Wpis z mikrobloga

@binuska: Fajnie to opisywał Wołoszański. Rzecz rozchodziła się o drobiazgi np. zapalniki itp. Co innego detonacja bomby na poligonie, a co innego w warunkach frontowych. Poza tym brakowało samolotów zdolnych przewieźć taki ładunek, nie mówiąc już o lotniskach. Składało się na to wiele czynników i nawet jeżeli Niemcom udało się taki ładunek wyprodukować to nie byli w stanie użyć go na froncie, ani zbombardować jakiegoś strategicznego punktu. Co do drugiego zdjęcia,
@Szarik-222: ladunki w turyngi były o wiele mniejsze niż ten np. z Hiroszimy, a jako nośnik wykorzystywano rakiety na zdjęciach lotniczych widać miejsce startu rakiety wypalona ziemia a wybuch następował kawałek dalej po opadnięciu na poligon.
@Szarik-222: jeśli chodzi o samoloty, na taką misję mógłby polecieć He-177. Kłopot w tym, że w warunkach totalnej dominacji powietrznej Aliantów w 1945, szanse na powodzenie byłyby bliskie zera. Nie tyle problem był z samymi samolotami, co z ilością maszyn po stronie wroga.
@binuska Według mnie gdyby Hitler miał możliwość użycia bomby atomowej to by jej użył. To był człowiek chory psychicznie, święcie przekonany, że pokona stojącą pod Berlinem Armię czerwoną. Posunął by się do wszystkiego.