Wpis z mikrobloga

3 044 - 1 = 3 043

Tytuł: Nowa perspektywa: Pochodzenie życia, świadomości i Wszechświata
Autor: Sean Carroll
Gatunek: Popularnonaukowa

Fizyk Sean Carroll dorobił się zasłużenie wysokiej reputacji w środowiskach naukowych i ateistycznych. Napisał kilka cenionych książek dotyczących filozofii czasu, mechaniki kwantowej oraz ogólnej teorii względności. Jeszcze przed premierą niniejszej książki niektórzy ogłosili, że będzie ona definitywnym ciosem zadanym w teizm. Jednak Carroll nie jest jednym z nowych ateistów. Nie uważa np. religii za zło wcielone; widzi w niej pewne pozytywy. Poza tym w przeciwieństwie do większości nowych ateistów ma szacunek do filozofii. Choć, jako teista, w wielu kwestiach się z nim nie zgadzam, to jednak swoją skromną postawą, inteligencją i umiejętnością wyjaśniania nawet najtrudniejszych koncepcji zaskarbił sobie moje uznanie. Dlatego też uważam tę książkę raczej za manifest naturalizmu poetyckiego, a nie atak na religię.
Czym zatem jest ten naturalizm poetycki(dalej zapisywany skrótem NP)? Jest on przedłużeniem zwykłego naturalizmu, wg którego istnieje jedynie rzeczywistość materialna, którą można objaśnić nauką. NP głosi, że najlepszym sposobem opisu wszechświata nie jest jeden model, ale ciąg modeli z których każdy właściwy jest dla danej domeny. Każdy taki poziom opisywany powinien być przez inny model z jego własnym słownictwem i jak długo te modele są spójne mogą na siebie nachodzić i się w pewnym stopniu pokrywać. Jest to alternatywa dla redukcjonizmu, wg którego Sean Carroll jest jedynie określonym zbiorem atomów. NP mówi nam, że choć możemy go tak opisywać gdy chcemy położyć nacisk na jego fundamentalny charakter to jednak równie prawdziwy jest jego "makroskopowy" opis w którym jest on znanym fizykiem, autorem tej książki. Carroll wyróżnia trzy poziomy. Pierwszy - mikroskopowy opisywany prawami fizyki; drugi - emergentny, w którym posługujemy się takimi konceptami jak: ludzie, zwierzęta, książki czy państwa; trzeci odzwierciedlający wartości takie jak dobro, piękno czy prawda. Naturalizm poetycki mówi nam, że te poziomy nie są ze sobą sprzeczne. Są po prostu przydatnymi sposobami mówienia o rzeczywistości i dlatego każde z nich jest prawdziwe. Jednak tu napotykamy na pierwszy zgrzyt w tej książce. Istnieją przecież modele, które choć niezgodne z prawdą to przecież działają. Jak np. geocentryzm, który przez większość historii sprawdzał się bardzo dobrze(a i dziś jest podstawą działania systemu GPS) czy mechanika Newtona. Dlatego zrównywanie prawdy z użytecznością jest wg mnie błędem.
NP jest swoistym obiektywem przez który autor ogląda poruszane w książce zagadnienia, a są to: kosmologia, epistemologia, ontologia, ewolucja, świadomość oraz moralność. Tak więc oprócz bycia prezentacją tego poglądu, książkę można czytać dla jej popularno naukowego aspektu. Czytelnik jednak może odczuć pewien niedostatek ponieważ Carroll przedstawił po prostu wyjaśnienia, które nauka udziela na dane pytania, ale zwykle nie wyjaśniał czemu tak jest i skąd o tym wiemy. Choć wiem, że zbyt bardzo wydłużyłoby to i tak już sporą książkę, to jednak szkoda, bo autor potrafi wprost wyśmienicie o tym pisać.
