Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej, muszę sie wygadać i poprosić o radę.

Podoba mi się jedna dziewczyna z grupy na studiach - jest całkowicie w moim typie z wyglądu, a z charakteru to już w ogóle jak kumpel. Dwóm osobom powiedziałem, że mi się podoba, trzecia się tak "organicznie" domyśliła i wszystkie powiedzialy, żebym po prostu ją gdzieś zaprosił. W sumei gadaliśmy pare razu na studiach i facebooku, ale to raczej taki bardziej small talk niż cokolwiek innego. I teraz jest mój problem.

Otóz ta dziewczyna to kompletnie nie ta liga jeśli chodzi o wygląd. Ja mam sporo zbędnych kilogramów (które na przestrzeni życia narobily mi kompleksów, ale od jakiegoś czasu walczę zarówno z kompleksami i kilogramami, mam nawet spore sukcesy, 10 kg jak do tej pory) i w sumie dopiero niedawno wyszedłem z depresji (nie wiem na ile ona dalej rzutuje na mój charakter). Niby ludzie mnie lubią, jestem zapraszany na wyjścia, biedny nie jestem (rodzicom w życiu wyszło, sam pracuję od skończenia 18 roku życia, mam nawet całkiem fajne auto, które dostałem od dziadka w spadku). Nikt mi nigdy nie powiedział, że jestem brzydki, ale parę rzeczy, które mam od urodzenia nadal powodują u mnie kompleksy (lekka monobrew, z która starałem się walczyć, ale nic nie daje efektów; skaza poalergiczna na ramionach czy podżółkłe zęby przez brak szkliwa).

Ale boję się. Boję się, że ona odmówi i o ile nie wygląda na taką co wyśmieje, to się boję że tak bedzie. Boję się tego, że potem bedę czuł zażenowanie za kazdym razem jak będę ją widział, a widze ją tak conajmniej 5 dni w tygodniu. Boje się, że po tym jak odmówi wpadnę z powrotem w to szambo zwane depresją.

A najbardziej #!$%@? mnie to, że właśnie boję się takiej błahostki. #!$%@? przecież co za problem kogoś gdzieś zaprosić, najprostrza rzecz w życiu. Czuję niesamowitą frustrację z tego powodu. Proszę, doradźcie, czy powinienem ją zaprosić czy nie.

I w sumie cieszę się, że to napisałem. Wylałem to w końcu z siebie (ale #!$%@? ze mnie i tak bo mi zaczęły lecieć łzy podczas pisania)

#rozowepaski #kiciochpyta #depresja #pomocy

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 10
@AnonimoweMirkoWyznania: po prostu nie bądź pipa. Żałuj tych rzeczy, które zrobiłeś, przynajmniej wiesz czego żałujesz. Jak masz żałować potem, że czegoś nie zrobiłeś - będzie gorzej.
Ja mam zbędnych kilogramów dużo więcej ale w kontaktach damsko-męskich zawsze miałem na to #!$%@? i szło mi dużo lepiej niż wielu innym bez tych kilogramów. Grunt to pewność siebie. Co się stanie, jak się nie uda? Umrzesz? No przecież nie. Więc ch* z tym
@AnonimoweMirkoWyznania: ciezka decyzja
ja sie zaprzyjaznilem z dziewczyna w 1 tyg studiow (ale nie z mojego kierunku), duzo sie spotykalismy, naprawde sporo, kilka razy w tyg sie widzielismy, czasem codziennie
tez sie balem po jakims czasie wykonac jakis ruch (nie mialem moze dodatkowych kg ale bylem chudy jak szczapa - 189 cm I 64 kilo), do tego wada wymowy (jakanie)
zaryzykowalem
jestemy ze soba juz 19 lat prawie...:)

wiec probuj chlopie...
@AnonimoweMirkoWyznania:
Dwie sprawy.
1. Jeśli nie jesteś szczególnie atrakcyjny fizycznie, zapraszanie z głupia franc nie daje zbytnich szans. Bo dziewczyna ma za mało danych poza wyglądem aby ocenić czy wspólnie spędzony czas to interesująca perspektywa.

Więc daj się wcześniej polubić. Więcej small talków. Skoro z charakteru jest jak kumpel, to powinieneś mieć ŻADNYCH problemu ze znalezieniem wspólnego języka.
A wtedy wspólne wyjście wygląda dużo ciekawiej, niezależnie od twojego wyglądu.

2. Druga
A najbardziej #!$%@? mnie to, że właśnie boję się takiej błahostki...


O to to, dobrze to ująłeś - błahostki.

Stary, zaproś ją gdzieś i tyle. Nie masz nic do stracenia. Po co kminić "co by było gdyby?" Nawet jak odmówi to dalej będziesz ją traktował jak normalną koleżankę i tyle. Ot co.