Wpis z mikrobloga

Pewien przedsiębiorca z południa Polski, imieniem Jarosław,
przejmował za bezcen elektroniczny złom z niemieckich składów
celnych oraz zwrotów reklamacyjnych. Od myszek, przez mp3 i
żarówki, po archaiczne gry telewizyjne. Ten niskiej jakości sprzęt
przekazywał w kredycie kupieckim, jednak, z powodu „pełnego
zaufania” do odbiorcy, bez zawierania umowy sprzedaży. Jedyne
czego oczekiwał, to pokwitowanie odbioru towaru o określonym
rodzaju i ilości. Jak sugerował, ostateczną cenę ustalą wspólnie, na
podstawie tego za ile uda się przedmiot transakcji sprzedać na rynku
detalicznym. Beztroskę motywował swym „wielkim bogactwem” i
nieprzywiązywaniem wagi do tak „błahych” interesów.

Z uwagi na sprzedaż tandety, nabywców brakowało, za to początkowo życzliwy
dostawca kierował wezwanie do zapłaty uwzględniające średnią
rynkową cenę dobrej jednak jakości analogicznego sprzętu. Zwykle
dwóch na dziesięciu odbiorców, już po odrzuceniu ich reklamacji,
obawiając się przegranego procesu dobrowolnie regulowało żądaną
kwotę. Pozostali w końcu zwracali towar, który wędrował dalej, do
nowych kontrahentów. Ciężarówka wadliwego sprzętu importowana
była po kosztach od 1000 do 5000 euro, natomiast średniej wartości
jednostkowe wezwanie do zapłaty opiewało już na kwotę około
150 000 euro.

#polska #biznes #dzialalnoscgospodarcza #prawo #pieniadze #oszukujo
Pobierz grafikulus - Pewien przedsiębiorca z południa Polski, imieniem Jarosław,
przejmował ...
źródło: comment_w2K7ksG4WW2cPYX6DFAZb72aMDugkKJB.jpg
  • 1