Wpis z mikrobloga

Nie jesteś złym artystą.

Wiem, że może to wydawać się dziwne. Być może i twoje filmy, powieści, szkice, muzyka czy co tam tworzysz nie posiadają jeszcze "tej" świetnej jakości którą posiadają artyści z wieloletnim doświadczeniem. Być może to jak rysujesz nie do końca cię zadowala.

Widzisz to co nagrałeś, bądź narysowałeś i porównujesz to z pracą kogoś z internetu.

Słabe. Myślisz sobie.

Ale wydaje mi się, że to nie o to chodzi w rzeczach artystycznych. Przynajmniej ja o tym kiedyś nie wiedziałem. Sam chciałem zostać artystą, czy to zawodowym muzykiem, czy też artystą. Ale wiecie co? Jakiś rok temu uświadomiłem sobie, że się spalam.

Że nie rajcuje mnie robienie rzeczy dla innych osób, jeżeli chodzi o sztukę.

Tak jak ktoś sobie to "wymarzył".
"Wiesz, wydaje mi się, że do tego musi być inne bicie".
"A weź graj to ciszej."
"A może uderzaj mocniej w struny?"
"Tam nie możesz grać. Tam musisz tłumić i uderzać o pudło".

Czy te osoby mają rację? Być może. Nawet na pewno mają. W końcu mają 20-40 lat doświadczenia w zawodzie i są zawodowymi muzykami. I pewnie. Dostosowuje się. Ale gdzieś w głębi wiem, że to mi się nie podoba. Mimo, że jest lepiej, to nie jest tak jak ja tego chcę.

Przez właśnie takie rzeczy wydaje mi się, że traci sztuka. Zatraca się pewna oryginalność.

I osobiście wolę grać z hobbistami, co grają dla siebie co jakiś czas, niż zawodowymi muzykami. Mimo, że zawodowi grają lepiej to... grają strasznie sucho. Grają w takt, ale jakby czegoś im brakuje (odnoszę się w tym momencie do perkusistów i basistów).

Jakby ciężko było się z nimi zgrać. Może to przez doświadczenie... ale wydaje mi się że to jest coś więcej.

Bo grając z początkującymi, co grają od roku, dwóch potrafię się lepiej bawić, niż z profesjonalistami. Bo jeżeli ktoś gra, bo to "czuje" i go muzyka naprawdę kręci, to to czuć.

Autentyczność jest czymś, co ciężko jest oszukać. Można świetnie grać pod publikę, być świetnym gitarzystą, pozerem. Albo grać bo to lubimy. I wtedy nie ważne ile grasz. Liczy się jak bardzo "szczery" ze sobą jesteś. I artyści wychodząc na scenę, wchodzą na nią aby po pierwsze oni się dobrze bawili, a dopiero publiczność. I jakby to dziwnie nie zabrzmiało. Trzeba być samolubem. Choć trochę. Bo wtedy jak trochę więcej skupicie się na sobie to będzie to miało wpływ na waszą twórczość i przedstawienie.

I być może nasz ostatni koncert w lutym pod względem wykonania i przygotowania nie był w 100% najlepszy. Ale wszyscy z zespołu się dobrze bawili. A publiczność? Jeżeli ktoś się nie zajmuje muzyką, to takich błędów nawet nie zauważy. I jak tylko widać radość na twarzy artysty, tak też widz prawdopodobnie czuje się podobnie.

Bo nikt nie chce oglądać na scenie smutnego artysty.

A póki grasz, bądź tworzysz sztukę bo to lubisz. Bo to motywuje cię dalej. Bo to czujesz. Przez to czujesz się spełniony bo robisz to dla siebie, a nie dla innych... to rób tak dalej ;)

Wpis stworzony zainspirowany wątkiem na Reddicie:
https://www.reddit.com/r/Guitar/comments/5zh9pk/just_a_reminder_that_youre_not_a_bad_guitar/

#gitara #rysujzwykopem #sztuka #motywacja
  • 3
@Rezix: Generalnie problem z sztuką jest taki, że jest koszmarnie, ale to koszmarnie słabo opłacalna.

Łatwiej zarobić na wyciskaniu odpowiednich działań z magicznych skrzynek, niż łez u odbiorcy. Lepiej ciągnąć druta i składać agregaty chłodnicze, niż rzeźbić w marmurze za pomocą piórka od tabletu.

Nawet jeśli ktoś postanowi wziąć DUŻEILOŚCICZASU i wymieniać je na SKILL po całkiem niezłym kursie, to i tak po kilku latach jego jedynym widokiem będzie brak perspektyw.
@Rezix: @Ercefet:
Ja tam jestem mirkiem czystym hobbysta i nigdy nie pokladalem w muzyce nadziei ale udało mi sie dotad nagrac plyte, miec 11 mln wyswietlen pod piosenka, zdobyc zlota plyte za singiel, ograc wieksze festiwale (za granica nawet, tym roku jedziemy na woodstock), byc kilka razy w tv, mam duzo gitar, znam duzo znanych ludzi niejednokrotnie z nimi pijac..
..i powiem wam jedno