Wpis z mikrobloga

Zarabianie na szachach, jeśli nie wygrywa się ważnych turniejów

Ostatnio pisałem o pofesjonalistach, którzy utrzymuja się  z wyników sportowych. Oni są mniejszością wśród wszystkich ludzi żyjących z szachów. Dużo więcej osób żyje z szachów w inny sposób - i to o nich będzie kolejny wpis.

Aby trenować szachów nie trzeba umieć wiele, gdyż szachy są sportem o bardzo dużej różnicy w sile gry na różnych poziomach. Zawodnik 1400 zawsze wygra z totalnym nowicjuszem, zawodnik 1800 niemal zawsze wygra z zawodnkiem 1400, zawodnik 2100 z zawodnikiem 2100 itd. Oznacza to, że nawet mając niewielki ranking typu 1800 będziesz dla totalnych nowicjuszy jak bóg, a dla tych 1400 wciąż będziesz dobrym trenerem. Trenerami na pełen etat najczęsciej zostają osoby rankingowo między 2000 a 2400, na tyle dobrzy, że 90% szachistów jest od nich słabszych, na tyle słabi, że nie maja szans wygrywać czegoś sensownego. Często to są studenci lub ludzie tuż po studiach, bo w tym od razu mają dobrą kasę. Jest oczywiście też sporo trenerów starej gwardii.
Trenowanie szachów odbywa się w grupach lub indywidualnie. Pierwszy rodzaj zajęć to w zdecydowanej większości szkoły czy też obecnie nawet przedszkola, ewentualnie klub szachowe. Indywidualne zajęcia to już głównie dla zawodników z ambicjami. Obecnie bardzo dużo osób pracuje właśnie przy szkołach i przedszkolach, zwłaszcza w dużych miastach takie zającia są bardzo popularne. Daje to im solidny dochód przez 10 miesięcy w roku, ale też bez większych sportowych ambicji - z takich zajęć raczej Wojtaszek nie wyrośnie. W wakacje często zaś wyjeżdżają na letnie obozy szachowe. Ambicje związane z wynikami są już najczęściej związane z treningami indywidualnymi, ale tutaj trzeba mieć umiejętność łapania zawodników do treningu. Cena za takie zajęcia waha się od parudziesięciu do nawet paruset złotych za godzinę - zależnie od tego kto na zajęcia uczęszcza, kto te zajęcia prowadzi czy jak wiele tych zajęć. Oczywiście można też zarobić ładną sumkę za wyjazd z zawodnikami na zawody.
Ogólnie konkurencja jest dość duża, bo poza umiejętnościami szachowymi i podstawami pracy z ludźmi nie trzeba niczego więcej. (Niby są jakieś oficjalne egzaminy, ale one są bardzo proste i nie kosztują wiele. A nawet bez nich można się załapać na nieoficjalne zajęcia.). Mimo to pracy jest też bardzo dużo i można spokojnie z tego żyć. A teraz, jak i PZSzach i rząd próbują wepchnąć szachy do szkół, to będzie juz tylko lepiej.

Niektórzy szachiści zarabiają jeszcze na sprzęcie lub publicystyce. Mamy w Polsce kilka sklepów ze sprzętem, jest kilka wydawnictw. Niektórzy jeszcze bawią się w organizatorów turniejów i w ten sposób zarabiają na szachach - choć jest to chyba najbardziej męczący z wymienionych sposobów :)

#ciekawostkiszachowe #szachy
  • 7
  • Odpowiedz
@Ragnarokk: pytanie, czy zarabiają z tego wystarczająco by kupić...np. dom? :) Chyba jednak nie ;)

Widziałem film kiedyś o kobiecie arcymistrz z Bułgarii, którą ojciec uczył typowej pamięciówki. Badali jej mózg, bo była niby w stanie ogarnąć 30 ruchów do przodu przy każdej zmianie na szachownicy. Okazało się, że ona po prostu pamięta setki tysięcy wariantów i jej mózg to po prostu szybko wyszukuje. Ciężko jest pobić ludzi, którzy trenowali i
  • Odpowiedz
Widziałem film kiedyś o kobiecie arcymistrz z Bułgarii, którą ojciec uczył typowej pamięciówki. Badali jej mózg, bo była niby w stanie ogarnąć 30 ruchów do przodu przy każdej zmianie na szachownicy.


@RometAnd:
Pisałem o tym w jednym ze wcześniejszych wpisów i to jakaś ściema. Jakby tak liczyła, to miałaby 2900 i była najlepszym szachistą świata. A Stefanowa, bo to pewnie o niej mowa, nie jest zdecydowanie najlepszym szachistą świata. Oczywiście zawodowcy
  • Odpowiedz