Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Powiem Wam Mirki, że chyba straciłem już całkowicie wiarę w znalezienie normalnego #rozowegopaska. Mam 27 lat i nie wiem czy takiego k---------o pecha do kobiet, czy po prostu trzymam jakieś standardy.

Pierwszą dziewczynę na poważnie miałem w wieku 20 lat. Myślałem, że wygrałem na loterii, bo była śliczna, fajna i bardzo podobna do mnie. W sumie zaczęło się od wielkiej przyjaźni, która potem samoistnie przeistoczyła się w związek. Kilka pierwszych miesięcy było jak z bajki i do dzisiaj wspominam to jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Tylko potem coś zaczęło się psuć, trochę było w tym mojej winy, bo pewnie powiedziałem kilka słów za dużo, ale nigdy nic nie o-------m. A na pewno nie na tyle, żeby w pewnym momencie zaczęła mnie walić po rogach. Oczywiście wielki płacz i wielkie łzy, no i rozstanie. Potem chciała do mnie wrócić, ale stanowczo wybiłem jej ten pomysł z głowy.

Półtora roku nie mogłem się z tym pogodzić i półtora roku miałem wyjęte z życia. Pewnie to, że wtedy ruchałem co popadnie, chlałem, szlajałem się po barach i po dziwnych imprezach nie pomogło mi odbudować wiary w kobiety. No a wręcz przeciwnie, bo miałem doświadczenie z największymi k--------i w okolicy. Robiłem z nimi dziwne rzeczy i do tej pory ciężko mi uwierzyć, że obce osoby mogą się wobec siebie tak zachowywać. Nienawidziłem wtedy kobiet z całego serca i starałem się je jak najmocniej upokorzyć, a to że one się na to godziły to jest dla mnie w sumie najbardziej obrzydliwe. Łącznie z tym, że bywałem #bolecnaboku.

Potem miałem ciężką sytuację w rodzinie, bo dziadek zachorował na raka i zostałem oddelegowany przez rodzinę do opieki nad nim, gdy był już w stanie terminalnym. Kilka miesięcy spędziłem z umierającym dziadkiem i w sumie dzięki temu mocno się ogarnąłem i przemyślałem dużo rzeczy. Chociaż uważam, że wnuczek nie powinien widzieć swoich dziadków w takich sytuacjach to jednak przez wielki szacunek do dziadka stwierdziłem, że nie mogę się stoczyć przez jedną laskę, którą kiedyś kochałem.

Zacząłem sobie ogarniać życie, w tym to, że próbowałem uratować zawalone studia. Znalazłem pracę, a potem wymyśliłem swój własny biznes, który do tej pory prowadzę. Postanowiłem doprowadzić się do jakiegoś wyjściowego stanu, bo przez te półtora roku ostro się zapuściłem przez chlanie i żarcie gówna non stop. No i stwierdziłem, że czas zacząć spotykać się z kobietami.

Pierwszą taką poważniejszą randkę odbyłem z niejaką Pauliną. Paulina była z dobrego domu i była ogólnie bardzo sympatyczną i skromną osobą. Spędzaliśmy dużo czasu ze sobą łącznie z tym, że wspólnie opiekowaliśmy się jej babcią, która też już powoli zmierzała na tamten świat. No i wszystko było cacy i super, tylko że po 3 miesiącach Paulina oznajmiła, że nadal nie pozbierała się po rozstaniu z gościem z którym była 4 lata i "nie umie poczuć do mnie niczego więcej". Super k---a, szkoda że nawet nie powiedziała mi, że była z kimkolwiek 4 lata. No, ale na szczęście nie zaangażowałem się w to jakoś mocno i po krótkim czasie wróciłem do randkowania.

