Wpis z mikrobloga

@Kocia_Ksiezniczka: Nie m czegoś takiego jak "uprawnienia tłumacza". Można uzyskać "uprawnienia tłumacza przysięgłego" i wtedy można sygnować swoje tłumaczenia jako "uwierzytelnione".

Jeśli ktoś chce zostać tłumaczem, to wystarczy akt woli, znaczy się mówisz sobie - jestem tłumaczem - i tyle. Aby wykonywać w Polsce tłumaczenia nie są wymagane żadne akredytacje, zezwolenia, testy, uprawnienia. Wszelkie wymogi dotyczą tylko tłumaczy przysięgłych. Sam jestem tłumaczem z aktu woli od ponad 11 lat.

@
  • Odpowiedz
@mtos: tyle wiem, skrót myślowy. Skoro tylko do bycia tłumaczem przysięgłym potrzeba uprawnień to logiczne ze mówiąc o uprawnieniach mam na myśli zawód który ich wymaga. Sama bywam tłumaczem, ale nie powiedziałabym że taki mam zawód bo w moim odczuciu zawód jest wtedy jak traktujesz coś serio, a jak traktujesz coś serio to robisz uprawnienia = jesteś tłumaczem przysięgłym.
  • Odpowiedz
@Kocia_Ksiezniczka: Traktuję swój zawód serio od 11 lat i do głowy mi nie przyszło robienie uprawnień dla samego faktu dysponowania nimi, a tym bardziej nie mam zamiaru wdrażać się w dziedziny, które wymagane są na egzaminach przysięgłych, a i późniejsze babranie się z sądami, służbami i innymi przyprawia mnie o dreszcze. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@mtos: niemniej odpada Ci duża cześć zleceń, tłumaczenie pisma sądowego nie brzmi dla mnie jak babranie się z sądami, kartka jak każda inna, nie trzeba jej nawet osobiście dostarczyć. Nie wiem, ja tak mam, że jak się już za coś biorę na poważnie to od początku do końca. Skoro już i tak jakas wiedzę posiadam to dlaczego jej nie sformalizować? Jeszcze nie słyszałam żeby komuś to zaszkodziło, a paru pomogło.
  • Odpowiedz
@Kocia_Ksiezniczka: Akurat na wezwania sądu to trzeba się stawiać, płacą marnie, a dobrze płatna robota potrafi wtedy przejść koło nosa.

Jest na sali tłumacz przysięgły, żeby zweryfikować, czy nadal tak się trzeba z wezwaniami do organów użerać i nie można odmawiać? #tlumaczenie
  • Odpowiedz