Wpis z mikrobloga

Jestem jedyną znaną sobie osobą, która z głęboką przyjemnością konsumuje tzw. wyroby czekoladopodobne. Po prostu lubię i tyle, wchodzi mi o wiele lepiej niż zwykła czekolada (którą dla odmiany jem bardzo rzadko - czekoladowa figurka może u mnie stać i pół roku, nie kusi mnie w ogóle). Że smakuje jak świeczka to nie wada, to wręcz zaleta.

Niestety, mój przysmak jest bardzo ciężko dostępny - czasem tylko w Kauflandach na najniższych półkach jest moja "czekolada" za 0,99 / tabliczka, ale to z rzadka. Prawdziwa uczta następuje dopiero przed świętami i za każdym razem kiedy tylko w radiu usłyszę ostrzeżenie, że "w sezonie świątecznym masowo pojawiają się niepełnowartościowe produkty czekoladowe i należy unikać tych najtańszych", #!$%@? do sklepu szukając najtańszego zajączka albo mikołaja i licząc, że wykonany jest właśnie z tej boskiej masy, równie trudno dostępnej teraz co prawdziwa czekolada za komuny. Do czego to doszło - czekam niczym PRLowskie dziecko pół roku na święta, bo może czekoladę rzucą :). Niestety, z roku na rok oszukanej czekolady coraz mniej.

Czy są wśród was inni amatorzy tego cuda?

#wyrobczekoladopodobny #slodycze #czekolada #jedzzwykopem #jedzenie #gownowpis
  • 7
serio coraz mniej? a to gówno za 1.50 w biedrach czy lidlach to nie jest to?


@KredytZeroProcent: dzięki za info, muszę zajrzeć - ale ogólna zasada jest taka że jeżeli na opakowaniu pisze "czekolada mleczna", to wtedy to nie jest to; musi być "wyrób czekoladopodobny", "tabliczka mleczna", "wyrób z polewy czekoladowej" albo inne sformułowaniu unikające słowa "czekolada".