Przewijało się tych dziewczyn trochę, ale jakoś żadna mnie nie zainteresowała, bo miałem wrażenie, że dla większości randkowanie to po prostu sposób spędzania wolnego czasu, a nie chęć poznania kogoś na poważnie. No, ale potem poznałem niejaką Marcelinę. Ładna i uśmiechnięta blondynka. Taki typ śmieszki, która cały czas znajdowała powód do żartowania. Mieszkała w mieście obok, ale pracowała w moim więc dosyć często mieliśmy okazję się widywać. Dwa miesiące się spotykaliśmy chociaż nie było seksu poza całowaniem się i dotykiem. Po dwóch miesiącach kontakt nagle się urwał na dwa tygodnie. Zero odpowiedzi z jej strony. Było to dosyć dziwne, zacząłem trochę drążyć temat i okazało się, że Marcelina wyjechała na wakacje. Zdradziło ją to, że gość z którym wyjechała oznaczył ją na instagramie jak się obejmują we Włoszech. Potem dowiedziałem się, że w sumie to leciała na trzy fronty jednocześnie. Nie mam pojęcia jakim cudem i kiedy miała na to czas.

Znowu odbyłem kilka nieistotnych randek i potem pojawiła się Justyna. Taka młoda dziewczyna, siostra mojej starej znajomej. W sumie zgadaliśmy się przypadkiem na jakiejś imprezie. Po prostu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i tak rozmawialiśmy chyba przez dwa tygodnie bez przerwy. Zauroczyłem się nią całkowicie i w sumie trochę uśpiło to moją czujność, bo Justyna miała tendencje do imprezowania. No, ale takiego przy techno. Oraz mefedronie. Doszedłem do wniosku, że nic z tego nie będzie jak zadzwoniła do mnie jej siostra z pytaniem, czy wiem co brała Justyna bo wylądowała w szpitalu po wzięciu jakiegoś wesołego mixu. Następnego dnia stwierdziła, że w sumie to nic się nie stało i nie zamierza przestać się bawić.

Już wtedy byłem dosyć mocno zrezygnowany, a szczególnie, że wróciły #feels do pierwszej dziewczyny. Jakoś tak po prostu zacząłem za nią tęsknić i miałem po prostu ochotę zapytać się co u niej słychać, czy wszystko w porządku, bo nie mieliśmy kontaktu od 3 lat? Wszystkie moje doświadczenie z kobietami mówiły mi, że nie warto szukać i nie warto angażować się w nic.

No, ale jakoś rok temu wpadłem na Kasię na ulicy, bo szukała jakiegoś miejsca w okolicy. Okazało się, że jest nietutejsza i przyjechała w odwiedziny do brata rozejrzeć się w mieście, bo rozważa studia tutaj. Kręciła się sama, więc zaproponowałem swoje towarzystwo. Poszliśmy coś zjeść, potem na p--o i tak w sumie spędziliśmy cały dzień i było super. Kasia miała problem, bo nie wiedziała jak pójdzie jej matura, a chciała wybrać jeden z dwóch kierunków, z tym że jeden od drugiego oddalony o 600km. Albo w moim mieście, albo na drugim końcu Polski z tym, że ten drugi miał większy priorytet. W międzyczasie utrzymywaliśmy bardzo intensywny kontakt no i okazało się, że maturę zdała prawie idealnie. Sam z lekkim bólem serca przekonywałem ją, żeby nie oglądała się na mnie tylko szła tam gdzie jej to bardziej odpowiada. Sama była spod Łodzi, więc było to jej bez różnicy, w którym kierunku wyjedzie. No i za moją namową poszła do tego drugiego miasta na wymarzony kierunek. Jednak przed wyjazdem przyjechała na całe wakacje do brata i praktycznie całe zeszłe wakacje spędziliśmy razem. W sumie to byliśmy razem chociaż staraliśmy się tak tego nie określać, bo w perspektywie czekała jednak roczna rozłąka, a związek na odległość przy moim nawale pracy i jej wymagających studiach nie miał za bardzo szans powodzenia. No, ale jednak cały ten czas utrzymywaliśmy kontakt. Ona przyjeżdżała tutaj, ja przyjeżdżałem do niej. Nawet zaczęła rozważać przeniesienie się jednak na ten drugi kierunek. Nie namawiałem jej do tego, ale jednak na to liczyłem, bo dzięki niej zacząłem się leczyć z niechęci do kobiet i przez spotkania z nią znowu wszystko zaczynało nabierać kolorów.

