Wpis z mikrobloga

W ostatni weekend byłam na weselu u kuzyna (spokojnie detektywi, to u kolezanki od panienskiego jest w najblizszy weekend dopiero ( ͡° ͜ʖ ͡°)) no i wdałam się w dyskusję z jakims gosciem (nie znam go kompletnie, wlasciwie to sie przysiadl jak juz z kims innym gadalam) no i temat zszedł na podejscie do związkow i wspolnego zycia.
Ja wyraziłam, mam nadzieję jasno swój pogląd, że miłość miłością, ale moim zdaniem, trzeba być gotowym na rozstanie, a wlasciwie po prostu trzeba sie liczyc z taka opcja, bo nie wiadomo co się może wydarzyć za 5, 10 czy 15 lat, i jasne zgadzam się, że trzeba próbować związek naprawić jak się sypie no ale jednak ludzie i tak się rozstają. Nie wiemy czy my, czy partner/ka nie zaczniemy pić/zdradzac/bic/cpac/#!$%@? za te powiedzmy 10 lat.
W odpowiedzi uslyszalam, ze musze miec bardzo smutne zycie, jesli ciagle sie pilnuje i obawiam, ze związek nie wypali. Gosc mnie kompletnie nie zrozumial, bo nie chodzi o to, zeby bez przerwy o tym myslec, tylko o to, zeby miec swiadomosc, ze tak sie moze stac, a nie podejscie "#!$%@? #!$%@? milosc, co moze pojsc nie tak, przeciez sie kochamy". Bo #!$%@? jednak cos moze pojsc nie tak.
W miedzyczasie oczywiscie docinki, ze mloda jestem i zycia nie znam (gosciu pare lat starszy ode mnie na oko) - no super argument bulwo.
Na koncu gosciu skwitowal, ze jestem debilka jesli tak uwazam i uznalam ze jak juz zaczynaja sie wyzwiska to gosciu nic madrego mi raczej nie powie i zakonczylam dyskusje. Albo on xD nie wiem bo w sumie pijani bylismy. Nie wiem tez, czy dokladnie mu przekazalam to co chcialam, bo moze faktycznie w jego uszach to brzmialo zupelnie inaczej niz mialam na mysli.
Oczywiscie jego zdanie na ten temat szanuje, to byla zwykla, (w miare) kulturalna, chociaz troche glosna dyskusja dopoki mnie nie obrazil. Moim zdaniem, w momencie gdy nazwal mnie debilka to rownie dobrze moglby powiedziec "ok, nie mam na to juz wiecej kontrargumentow, masz racje", albo go po prostu ponioslo, wszak bylismy oboje pijani :-)
Dla kontrastu moj poprzedni rozmowca z ktorym dyskutowalam podobnie i mial raczej podobne zdanie jak ten, ktorego opisalam (i tez docinal, ze mloda jestem itd :P), gdy do niego podeszlam pozniej na sali i powiedzialam, ze mam nadzieje ze go nie urazilam czyms w dyskusji, zasmial sie, powiedzial ze przeciez to byla tylko rozmowa i przybil mi piatke :-) no mozna sie zachowac z klasa? mozna.

Ciekawa Mirki i Mirabelki jestem Waszego zdania, czy bardziej sie zgadzacie ze mna w tej kwestii, czy z moim rozmowca :)
#zwiazki #logikaniebieskichpaskow #pytanie #ankieta
_________________________________________________________________________________
#opowiescimango - chcesz byc na bieżąco? OBSERWUJ :-)
Pobierz MangoZjem - W ostatni weekend byłam na weselu u kuzyna (spokojnie detektywi, to u kol...
źródło: comment_L4riyWDOD4q28df3TxkpjWeiGl0ldYJT.jpg

Wasze zdanie w tej kwestii jest bliższe mojemu, czy mojego rozmowcy zdaniu? :P napisz dlaczego ;)

  • Twojemu Mango 56.8% (46)
  • twojego (specialnie z malej litery) rozmowcy 43.2% (35)

Oddanych głosów: 81

  • 34
@TaoHosts: nie do konca sie z tym zgodze :-) owszem istnieja zwiazki na cale zycie i nie neguje tego, i nie neguje tego by do tego dążyć. Bardziej chodzi mi o świadomość, że tak może być ale nie musi i nikt nie jest w stanie tego przewidziec ;)
@Aedem: nie nazwalabym go #!$%@?. Gosciu sprawial wrazenie ogarnietego i po prostu bronil swoich pogladow za co szanuje. Wymienilismy opinie. Ale wkurzyl
@MangoZjem: Gdybym miał myśleć że związek się kiedyś skończy to bym się raczej w nic nie pakował (bo po co jak i tak się skończy). Tak samo nie myślę o tym że kiedyś umrę - jasne, wiem o tym, ale po co to roztrząsać i analizować? Lepiej żyć i się tym nie przejmować, zawsze przecież może coś pójść nie tak, nie ma co się przejmować na zapas.
@MangoZjem: Wiele rzeczy może się wydarzyć. Może mi spaść doniczka na głowę, przejechać tramwaj, mogę wygrać w loterii, albo mieć raka. Tylko po co o tym wszystkim myśleć i sobie zaprzątać niepotrzebnie głowę?
@belwarg: oczywiscie, ze moze. nikt nie kaze o tym myslec bez przerwy, raczej chodzi mi o sytuacje, gdzie para mimo, ze ma taka mozliwosc nie zabezpiecza sie odpowiednio na wypadek takchi sytuacji, ot chociazby intercyza ktora jak wielu mysli nie jest oznaka braku zaufania tylko zabezpieczeniem. Intercyza jak już przy tym przykładzie jestem, nic w Twoim zwiazku nie zmieni na minus a moze zmienic na plus.
Moze Cie przejechac samochod czy
@MangoZjem: zgodzę się, że zachował się wysoce niekulturalnie, ale poza tym moim zdaniem on ma racje. Nie da się zaplanować całego życia - jak wchodzisz w związek z myślą "ewakuuję się jeśli on zacznie pić/oglądać się za innymi/co tam chcesz, to do razu wchodzisz z myślą, że nie będziesz rozwiązywać problemów w związku, tylko będziesz czekać aż eskalują i doprowadzą do rozstania. Jak się jest w dwójkę i zawsze działa w