Wpis z mikrobloga

Cześć, w związku z tym, że zbliża się kolejna edycja zabawy #mirkowyzwanie #mirkozajecie chciałabym podsumować mój udział w poprzedniej edycji. Tak jak pisałam wcześniej na mikro dzięki wyzwaniu postanowiłam przygarnąć psa ze schroniska i tak też zrobiłam.
Psa odebrałam na parkingu przed swoim domem: szybkie podpisanie papierów adopcyjnych, smycz do ręki i cześć. Kobiety ze schroniska nie obchodziło tak naprawdę w jakich warunkach pies będzie mieszkał ani czy będzie miał zapewnioną dobrą opiekę. Mogłabym go przerobić po adopcji na parówki i nikt by pewnie nie zauważył ( ͡º ͜ʖ͡º)
Ari kilka dni przed przyjazdem do mnie został pogryziony w schronisku przez innego psa, miał ropiejącą ranę na głowie i w uchu. Od kobiety, która mi go przywiozła usłyszałam, że mam przemywać ranę wodą i będzie ok. Od razu oczywiście pobiegłam z nim do weterynarza. Jak się okazało przy dokładniejszych oględzinach rany były bardzo głębokie. Pies miał martwicę skóry na uchu, którą trzeba było wyciąć dlatego konieczny był zabieg pod narkozą. Musiałam też ogolić mu sierść, bo miał jakąś chorobę skóry.
Początki psiaka w domu były trudne: parę razy zsikał się w domu, nie potrafił wchodzić i schodzić ze schodów itd.
Obecnie leczenie mamy już na szczęście za sobą. Ari już mniej łapczywie je i pije (a wypić potrafi naprawdę duuużo), reaguje na swoje imię i nauczył się komendy "siad" (). Ogólnie jest tak uroczo-pokraczny, że nie da się go nie uwielbiać.
Jeśli ktoś z Was potrzebuje motywacji do wstawania rano to polecam psa - nic tak nie motywuje do wstania z łóżka jak wizja prania dywanu ;)
W komentarzu zdjęcie Ariego z wczoraj a niżej zdjęcie sprzed miesiąca :)
pieguska5 - Cześć, w związku z tym, że zbliża się kolejna edycja zabawy #mirkowyzwani...

źródło: comment_XVwFjJSJStckZ2tAxGPClyYesMCpoWGE.jpg

Pobierz
  • 74