Wpis z mikrobloga

No dobrze, zatem jestem podły, ale nigdy nie walę w #!$%@?. Opowiadam swojej dupie o innych koleżankach, bo jestem zbyt leniwy, żeby coś zmyślać i nie mam chęci pamiętać, co tam jej nakłamałem; u kogo byłem zagrać w pokerka, czy z jakim kolegą się widziałem i co tam u niego słychać; podczas gdy w rzeczy samej tańczyłem na mieście ze zdzirami. To chyba oczywiste. Mówię, że tańczyłem ze zdzirami. Mam czyste sumienie. To że lubię sobie pożartować, chyba było wiadomo od samego początku – widziały gały, co brały. Jestem również niepoważny, więc mówię biednej dziewczynie w oczy, żeby poszukała sobie innego, w domyśle poważnego kandydata na męża. Wpędzam ją w lata, natomiast z własnej woli się jej nie pozbędę, ponieważ jest moją najlepszą przyjaciółką, niejednokrotnie sprawdzoną w ogniu walki z życiowymi przeciwnościami. Trzeba być niemądrym, żeby pozbywać się dziewczyny, która pozwala upijać się z kolegami, tańczyć ze zdzirami, spłaca długi w knajpie, gotuje rosołek na kaca, śmiga co ranek po świeże bułeczki, pierze, czyta to co polecisz i potem dyskutuje na zadany temat (wbrew pozorom to ważne), mówi płynnie w obcym języku (nie lubię nikogo niańczyć z granicą), lubi te same dziewczyny, co ja lubię i – wisienka na torcie – jest najlepszym przybocznym jakiego miałem. Każdy zna tych biedaczków, którzy nagle muszę wychlać cała wódkę na świecie i za żadne skarby nie powiedzą „dość”, nawet jak podpierają się uszami, bo ich żona pojechała do mamusi i mają pierwsze wychodne na miasto w tym roku. Więc muszą nadrobić te wszystkie wyjścia, na których ich nie było, a to wszystko dlatego, że sprzedali swoim, niegdyś dziewczynom, a teraz małżonkom zafałszowany obraz samego siebie.

Może jestem okrutny, ale nie jestem kłamliwym #!$%@?. Jestem trudny, ale mówię jak jest. Jak przepiłem całą wypłatę, to przyszedłem i powiedziałem: Kochanie, mam dla Ciebie wspaniałą nowinę: przepiłem całą wypłatę. Żadnego walenia w #!$%@?. Jak pół nocy robiłem motoróweczkę koleżance i miałem mordę całą w brokacie, to też powiedziałem. Między najlepszymi kumplami nie ma tajemnic. Sama prawda, całą dobę, a że prawda czasem boli – cóż, nigdy nie obiecywałem usłanego płatkami róż spaceru przez życie i to jest właśnie problem tych wszystkich zjebów, którzy obiecują kobietom jakieś nierealne bzdury, a potem nie są w stanie danego słowa dotrzymać. A ja mówię prawdę i żyję jak w bajce. Jeśli musisz kłamać swojej kobiecie, żeby iść do knajpy na browar z kolegami i pogapić się na dziewczyny przy tej okazji, to #!$%@?łeś. Ktoś zawsze się wygada i będziesz miał #!$%@? u żony/dziewczyny. Albo sam się wygadasz, albo pomylisz, a ona Cię przyciśnie, bo w przeciwieństwie do Ciebie, uważnie słucha co jej mówisz i pamięta co powiedziałeś. Dlatego mów jej prawdę, jak marudzi – pozbądź się jej, albo zostań pantoflarzem i przestań kłamać. Każdy zna tych biedaczków, którzy nagle muszę wychlać cała wódkę na świecie i za żadne skarby nie powiedzą „dość”, nawet jak podpierają się uszami, bo ich żona pojechała do mamusi i mają pierwsze wychodne na miasto w tym roku. Więc muszą nadrobić te wszystkie wyjścia, na których ich nie było, a to wszystko dlatego, że sprzedali swoim niegdyś dziewczynom, a teraz małżonkom, zafałszowany obraz samego siebie.

#logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zwiazki
  • 14
  • Odpowiedz
@Prokurator_Bluewaffles: cały tekst jest piękny. O ile nie popieram takiego typu zycia, bo akurat szlajanie się po imprezach i robienie "motoróweczki" jakimś koleżankom, to podejście do relacji w związku całkowicie popieram. I zazdroszczę kobiety, bo jednak większość atencyjnych #!$%@? uznałaby "szczerość" i prawdę powiedzianą prosto w twarz jako upokorzenie. A to źle świadczy nie o osobie, która prawdę mówi, tylko o nich samych.

Jeśli musisz kłamać swojej kobiecie, żeby iść do
  • Odpowiedz
Trzeba być niemądrym, żeby pozbywać się dziewczyny, która pozwala upijać się z kolegami, tańczyć ze zdzirami, spłaca długi w knajpie, gotuje rosołek na kaca, śmiga co ranek po świeże bułeczki, pierze, czyta to co polecisz i potem dyskutuje na zadany temat (wbrew pozorom to ważne), mówi płynnie w obcym języku (nie lubię nikogo niańczyć z granicą), lubi te same dziewczyny, co ja lubię i – wisienka na torcie – jest najlepszym przybocznym
  • Odpowiedz