W części pierwszej dotyczącej kosmologii, autor zastanawia sie nad problemem powstania wszechświata oraz w jaki sposób NP sobie z tym radzi. Dla wielu teistów jednym z najlepszych argumentów za istnieniem Boga jest potrzeba istnienia pierwszej przyczyny wszechświata(nic dziwnego więc, że Carroll stara się zmierzyć z tym problemem), którą Arystoteles nazwał Pierwszym Poruszycielem. Wg niego wszystko co się porusza musi być poruszane przez coś innego, a przez ruch Arystoteles rozumiał jakąkolwiek zmianę. Carroll uważa, że wszechświat nie potrzebuje przyczyny dlatego, że zasada zachowania pędu obala tę ideę. Pisze, że przedmiot poruszający się ze stałą prędkością po idealnie gładkiej powierzchni nie potrzebuje przyczyny do poruszania się. Jednak to wcale nie obala arystotelesowskiej zasady, ponieważ Carroll pisze, że przedmiot nie potrzebuje przyczyny która by podtrzymywała jego ruch ale w ogóle nie zastanawia się co ten ruch spowodowało, a to o tą przyczynę chodziło Arystotelesowi. Tak więc choć Carroll uważa, że wykazał, iż wszechświat wcale nie potrzebował pierwszego "popchnięcia", to jednak jest w błędzie ponieważ pomieszał dwie różne formy przyczynowości! Po tym autor zapewnia czytelników, że choć nie znamy rzeczy która nie miała by swojej przyczyny, to jednak wszechświat jest inny od wszystkich rzeczy znajdujących się w nim, więc niekoniecznie ta zasada musi go obowiązywać. Ale skoro wszystkie rzeczy obowiązuje ta zasada, to czemu nie wszechświata, który jest jedynie zbiorem wszystkich rzeczy jakie istnieją? Autor nie daje na to odpowiedzi. Tak więc choć Carroll stara się wykazać, że NP potrafi dać najlepszą odpowiedź na jedno z najważniejszych pytań, to moim zdaniem mu się to nie udaje.
W drugiej części autor przedstawia czytelnikom metodę bayesowskiego wnioskowania, która jest sposobem wyrażania prawdopodobieństwa pewnych przekonań. Wymaga ona przypisania pewnego prawdopodobieństwa zdarzeniu lub przekonaniu, a następnie aktualizowaniu go w oparciu o nowe dane. Za pomocą tej metody Carroll stara się odpowiedzieć na pytanie: który pogląd, NP czy teizm, lepiej wyjaśnia wszechświat? Tu pojawia się kolejny zgrzyt ponieważ bayesowskie wnioskowanie przydatne jest przy rozumowaniu abdukcyjnym, stosowanym np. w nauce(jest to tworzenie najprawdopodobniejszej hipotezy dla zbioru faktów), ale już nie przy rozumowaniu dedukcyjnym, stosowanym np. w matematyce(które nie tworzy prawdopodobnych hipotez, ale nieodparcie prawdziwe wnioski). Carroll jako fizyk przyzwyczajony jest do rozumowania abdukcyjnego, a jak mówi angielskie przysłowie "gdy ma się jedynie młotek trudno oprzeć się pokusie by wszystko traktować jakby było gwoździem". W zasadzie od zawsze kwestię tego czy to teizm czy ateizm jest prawdziwy sprowadzano do rozumowania dedukcyjnego i Carroll nie zdołał mnie przekonać do swojej metody. Poza tym bayesowskie wnioskowanie zależy całkowicie od dokładności przypisanego prawdopodobieństwa. Nietrudno jest dokonać tego dla rzutów kośćmi czy monetami, ale co z bardziej skomplikowanymi rzeczami jak prawdopodobieństwo istnienia Boga? Autor przez resztę książki sugeruje, że metoda bayesowska wskazuje na prawdziwość naturalizmu, ale prawie nigdy nie pokazuje obliczeń które by to potwierdzały. Dalsze rozdziały również mają kwestie z którymi trudno mi się zgodzić(jak choćby problem wolnej woli o którym pisałem przy innej okazji), ale nie chcę przedłużać tej już i tak przydługiej recenzji. Może jeszcze tylko jedna uwaga. Oryginalny tytuł brzmi The Big Picture, ale jak sam autor zauważył NP jest relatywnie ubogą ontologią w stosunku do teizmu, więc dziwi mnie wybór takiego tytułu.
Jest to na pewno ciekawa książka. Polecam ją zarówno osobom wierzącym jak i ateistom, choćby tylko po to by Carroll mógł zadać ważne pytania nad którymi warto się zastanowić. Jednak raczej skorzystają na niej bardziej ateiści. Autor pokazuje, że istnieje inny ateistyczny pogląd od destrukcyjnego redukcjonizmu oraz jak z szacunkiem i bez wyniosłości optować za ateizmem. Choć nie udało mu się przekonać mnie do swoich racji to nie uważam czasu przeznaczonego na lekturę za stracony, wprost przeciwnie.

