Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Wyznaję, że nie potrafię uciec z #friendzone...ale od początku:

Lat 28, aparycja taka se, podobno ogarnięty, stała niezła robota, sporo życiowych pasji a tu życiowa #!$%@?.
Znam ją od 5 lat- poznaliśmy się przez przypadek i w sumie bez żadnych podtekstów przez 4,5 roku byliśmy naprawdę
najlepszymi przyjaciółmi. Baaa.....ona nawet nie była w moim typie jeśli chodzi o urodę. Przez ten czas każde z nas
przerobiło jakieś tam związki, wzloty, upadki, złamane serca itd. Zawsze o tym rozmawialiśmy, w sumie taka relacja bez
tajemnic. Zajebiste wzajemne zrozumienie, duże poczucie komfortu w swoim towarzystwie ale żadnych podtekstów. Pełen
luz i super relacja.

Aż tu nagle.... ona od dłuższego czasu sama, ja też sam. Codzienne rozmowy telefoniczne, smsy, gadanie o wszystkim
i o niczym. Spotkania, heheszki ale z jej strony dziwne aluzje... Że niby my jako para, że przecież ona uwielbia mnie
a ja ją. Takie pół żartem pół serio. Inicjowanie dotyku z jej strony, sceny zazdrości kiedy w moim pobliżu pojawiała
się potencjalna partnerka. Na początku brałem to jako żarty ale ona nie ustępowała. No i mam- wkręciłem się..

Z laski kompletnie nie w moim typie stała się 12/10. Zamiast kumpla bez penisa zobaczyłem z niej prawdziwą perełkę w tym
morzu gówna dzisiejszych dziewczyn. Wzbraniałem się przed tym ale mam skłonności do głupich akcji więc przechodzę do
ataku. Odpowiadam na jej gesty, gierki słowne, spotkania sam na sam aż tu nagle obuchem przez mój głupi łeb:
ONA MI MÓWI, ŻE BRAKUJE JEJ ZWIĄZKU, FACETA... A ja to co? Koczkodan? Czuję, że wszystko zaczyna mi się
rozjeżdżać i to na samym starcie..
Stawiam więc wszystko na jedną kartę- mówię jej, że przez te ostatnie tygodnie wkręciłem się, że przyjaźń mi nie wystarcza
bo przecież tak zajebiście nam przy sobie. Oczywiście- z jej strony FRIENDZONE. Mówi, że widziała, że od pewnego czasu
zachowuję się inaczej, że nie chce jednak robić mi nadziei itd.

Męska decyzja- nie to nie. Mówię jej, że w takim razie nie mogę być jej przyjacielem bo to nie zda egzaminu- oboje
widzimy naszą relację inaczej. Z jej strony- płacz, lament, nie zostawiaj mnie najlepszy przyjacielu itd. Dumny z siebie
z krwawiącym sercem podejmuję decyzję o ochłodzeniu naszej relacji.

Mijają tygodnie, ona od czasu do czasu pisze smsy, dzwoni, chce żeby jej największy przyjaciel powrócił. Ja? Nieugięty...
Mija 5 miesięcy od mojego odważnego kroku- uprawiam sporty, realizuję moje pasje mocno (np. końcu kupuję sportowy wózek), spotykam inne laski. Tylko, że żadna w moich oczach nie dorasta jej do pięt... No nic- żyję się dalej.
Mam ogromne parcie na samorozwój.

Nadchodzi jednak pewien piątek i sms od niej...Chyba gorszy dzień mam- wkręcam się w smsy, potem rozmowę telefoniczną z
nią.. Na początku temat- przyjacielu wróć a potem gadanie o głupotach. Gadamy tak pół nocy. Rano otrzeźwienie- wiem, że
zrobiłem coś czego robić nie powinienem. Za późno- od tego czasu deprecha, regres i ciągłe myśli o niej.. Tamtej nocy
spławiłem ją i dałem do zrozumienia, że żaden FRIENDZONE ale sam #!$%@? cierpię..

Minęły 2 tygodnie od tamtej rozmowy a ja wciąż zdycham emocjonalnie... Skasowałem jej numer, nie odpisuję na smsy a i tak coraz gorzej
ze mną..
Co robić? Jak żyć Panie Premierze???????

Dodam, że jest mi #!$%@? podwójnie- naprawdę wartościowa laska nie widzi we mnie partnera i równocześnie- straciłem najbliższą
przyjaźń..
#friendzone #zwiazki #logikarozowychpaskowpaskow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 7
@AnonimoweMirkoWyznania: Uświadom sobie chopie że ty dla niej jesteś Brutus. Byłeś psiapsiułka. Facet z babką nigdy nie powinien gadać o związkach, nosić za nią torby etc. Ona od tego ma koleżanki.
Byłeś ramieniem a nie wsparciem.
Okazją a nie celem.

I byłeś i już zostaniesz dla niej kompletnie aseksualny bo ona nie myśli o tobie w tych kategoriach. Weź się w garść, zapisz na jakiś kurs tańca albo siłownię (masa fajnych,
OP: Nie było noszenia torebki itd. Zawsze wydaje mi się- zaznaczałem, że jestem przyjacielem ale również facetem. Tylko, że wtedy nie miałem parcia na nią, była dla mnie tylko przyjaciółką. Dziś znowu pisze mi smsy- niestety szuka jedynie wsparcia bo ma jakieś tam zmartwienia, problemy. W #!$%@? ciężko ale potraktowałem chłodno i uciąłem konwersacje szybko... I tak cały czas- ona odzywa się do mnie co jakiś czas

Ten komentarz został dodany
@AnonimoweMirkoWyznania:
Skoro zaznaczałeś że jesteś facetem to już dawno miałeś świadomość że nim nie byłeś i że ci ucieka spod palców.
Jak ma problemy to powiedz jej że ty też, że na bank wszystko będzie dobrze i niech się ci pochwali jak już je rozwikła. A potem powiedz cześć i skończ rozmowę.

Jeśli faktycznie chcesz z nią być to musisz popracować nad sobą. I potrzeba ci będzie sporo czasu, rok minimum.