Wpis z mikrobloga

Cześć, w związku z tym, że zbliża się kolejna edycja zabawy #mirkowyzwanie #mirkozajecie chciałabym podsumować mój udział w poprzedniej edycji. Tak jak pisałam wcześniej na mikro dzięki wyzwaniu postanowiłam przygarnąć psa ze schroniska i tak też zrobiłam.
Psa odebrałam na parkingu przed swoim domem: szybkie podpisanie papierów adopcyjnych, smycz do ręki i cześć. Kobiety ze schroniska nie obchodziło tak naprawdę w jakich warunkach pies będzie mieszkał ani czy będzie miał zapewnioną dobrą opiekę. Mogłabym go przerobić po adopcji na parówki i nikt by pewnie nie zauważył ( ͡º ͜ʖ͡º)
Ari kilka dni przed przyjazdem do mnie został pogryziony w schronisku przez innego psa, miał ropiejącą ranę na głowie i w uchu. Od kobiety, która mi go przywiozła usłyszałam, że mam przemywać ranę wodą i będzie ok. Od razu oczywiście pobiegłam z nim do weterynarza. Jak się okazało przy dokładniejszych oględzinach rany były bardzo głębokie. Pies miał martwicę skóry na uchu, którą trzeba było wyciąć dlatego konieczny był zabieg pod narkozą. Musiałam też ogolić mu sierść, bo miał jakąś chorobę skóry.
Początki psiaka w domu były trudne: parę razy zsikał się w domu, nie potrafił wchodzić i schodzić ze schodów itd.
Obecnie leczenie mamy już na szczęście za sobą. Ari już mniej łapczywie je i pije (a wypić potrafi naprawdę duuużo), reaguje na swoje imię i nauczył się komendy "siad" (). Ogólnie jest tak uroczo-pokraczny, że nie da się go nie uwielbiać.
Jeśli ktoś z Was potrzebuje motywacji do wstawania rano to polecam psa - nic tak nie motywuje do wstania z łóżka jak wizja prania dywanu ;)
W komentarzu zdjęcie Ariego z wczoraj a niżej zdjęcie sprzed miesiąca :)
pieguska5 - Cześć, w związku z tym, że zbliża się kolejna edycja zabawy #mirkowyzwani...

źródło: comment_XVwFjJSJStckZ2tAxGPClyYesMCpoWGE.jpg

Pobierz
  • 74
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@pieguska5: nie chcę wychodzić na pieniacza, ale ja bym zgłosił to schronisko o tę babkę do towarzystwa ochrony zwierząt, bo to nie jest normalne, że pies jest w takim stanie, i jeszcze chorego psa, że oddaje się do adopcji od tak, bez żadnej kontroli i pomocy osobie adoptującej.
Być może reszta psów w schronisku jest w podobnym stanie...
  • Odpowiedz
@UlfNitjsefni: Ciągle mi to chodzi po głowie. Z jednej strony fajnie, że pomagają zwierzętom i szukają dla nich domów a z drugiej strony uważam, że nie powinnam dostać psa w takim stanie. Na sam początek naszej wspólnej przygody oprócz bolących ran, z którymi do mnie trafił musiałam zafundować psu traumę w postaci narkozy i kołnierza. O kosztach leczenia, na które nie byłam na nie przygotowana już nie wspominam nawet, bo
  • Odpowiedz
@swinka_morska: fundacje a schroniska to dwie różne sprawy. O tych pierwszych mam w większości jak najgorsze zdanie. Utrudnianie adopcji żeby kasa na pieski spływała, pomaganie w większości tylko beznadziejnym przypadkom i zatajanie informacji o problemach z psem wobec adoptujących to wierzchołek góry lodowej ich "pomocy".
  • Odpowiedz
@pieguska5 z własnego doświadczenia wiem, że schroniska to najbardziej gówniane instytucje na świecie i tak na prawdę mają w dupie te biedne zwierzaki , o czym mogłem się przekonać, gdy sam chciałem przygarnąć psiaka. Jeździłem do psiny codziennie przez okres jego izolacji i miałem go brać od razu gdy się zakończy o czym wielokrotnie im wspominałem. Akurat się złożyło że izolacja kończyła się w piątek , a ja miałem wyjazd służbowy
  • Odpowiedz