#bookmeter
Pobierz
źródło: comment_SmIH8LXhHNdiveuP1zLAhuRR3kVeZlyY.jpg
  • 9
@Vivec:

Poza tym bayesowskie wnioskowanie zależy całkowicie od dokładności przypisanego prawdopodobieństwa.


Nie wiem jak autor posługuje się wnioskowaniem bayesowskim, ponieważ nie czytałem tej książki, ale co do zasady nie jest to prawda. Niezależnie od założonego prawdopodobieństwa* (właściwie rozkładu prawdopodobieństwa) a priori rozkłady a posteriori dążą do tej samej wartości.

Innymi słowy, osoby niezależnie aktualizujące prawdopodobieństwo i wychodzące od różnych prawdopodobieństw a priori zbliżają się w czasie (w miarę aktualizowania prawdopodobieństwa) do
@Poczmistrz_z_Tczewa:

Nie wiem jak autor posługuje się wnioskowaniem bayesowskim


W zasadzie to ja też nie wiem, bo jeśli dobrze pamiętam to jedyny raz gdy podał jakąś wartość liczbową, to określił prawdopodobieństwo Boga na 50 %.

Niezależnie od założonego prawdopodobieństwa* (właściwie rozkładu prawdopodobieństwa) a priori rozkłady a posteriori dążą do tej samej wartości.


Chodzi ci o twierdzenie o zgodności? Jeśli dobrze kojarzę potrzeba jeszcze by te osoby posiadały jednakową wiedzę, a o
i @Vivec:

Chodzi ci o twierdzenie o zgodności?


Nie znam takiej nazwy. Miałem na myśli zjawisko nazywane czasem twierdzeniem o konwergencji bayesowskiej. tj. Bayesian Convergence Theorem (np. tu), a częściej po prostu konwergencją, mianowicie, że:

(...) under some rather sensible conditions, if a hypothesis h is false, its Bayesian posterior probabilities will very probably approach the falsehood indicating value 0 as evidence accumulates; and as the posterior probabilities
Pobierz
źródło: comment_L1DPg7Qml4kmUJTxT7AduYzbdKzrBuOj.jpg
@Vivec: I jeszcze jedno pytanie :P
Zarówno Carroll jak i ty piszecie, że nie powinno się zakładać prawdopodobieństwa równego jeden, ale co z takimi twierdzeniami, które są, wydaje mi się, niezbędnym warunkiem jakiejkolwiek(jakby to nazwać?) zrozumiałej epistemologii? Takie przekonania muszą być pewne i raczej nie mogą być aktualizowane na podstawie nowych dowodów. Jak np. zasada niesprzeczności. Odrzucenie jej prowadziło by do paradoksu.
@Vivec:

Zarówno Carroll jak i ty piszecie, że nie powinno się zakładać prawdopodobieństwa równego jeden


We wnioskowaniu bayesowskim wykorzystuje się wzór poniżej (tutaj jego wyjaśnienie w odniesieniu do prawdopodobieństwa warunkowego).

P(H|E) to prawdopodobieństwo a posteriori, po pojawieniu się nowego dowodu. P(H) to prawdopodobieństwo a priori. Kiedy zakładasz, że coś jest pewne to P(E) = P(E|H) i po zastosowaniu wnioskowania otrzymujesz prawdopodobieństwo a posteriori równe P(H) czyli 1. Kiedy
Pobierz
źródło: comment_9HI2Jzn6x9C0VxFbeeMHp5XEuzh5ypQa.jpg