, że podryw nie ma sensu.

Podryw jest jak rozdawanie ulotek na mieście. Wciskasz losowym ludziom reklamę, próbując ich na siłę zainteresować, oczekując jednocześnie minimum szacunku dla Twojej pracy, bo jednak pracujesz a nie kradniesz. Czyli próba oczekiwania szacunku ze strony różowych za to, że do nich zagadujesz, stawiasz piwo, a nie gwałcisz...

Podryw to droga na skróty, ze sposobu w jaki zaczynasz wynika od razu koniec, do którego zmierzasz. Taka funkcja szybko osiągająca peak i szybkie opadanie. Z punktu widzenia różowych, to oferta jednorazowa, na bycie skonsumowaną przez samca, który odezwał się, bo w jego oczach przeszła pierwszą pozytywną weryfikację "za wygląd". Najkrócej rzecz ujmując - zobaczył mnie, wyrucha, pójdzie dalej. Owszem, czasem i zupełnie normalny różowy, żeby nie zwariować zapragnie bolca, gdy cierpi na notoryczny brak. Jeżeli więc sam fakt, że statystycznie takie rzeczy się zdarzają, zaczyna być dla niebieskich celem samym w sobie - "niech zdarza się mnie!", to jest jak oszukiwanie się, że w oparciu o wrażenie "milej pije się piwo w knajpie, niż samemu wcina w domu kaszankę", należy przerzucić się na stołowanie się w pubie i raczenie wyłącznie piwem. Jakkolwiek to przyjemne - nie dasz rady, znudzisz się, zmęczysz i do niczego poza uszkodzoną wątrobą nie dojdziesz.

Po co uparcie doradza się hobby? Po to, żeby podryw nie był celem samym w sobie. Jak laska macha przy drodze i łapie na stopa, to nie po to, żeby posiedzieć sobie na miękkim fotelu i żeby bujało podczas jazdy, tylko zamierza dokądś się dostać, dojechać. Gdyby jej zależało na samej jeździe w kółko, to poszłaby sobie na karuzelę. Zabierając stopowiczkę dajesz dowód na to, że sam gdzieś zmierzałeś, że ona może zmierzać z Tobą, a to, czy będzie miło zależy od tego, czy będziesz mieć z nią o czym pogadać. Trzeba mieć jakąś treść do przekazania, do zainteresowania. Jeżeli interesujesz się wędkarstwem, to możesz o tym opowiedzieć coś ciekawego, ale nie licz z drugiej strony na to, że w ten sposób znajdziesz laskę, która będzie uwielbiała jeść tylko ryby przez Ciebie łowione. Hobby samo w sobie jest tylko smaczkiem, rzadko czymś, na czym można oprzeć podstawy bytu.

Nawet najzajebistsze auto nie będzie miało znaczenia, bo dla różowego i tak ważniejszy jest jego kolor, którego praktycznie nie widzi siedząc w środku. Nie ma się więc co spinać na punkcie wyglądu, dobrze przebiegającego schematu podrywu. Bo to jak ze wspomnianymi na początku reklamami - wszystkie są przecież maksymalnie dopracowywane w agencjach marketingowych, widzi się ich dziennie tysiące na mieście, na ekranie komputera, a jednak spośród dokonywanych codziennie zakupów najwyżej połowa jest w ogóle gdziekolwiek reklamowana, a w najlepszym wypadku może tylko jeden z nich dokonany jest pod wpływem reklamy i wcale nie dlatego, że marketing był rewelacyjny, bo jeżeli akurat kupiłeś reklamowany papier toaletowy, to nie dlatego że reklamuje go mały biały puchaty szczeniak, tylko dlatego, że potrzebujesz czymś podcierać dupę.

