Aktywne Wpisy
depralin +5
Pytanie na serio.
Dzisiaj jestem umówiony na #divyzwykopem i mam pytanie.
Za rimming mam dopłacić stówę,jestem na to gotowy..tylko czy mogę się czymś zarazić? Nie wiem czemu ale po prostu podnieca mnie lizanie tej małej dziurki ale jak wzamian mam dostać hiva to trochę słabo. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#pytaniedoeksperta #pytanie
Dzisiaj jestem umówiony na #divyzwykopem i mam pytanie.
Za rimming mam dopłacić stówę,jestem na to gotowy..tylko czy mogę się czymś zarazić? Nie wiem czemu ale po prostu podnieca mnie lizanie tej małej dziurki ale jak wzamian mam dostać hiva to trochę słabo. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#pytaniedoeksperta #pytanie
Jeśli mam 201 cm wzrostu, różowa ma 195 cm, a nasi rodzice między 180-185 cm jest szansa, że nasze dzieci będą miały jakieś marne 180 cm? Nie chce mieć syna niższego ode mnie xD.
O wyprawie Ernesta Shackletona napisano już bardzo wiele, ale skupimy się tutaj na bardzo ciekawym aspekcie. Ernest wypłynął wraz z załogą 1 sierpnia 1914 roku na wspaniałą wyprawę na Antarktydę. Jak wiemy I wojna światowa rozpoczyna się 28 lipca 1914 roku. Opinia publiczna, żołnierze, sztaby generalne, jak i same państwa tkwią w przekonaniu, że wojna będzie bardzo krótka. Wilhelm II podczas przemowy do swoich żołnierzy powiedział, że "wrócicie zanim spadną liście", czyli na jesień. Ci ludzie są aż tak przekonani, że nie wydadzą żołnierzom stalowych hełmów i hełmów nie będzie aż do początku 1916 roku (Francuzi wprowadzą Adriana pod koniec 1915 roku).
Endurance utknie na morzu Weddella już 24 lutego 1915 roku i Shackleton będzie zmuszony zmienić statek w obóz do przezimowania aż lód puści. W październiku lód uszkodził mocno statek (urywa ster i tylnicę) i Ernest wie, że żarty powoli się kończą i zarządza rozbicie obozu na krze oddalonej od statku 100 metrów:
"Shackleton zarządza ewakuację i rozbija obóz na krze oddalonej o 100 m od statku i setki mil od najbliższego lądu. Każdy z uczestników wyprawy otrzymuje śpiwór i miejsce w jednym z pięciu namiotów. Dziwnym trafem, losowanie przydzieliło gorsze wełniane śpiwory oficerom, a lepsze skórzane załodze. Zmiażdżona, ale uwięziona w lodzie „Endurnace” na razie nie tonie. W ciągu kilku dni Shackleton przygotowuje marsz w kierunku odległej o 200 Mm Wyspy Robertsona. Każdy ma prawo zabrać 1 kg rzeczy osobistych. Dając przykład załodze sam zostawia złote monety i Biblię, z której wyrywa tylko kilka stron. Bardzo przykrą koniecznością jest zastrzelenie okrętowych maskotek – szczeniaków i kota. W ciągu trzech dni, w ciężkich warunkach (nierówna powierzchnia i błoto śniegowe), ciągnąc za sobą wyładowane ekwipunkiem szalupy ekspedycja pokonuje zaledwie półtorej mili. Dalszy marsz wydaje się niepodobieństwem. Shackleton decyduje o jego przerwaniu i oczekiwaniu na puszczenie lodów w stopniu umożliwiającym zrzucenie łodzi na wodę. Półtorej mili od wciąż widocznych szczątków „Endurance”, na krze o grubości 6 m zakłada „Obóz Oceaniczny”.
Załoga pewnie myśli, że jest źle już teraz, ale nie mają nawet pojęcie co ich czeka dalej. W tym momencie fotograf ekspedycji, Frank Hurley, decyduje o zabraniu ze sobą 120 z 400 negatywów, które pozostaną dla potomnych. Co następuje dalej jest jednym z najlepszych przykładów na niewiarygodną wytrzymałość i determinację ludzką. Niskie temperatury, dryfy, katorżniczy wysiłek, zimne wiatry, pragnienie, dezorientacja w monochromatycznym krajobrazie oraz widmo majaczącego na horyzoncie głodu i kanibalizmu.