No i miesiąc temu oczywiście nastąpiła awaria typowa dla mojego życia. Napisałem standardowe co u niej, bo nie rozmawialiśmy kilka dni, bo miała ciężkie zaliczenia przed sobą. Milczenie z jej strony zaczęło mnie niepokoić, bo zawsze odpisywała, albo oddzwaniała. Sam zacząłem wydzwaniać i nie było odzewu. Nagle dwóch dniach dostaje smsa z lakonicznym tekstem "Poznałam kogoś, przepraszam że tak wyszło, sama nie wiem co się stało".

P------e już jakiekolwiek związki, jakiekolwiek angażowanie się w cokolwiek. Nie warto było robić nic. Nawet nie jest mi już smutno, nawet nie jestem już w-------y. Po prostu mam tego dość.

#rozowepaski #zwiazki #tfwnobf #niecoolstory

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 33
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@AnonimoweMirkoWyznania: pierwsza go zdradzila, a to zrodzilo w nim nienawiść do kobiet. Ktoś go oszukał a on mscil sie na wielu wielu innych kobietach, nienawidząc ich i je upokarzając. To w c--j świadczy od człowieku. To nie jest koles po paru nie udanych związkach, który szuka miłości. A potem sobie poznawal jakies dziewczyny, jedna imprezowiczka co mu samemu nie odpowiadała, inna powiedziała ze ma kogos innego w głowie. A w
  • Odpowiedz
@chwila: Pewnie :) W środku coś tam w Tobie jeszcze siedzi, jakaś blizna chyba została, ktoś powinien Cie przytulić może byś znalazła trochę spokoju zamiast swoją złość wylewać na innych ludzi :)
  • Odpowiedz
Ty jestes kolesiem z przeszłością i raczej szanse na znalezienie kogos na stałe nie bedzie łatwe, a do tego kogos kto bedzie naprawdę porządny pod każdym względem.


@chwila: A potem jak jakiś niebieski pisze, że ma problem z ilością partnerów swojej różowej to hurr durr, przeszłość się nie liczy, jak możesz zwracać uwagę na takie rzeczy, liczy się jakim człowiekiem jest teraz i ogólnie jechanie jak po burej suce.
  • Odpowiedz
@RuskaKarafka: przecież tutaj kazdy ma problem z ilością partnerów różowych, przecież wszystkie to dziwki i sie puszczają przed 25 rokiem zycia, nawet ktoś wyżej tak napisał xd to ja nie wiem co ty wypisujesz. I to nie tak ze ktoś mial kilku partnerów i mu nie wychodzi, ale koles ewidentne upokarzał je, to cos zupełnie innego. Dla tego kolesia i dla was to wyszalenie sie, zabawa, a moim zdaniem to
  • Odpowiedz
Łącznie z tym, że bywałem #bolecnaboku.


@AnonimoweMirkoWyznania: dalej nie czytam, nie mam szacunku do ciebie. Życie mnie też dojebywało, tylko jak mnie uczyniło rogaczem, to moje zasady ugruntowało jeszcze mocniej - nie mógłbym zrobić tego drugiemu człowiekowi. Ty za to postanowiłeś dalej napędzać tą karuzelę spie****lenia. Sam sobie jesteś winny.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania spotykałeś sie z laską 3 miechy i juz zajmowaleś się z nią jej umierającą babcia? PO CO? A co do ostatniej to zawsze jak sie osoba nie odzywa, nie odpisuje to znaczy że ma wjb, nawet jak jest sie mega zajętym to te kilka minut w ciągu dnia na telefon czy napisanie wiadomosci się znajdzie. Po za tym to szukaj dalej bo tego kwiatu jest pół światu
  • Odpowiedz