Patrząc na podryw jeszcze inaczej. Postaw się na miejscu różowych pracujących w sklepach. Jak wspomniałeś - wyglądać muszą, zachowywać się muszą, obsłużyć każdego - muszą. Sam jesteś jedną z licznych dziennie ichniejszych konieczności, myślisz że wykorzystasz tę przewagę, ale dla nich to jak dla sarny seks przy paśniku. Jest tam gdzie jest, bo musi być, bo musi coś jeść, ma swoje życie, nie ma wymalowane na twarzy to, czy ma albo nie ma faceta, sama chce, żeby to nie interesowało nikogo, bo obsługując codziennie setki klientów woli koncentrować się na pracy, a nie na tym, żeby jej stanie za ladą było ciągłym odpieraniem atakujących bolców. No i znowu można próbować się podniecać, że "gdyby jednak była taka, co tego bolca pragnie tak samo bardzo jak sam bolec", to może się trafi. Może. Szanse niewielkie, bo nawet jeśli, to nadal nie znaczy, że konkurencji brak.

Z tym wyglądem to też jest tak, że ładną laskę chce mieć każdy, ale nie każdy zdaje sobie sprawę z tego jakie to pociąga za sobą konsekwencje. Miło jest odnieść sukces, ale później to jest walka o to, żeby trofeum nie stało się pucharem przechodnim. Zainteresowanie ładną laską nie będzie słabnąć, a fakt że jest zajęta odfiltruje tylko przegrywów, zaczniesz mieć do czynienia z pretendentami, którzy jawnie będą kwestionować Twoje prawo do posiadania szprychy, na której widok ślini się każdy. Nawet jeżeli myślisz, że z każdym sobie poradzisz i w najgorszym razie dasz im w mordę nie myśl, że różowego nie zacznie łechtać sam fakt, że ktoś próbuje przelicytować Twoją ofertę.

I wreszcie pomyśl, że nawet to, czego na chwilę obecną nie masz, a co Cię tak motywuje, czyli seks, kiedyś będzie dostępny na tyle, że zdążysz go skonsumować, używać na tyle sporadycznie, jakby nie miał większego znaczenia. I wcale nie mam na myśli jakiejś zaawansowanej starości. Po prostu nie będziesz mieć na niego czasu, ani siły. Nawet, jeżeli nadal będzie przyjemnością, to będziesz sobie jej czasem odmawiać, bardziej ceniąc sobie doczytanie zaczętej przed miesiącem jednej książki, leżąc w łóżku ze swoim różowym, albo zwyczajnie chcąc się wreszcie wyspać. Jeżeli seks jest teraz tym, co Cię napędza, to to jest tylko bieżąca potrzeba fizjologiczna. Pomyśl jak by to było, gdyby seks był dokładnie tym samym co sranie i cisnący Cię klocek powodował, że nie chcesz więcej iść srać do lasu, tylko mieć własny kibel, ale z powodu pośpiechu wybudowałbyś sobie drewniany wychodek, do którego chodziłbyś srać do końca życia, zamiast trochę ścisnąć poślady i wybudować sobie porządną łazienkę z ciepłą wodą w kranie.

Posiadanie super laski u swojego boku do końca życia, to jak sranie w złotą muszlę klozetową. Zajebiste, ale cena wysoka. Większość z nas sra do białego kibla w czystej łazience i nie uznaje tego za obciach. Grunt, to nie strugać klocka gdzie popadnie, nawet jeżeli jest ciśnienie.

#przegryw #stulejacontent #tfwnogf #wychodzimyzprzegrywu #podrywajzwykopem
  • 5
@wyjzprz2: świetny wpis, bo sami nawet artyści podrywu piszą, że zagadując na ulicy to 70-80% kobiet daje zlewki, a z tej reszty jeszcze duża grupa po prostu boi się spotkać z randomem z ulicy
Chciałbym polemizować z 2 kwestiami:

Posiadanie super laski u swojego boku do końca życia, to jak sranie w złotą muszlę klozetową. Zajebiste, ale cena wysoka. Większość z nas sra do białego kibla w czystej łazience i nie
@eehhh: Polemizujmy zatem, cenię rzeczową dyskusję :). Ładna dziewczna nie jest tylko do ruchania, ale łatwo można zapomnieć, że pretendenci widzą ją tylko jak jest wyeksponowana na mieście. Dopracowana "bo do ludzi, to ja się muszę umalować", może elegancka (bo praca wymaga)... to jest w stanie dostrzec każdy. Jak laska jest ładna, a oprócz tego normalna i potrafi zrobić zajebisty sernik, nie gubi się w rachunkach w budżecie domowym, ma tolerancję