22 kwietnia 1916 Shackleton widzi zmęczenie swoich ludzi i ogłasza, że sam z 6 innych ludzi będzie kontynuował wędrówkę po pomoc do stacji wielorybniczej.
"Od siedzib ludzkich dzieliło ich jeszcze wiele mil żeglugi, co było zbyt dużym wyzwaniem dla zniszczonej łodzi i jej wyczerpanej załogi. Jedynym wyjściem było dotarcie do Grytviken drogą lądową. W linii prostej były to 22 mile w zupełnie nieznanym terenie (nikt wcześniej nie dokonał takiego przejścia), w górach których wysokość dochodziła do trzech tysięcy metrów. Shackleton dał załodze cztery dni odpoczynku, po czym 19 maja wyruszył z dwoma towarzyszami w kierunku wschodnim. Po 36 godzinach morderczego marszu, rankiem dotarli do bazy wielorybniczej w Grytviken. Następnej nocy rozszalała się burza śnieżna. Gdyby zaskoczyła ich w drodze, zginęliby."
Ernest wraz z kompanami dociera ostatkiem sił do stacji wielorybniczej. Wyglądają tak źle (jak pierwotni ludzie w przegniłych ubraniach i soplami zwisającymi z zarostu), że przestraszyli chłopca który ich odnalazł na skraju stacji. Wielorybnicy zaopiekowali się nieszczęśnikami i tutaj następuje jeden z lepszych dialogów XX wieku. Shackleton po otrzymaniu posiłku i ogrzaniu się pyta się gospodarza co tam słychać w świecie, bo przez ponad 1,5 roku nie mieli żadnych wieści ze świata z oczywistych powodów. Ernest wspomina, że jak wypływali to wybuchła wojna. Skończyła się już, prawda? Gospodarz przez chwilę milczy i mówi coś w tym stylu:
"Wojna się nie skończyła. Miliony nie żyją. Świat oszalał."
Mamy maj 1916 roku. Oblężenie Verdun trwa już 3 miesiąc, trwają gorączkowe przygotowywania do ofensywy nad Sommą, na froncie wschodnim niebawem rozpocznie się kolosalna ofensywa Brusiłowa, gdzie zginą setki tysięcy ludzi. Obecnie używa się gazu do mordowania żołnierzy jak insekty, w tajnych ośrodkach militarnych prowadzi się już testy czołgów, a artyleria mieli ludzi na kompost i żongluje odciętymi kończynami i ludzkim mięsem. Nagle w olśnieniu Shackleton musi zmierzyć się z czymś, co populacja Europy wie już od ponad roku, że są w konflikcie, który odmieni historię tej planety tak głęboko, że do dziś żyjecie z konsekwencjami tej wojny (niepodległość naszego kraju, powstanie radzieckiej Rosji, USA jako potęga interweniująca w bieg wydarzeń i wiele, wiele innych). Co gorsza świat Ernesta już nie istnieje i jego wyprawa nie ma sensu - jest reliktem naiwnej epoki, która nie zasmakowała jeszcze wojny totalnej. Mieszczański świat Belle Epoque wraz z "romantyzmem", honorem, erą nowych eksploracji i wiarą w rozsądek i naukę jest nagle zastąpiony przez coś zupełnie innego i bezdusznego. Niemieccy żołnierze już noszą charakterystyczne stalowe hełmy, które staną się ikoną XX wieku. Ludobójstwo Ormian, zbrodnie wojenne w okupowanej Belgii, bombardowanie miast oraz wolna transformacja państw w dyktatury.
Shackleton jednak nie spocznie i po wielu trudach i listach o pomoc uratuje wszystkich uczestników ekspedycji, co jest całkiem niewiarygodne. Jednak ekspedycja znacznie postarzała Ernesta i podczas kolejnej wyprawy umrze na zawał serca w porcie Grytviken w 1922 roku, gdzie został pierwotnie uratowany. Miał 47 lat i był jednym z ostatnich odkrywców tamtej ery.
Bardzo dobry artykuł po polsku
Dokument
#starszezwoje - tag ze starymi grafikami, miedziorytami, rysunkami z muzeów oraz fotografiami
#historia #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #fotohistoria #fotografia #historiajednejfotografii #gruparatowaniapoziomu #podroze #myrmekochoria
Świetny artykuł
@myrmekochoria: Jak ja nie lubię takiego gloryfikowania dawnych czasów...