Wpis z mikrobloga

#neuropa #wsieci #4konserwy #polityka

Zdaje się, że tygodnik "W sieci" nie będzie mógł być wydawany pod tym tytułem.

Tygodnik „W Sieci” z początkiem sierpnia ma zaprzestać ukazywania się pod tą nazwą, niezależnie od sposobu zapisu — nakazał w czwartek warszawski Sąd Apelacyjny. Narusza to bowiem prawa Gremi Media SA, wydawcy „W sieci opinii”. Pozwany wydawca ma poinformować publicznie o sądowym werdykcie i zapłacić na cel charytatywny 25 tys. zł. „Traktujemy sprawę tylko i wyłącznie w kategoriach biznesowych” – komentuje Dariusz Bąk, prezes zarządu Gremi Media SA.

To nie pierwszy spór w Polsce o tytuł prasowy. Najczęściej związane były z przejściem części dziennikarzy do innego wydawcy lub założeniem własnego pisma pod starym czy też podobnym tytułem. Sąd Okręgowy i Apelacyjny w Warszawie potwierdziły, że Gremi, a wcześniej Presspublica jako pierwsza używała nazwy „W sieci opinii”, a nowy tygodnik stworzyła jesienią 2012 r. grupa dziennikarzy, z których kilku wcześniej współpracowało z wydawcą „Rzeczpospolitej” i pism z nią związanych.

Jesienią 2016 r. Sąd Najwyższy stwierdził (inaczej niż niższe instancje), że nie sposób zgodzić się z argumentacją pozwanego, że wcześniejsze używanie tytułu przez Gremi, jego reklama i posiadanie własnego zespołu redakcyjnego nie dowodzą dostatecznej siły odróżniającej znaku. Kierując się tymi wskazaniami SN, Sąd Apelacyjny, ponownie rozpatrując sprawę, potwierdził moc odróżniającą znaku Gremi i to, że funkcjonowanie drugiego znaku tworzy ryzyko wprowadzenia w błąd czytelników co do pochodzenia materiałów prasowych. Niektóre osoby mogą sądzić, że „W Sieci” ma coś wspólnego z „W sieci opinii” wydawanej przez Gremi. A to czyn nieuczciwej konkurencji (wprowadzające w błąd oznaczenie towarów, oraz naruszenie dobrych obyczajów).

Po wyroku

- Wyrok jest zdecydowany. Do tej pory sądy traktowały podobne naruszenia dość liberalnie, być może winien jest system rejestracji tytułów dopuszczający podobne nazwy i usypiający wydawnictwa. Tymczasem rejestracja nie wyklucza sporów i takich werdyktów — wskazuje adwokat Krzysztof Czyżewski, specjalista od prawa mediów. — Wyrok jest prawomocny, więc należy go wykonać. Pytanie, jak to miałoby wyglądać. Mamy tu do czynienia z zakazem korzystania, a tego nie sposób wymusić. Sąd może natomiast nakładać grzywny na pozwanego.

W 2011 r. jednak w wyegzekwowaniu podobnego wyroku pomogła spółka Ruch. Odmówiła po prostu dystrybucji tytułu, powołując się na postanowienie sądu zakazujące jego stosowania oraz wprowadzania do obrotu oznaczonych nim egzemplarzy.

- Spór budzi smutne refleksje. Stwierdzenie pana Karnowskiego, że nie wykona wyroku, jest wyrazem nierespektowania prawa — ocenia prof. Bogudar Kordasiewicz, Kancelaria K&L Gates, specjalista od prawa mediów. — Wątpliwe, by Sąd Najwyższy po raz kolejny przyjął sprawę do rozpoznania, z tego powodu szanse na wstrzymanie wyroku SA są wątpliwe. Nie pozostanie nic innego jak egzekucja wyroku — dodaje profesor.

Michał Karnowski, członek zarządu Fratrii, pozwanego wydawcy, zapowiada jednak walkę o utrzymanie „W” w nazwie, a wyrok, jak powiedział „Rzeczpospolitej”, uważa za skandaliczny.

Nie zmienia to faktu, że jest wykonalny, a odraczając wdrożenie nakazu do 1 sierpnia, SA wziął już pod uwagę, że zmiana tytułu wymaga czasu.

Dlaczego oznaczenia, w tym tytuły prasowe, bywają podobne pytamy prof. Ewę Nowińską z Katedry Prawa Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego.

- Nie bez przyczyny i raczej nieprzypadkowo biznesmen czy firma wybiera tytuł, który jest także znakiem towarowym dla jego produktów, w tym wypadku artykułów, mając do wyboru tyle możliwych innych oznaczeń. Pojawia się wtedy podejrzenie, że chce skorzystać z silniejszej pozycji innej firmy, innych produktów, z dobrych skojarzeń, jaki wywołują. To nie jest tylko wykorzystanie czyjejś renomy i pozycji , ale też jej rozwodnienie, I przed tym chroni ustawa o nieuczciwej konkurencji.


Ciekawy wątek innych sporów na tym tle:

Metropol kontra Metro. W 2000 r. na polski rynek weszła spółka TPP, wydawca bezpłatnej gazety „Metropol”. Rok później Agora wypuściła pierwszy numer konkurencyjnego „Metra” (choć tytuł zarejestrowała już dwa lata wcześniej). Między spółkami wybuchło wiele procesów – o prawo do tytułu „Metro”, o upodabnianie jednej gazety do drugiej, oraz możliwość dystrybucji na stacjach. Wszystkie zakończyły się zwycięstwem Agory.

Wprost kontra Wręcz przeciwnie. W 2011 r. po zmianie naczelnego „Wprost”, część dziennikarzy odeszła i planowała założyć własne pismo „Wprost przeciwnie”. Zabronił tego jednak sąd. Finalnie ukazał się on pod tytułem „Wręcz przeciwnie”, ale po wydaniu trzech numerów zniknął z rynku ze względu na słabą sprzedaż. W 2014 r. sąd nakazał wydawcy publiczne oświadczenie, że nie miał prawa używać tytułu „Wprost przeciwnie”.

Fajna Polska kontra Polska OK! W 2012 „Wprost” rozpoczął akcję „Polska OK.!, a dwa tygodnie później „Newsweek” wystartował z kampanią „Fajna Polska”. Obie promował bardzo podobny znak przedstawiający uśmiechniętą biało-czerwoną buźkę. Na wniosek wydawcy „Newsweeka” sąd wstępnie zakazał „Wprost” używania znaku, uznając że pomysłodawcą akcji był Tomasz Lis, który niewiele wcześniej przeszedł z „Wprost” do „Newsweeka”.


http://www.rp.pl/Media/170639888-W-Sieci-tylko-dla-Gremi-Media-SA.html#ap-1
  • 6
@Hamouma: I zostali sowicie nagrodzeni, bo Łosiewicz i Feusette mają fuchę w programie W tyle wizji, a Karnowski jest dwieście razy w tygodniu zapraszany do studia TVP jako ekspert i niezależny komentator polityczny.
@kiera1: @stekelenburg5: Akurat trafiłem dzisiaj na TVP info kiedy mówiono o tej sprawie. Oczywiście był tam Karnowski i oczywiście podpis w pasku: "Skandaliczna decyzja sądu ws. tygodnika wSieci..." A sam Karnowski opisywał ten tygodnik jako jedyny, który idzie pod informacyjny mainstreamowy nurt. Myślałem, że zwymiotuje. Ktora normalna stacja tak jawnie krytykuje wyroki sądów, a do studia zaprasza dzienikarza prywatnej gazety, który otwarcie krytykuje inne wydawnictwa.