Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Od dzieciństwa czułam powołanie do życia zakonnego. Na samą myśl o wstąpieniu do zakonu odczuwałam radość i szczęście. Wstąpiłam wreszcie mając 25 lat.
Pod koniec nowicjatu zaczęły się wewnętrzne zmagania, że nie jestem gotowa do ślubów (posłuszeństwo nie jest moją cnotą – niestety). Zaczęłam wątpić, czy dam radę w nim wytrwać. Zamiast zaufać, postanowiłam dać sobie czas by dojrzeć, i z własnej woli opuściłam zgromadzenie. Z wielkim niepokojem i smutkiem, ale jednak. Ten stan trwa do dziś.
Wracałam z zamiarem powrotu za rok, dwa. Minęło już 10 lat a w tym czasie wpakowałam się w kłopoty. Najpierw zaniedbałam modlitwę. Zaczęłam spotykać się z chłopakiem, który mnie zgwałcił, uciekłam.
Z rozpaczy, że utraciłam dziewictwo wpadłam w stan depresyjny.
Poznałam innego, byłam z nim 2 lata. Bardzo się zauroczyłam. Niestety był uzależniony od seksu. Ja nie chciałam seksu, więc mnie zdradził. Po rozstaniu rozpacz sięgnęła zenitu. Nie miałam siły się modlić, nie wychodziłam z domu 2 miesiące. Wreszcie znalazłam pracę. Trzeba z czegoś żyć.
Spotkałam kolejnego amanta. Zupełnie inny świat niż mój, wiedziałam, że to nie "to" ale brnęłam. Nie mogąc sobie wybaczyć i nie mając śmiałości myśleć już o powrocie do zakonu (choć nadal to czułam), po pół roku znajomości wyszła za niego za mąż.
Byłam nim zauroczona, ale nie kochałam go (jak można kochać kogoś, nie znając go; przed ślubem nie było na to czasu). Również on był jednym z tych, co patrzą na kobietę przez pryzmat jej wyglądu. Po dwóch latach małżeństwa odszedł ode mnie, poczułam ulgę.
Opowiadam to w wielkim skrócie. Jestem po rozwodzie, może dostanę unieważnienie kościelne, czekam. Odbyłam psychoterapię, ponieważ miałam depresję maskowaną; leków nie brałam, tylko rozmowy.
Doszłam prawie do pionu, ale skutki tego wszystkiego odczuwam do dziś. Wlecze się to za mną. Poznałam wreszcie dobrego, mądrego człowieka, którego świadomie mogłabym poślubić. Znamy się 1,5 roku. Jest to naprawdę człowiek na poziomie...W tym miejscu mam podstawowe pytanie: Czy po takich przejściach, realnie mam szansę wrócić (wstąpić) do zgromadzenia mając 36 lat? Po uzyskaniu stwierdzenia nieważności. Wciąż "ten głos" mnie "dręczy" – mam na myśli wezwanie do służby Bogu. Czy lepiej wyjść za tego ostatnio poznanego mężczyznę?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 22
@taktoto mój znajomy miał kobietę z rodziny która była w zakonie i ktoś z mojej rodziny miał opiekunkę zakonnice i z obu źródeł wynikało że zakony żeńskie to bardzo toksyczne miejsca i zakonnice bardzo mocno rywalizują o uznanie czy nie wiem jak to nazwać że strony księży.
@mebel: no dziwne, że laska która była zgwałcona ma poprzestawiane w głowie. Moim zdaniem głownie to wydarzenie miało mocny wpływ na jej dalsze losy. Współczuje tej kobiecie, że zamiast normalnego związku i pewnie chęci założenia normalnej rodziny, jakieś ścierwo zniszczyło jej psychike.
@Sajner: najpierw miala dream zeby byc zakonnica a potrm szukala faceta i nagle zostala zgwalcona? Sory ale takiej wypowiedzi zdrowa osoba by nie napisala
@mebel: cholera wie jak naprawdę było. Zakładam więc, że tak jak napisała. Spotykała się z kimś i została potem zgwałcona. (nie wiemy i prawdopodobnie się nie dowiemy w jakich okolicznościach, z resztą to jest mało istotne).

Faktem jest, że jeśli gwałt rzeczywiście miał miejsce, to może być sprawcą prawdopodobnie choroby psychicznej (psychozy, depresje, lęki, nerwice itd), aseksualności (pisała że była z kimś w związku i nie chciała seksu, dla takiej osoby