Wpis z mikrobloga

3 historie z mojej #matura, które sprawiły że chciałam się w tym momencie zapaść pod ziemię, ale teraz śmieszy niczym historyjki z chwili dla Ciebie

1) matura ustna z angielskiego - po skończonym egzaminie i podania wyniku przez egzaminatora, wymiana grzeczności, w tym - miło się z Panią rozmawiało, na co uprzejme z mojej strony było odpowiedzieć "mi z Panem również". schodki się zaczęły, gdy egzaminator rzucił propozycję "to może, skoro było tak miło, to Panią oblejemy i porozmawiamy raz jeszcze?" na co ja rezolutnie odparłam "aż tak miło nie było". śmiechom i mojemu zażenowaniu samą soba nie było końca.

2) matura ustna z polskiego - zdawałam maturę 2 lata temu, czyli w trybie nowej podstawy programowej. wyglądało to mniej więcej tak, że weszłam, dostałam długopis, kartkę i ksero mojego zadania egzaminacyjnego, podczas gdy w tej samej sali odbywała się rozmowa z osobą przede mną na liście, gdy chyba on skończył wypowiedź, ja podeszłam, dzierżąc w ręce kartkę ze swoimi idiotycznymi przemyśleniami na temat zadanego mi tematu. w treści zadania bł nakaz odniesienie się do plakatu promującego ferdydurke gombrowicza, ale nie widziałam przed sobą kartki z zadaniem, więc założyłam, że zostawiłam ją na stoliku. zaczęłam się więc, najpierw dyskretnie, potem juz mniej, nachylać do pan z komisji żeby zobaczyć przypisany do zadania tekst kultury. w pewnym momencie pani egzaminatorka postanowiła skrócić moje męki, i wzięła kartkę z moimi wypocinami odkładając ją na bok, i odsłaniając kartkę z zadaniem. tym razem moją ciętą ripostą było "hihi, blondynka", jednocześnie pukając się w głowę pokrytą moimi jaśniutkimi włosami;

3) znowu matura ustna z polskiego - jak już wcześniej wspomniałam, tekstem kultury do którego miałam się odnieść był plakat spektaklu w oparciu o ferdydurke gombrowicza. przedstawiał on popiersie, na którego twarzy znajdowała się maska, przytrzymana przez coś co przypominalo gumę do majtek. miła pani egzaminatorka spytała, gdzie widzę zutę (główną damską postac w ferdydurke) na tym plakacie. odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że nie widze, bo i popiersie, i maska były dość męskie. pani mi podpowiedziała, że owa zuta znajduje się w tych śmiesznych gumach, bowiem nie są to gumy, tylko pasy do pończoch. w swojej niezmierzonej mądrości odpowiedziałam "nie wiem, nie noszę"

  • 5