Wpis z mikrobloga

Kontynuacja wczorajszego wpisu: http://www.wykop.pl/wpis/22216375/przygotowania-do-koncertu-wiecej-napisze-jutro-git/

Koncert się udał, choć przyznam, że dosyć niewygodnie się gra w garniturze ;)

Był to koncert pożegnalny mojego zespołu z którym gram od ponad 2 lat. Było to powiązane z inną uroczystością, stąd też taka ładna sala, wystrój i organizacja. Graliśmy głównie covery + kilka utworów własnych. Teraz każdy idzie w swoją stronę. Oni wracają do swoich miast..., a ja mam teraz więcej czasu na resztę moich zespołów i projekty ;)

Trafiłem do zespołu przypadkiem, bo akurat grałem na gitarze akustycznej w pewnym klubie i się mnie spytali czy nie szukam zespołu, bo akurat szukają gitarzysty. Już po pierwszej próbie wiedziałem, że do siebie pasujemy, bo zgrywaliśmy się świetnie. W zespole sami doświadczeni muzycy, perkusista gra od 12 lat, a gitarzysta/wokalista od 8. Poza basistą. Basista trochę krócej ;)

Próby mieliśmy 2 razy w tygodniu po 2-3 godziny. Według mnie wydaje się spoko, bo jako zespół ze sobą zagraliśmy ponad 500 godzin. I jak tak dużo się ze sobą spędza czasu to po prostu ciężko potem coś zagrać źle.

Mimo, że przed wczorajszym koncertem nie mieliśmy w pełnym składzie próby od miesiąca, to wyszło bardzo dobrze.
Małe błędy zawsze się zdarzają. W końcu nie jesteśmy profesjonalnymi muzykami, wszyscy traktują to jako Hobby. Na poważnie, ale jednak wciąż Hobby.

I jeżeli gracie ze sobą długo, to takie błędy bardzo łatwo i szybko się naprawia ;)

To jest pewnego rodzaju więź, że wiesz co drugi muzyk w danym momencie myśli. Dlatego często boję się grać koncerty z nieznanymi mi ludźmi. Jeżeli nie znam osoby, jej charakteru, jej stylu grania i umiejętności to często ciężko mi się dostosować.

Czemu nam się udało? Bo mieliśmy dobrego wokalistę. Bez wokalisty, który potrafi rozmawiać z publicznością ciężko jest coś zdziałać. Pewny siebie, gadka między piosenkami i kolejny utwór. Mam jeszcze taki drugi zespół, mniej doświadczeni muzycy, gram tam z prośby. Wokaliści/wokalistki (jest ich 3) w ogóle nie rozmawiają z publicznością, bo się wstydzą, albo nie wiedzą co powiedzieć. A to psuje całe "show".

Ale jak tylko jest "chemia" w zespole, dobrze się ze sobą dogadujecie, dużo gracie i dużo ze sobą spędzacie czasu to jest duża szansa, że wam się uda ;)

// Część II

To teraz coś o sobie. Dla osób, które chcą zacząć grę na gitarze/instrumencie.

Jak wyglądała moja podróż możecie przeczytać tutaj: http://www.wykop.pl/wpis/15437411/eh-panowie-coraz-wiecej-amatorow-sie-pcha-do-zabaw/

Ja dzisiaj podejdę trochę do sprawy inaczej :)

Co zrobić, aby znaleźć zespół i móc grać koncerty? Przeznaczyć na grę na gitarze 1 godzinę dziennie przez okres 2 lat.
A potem? A potem ćwiczyć dalej, aż nie znajdziemy zespołu. Ale myślę, że 2 lata (600-1000 godzin), to taki spoko okres czasu, aby rozwinąć umiejętności potrzebne do grania w zespole rockowym/punk rockowym.

Co dała mi muzyka? Znajomości, bardzo dużo znajomości. Doświadczenie, którego nie kupią wam żadne pieniądze.
Od groma zabawy. Ciekawsze życie.

Jest coś takiego, jak stoicie na scenie i obserwujecie tłum ludzi, którzy przyszli tylko po to, aby posłuchać muzyki.
I nie ważne, czy jest to 1000 osób, czy może mały koncert w barze, gdzie przyszło 20-40 osób. Ja te publiczności traktuje tak samo. Daje z siebie wszystko i próbuję zagrać jak najlepiej. Kiedyś jeszcze się stresowałem, jak przyszło 100+ osób, ale ja już tyle zagrałem w swoim życiu koncertów (będzie dobre 100-200+), że już po prostu tego stresu nie czuję.

Czy dobrze gram na gitarze? Phi. To jest jakiś żart :D
Mimo, że mam ponad 5000 godzin na liczniku, to wydaje mi się że jest od groma ludzi lepszych. Szczególnie jak patrzę na osoby z internetu. I tak sobie myślę... no nieźle. Nawet na wykopie większość ludzi co wrzuca swoje filmy lepiej gra ode mnie. Ale to jak gracie nie zawsze się liczy. W sensie... jest taka granica, którą potrafią zauważyć jedynie muzycy.

Więc jeżeli tylko trzymasz tempo, umiesz grać akordy, znasz dźwięki na gryfie gitary, umiesz improwizacje i ogrywać utwory ze słuchu to chyba wystarczy, aby być muzykiem. Takim grającym. Na to potrzeba kilku lat, ale jak powiedziałem. Jest to doświadczenie, którego nie kupią żadne pieniądze.

Jeżeli o pieniądzach mowa... Zawód muzyka jest dosyć mało opłacalny. Jest bardzo mało pracy, trzeba mieć dużo szczęścia, sprzęt jest bardzo drogi i nie każdemu się udaje, więc dobrze mieć plan awaryjny, nauczyć się programowania czy coś. Ja wiem, że z muzyki bym nie wyżył, dlatego cieszę się, że miałem plan awaryjny.

Ostatni miałem bardzo mało czasu, więc też mało grałem na gitarze. Ale jak już nauczycie się grać, to jest to trochę tak jak z jazdą na rowerze. Tego się nie zapomina. Potrzeba kilku godzin, aby palce się przyzwyczaiły, nabrały zwinności, ale potem jest tak jak kiedyś :)

Jak znowu będę mieć wolne to pewnie znowu przysiądę się i będę grać po 8 godzin dziennie, a sam zauważyłem, że taka ilość tworzenia/komponowania i grania naprawdę dużo daje na moją umiejętność grania. Tak więc jeżeli ktoś ma pieniądze i czas to wydaje mi się, że uda mu się w muzyce, jeżeli tylko będzie tego bardzo chciał, ćwiczył, analizował utwory i coś działał w tym rejonie.

Jak wygląda ogólnie aktualne moje życie gitarzysty? 3-4 Jam Session w miesiącu + kilka koncertów + kilka godzin tygodniowo ćwiczenia w domu + próby zespołów.

2 Jam Session jest Jazzowe i 2 to rock/blues rock. W domu głównie ćwiczę utwory, które gram na Jam Session, albo koncertach. Koncerty albo są, albo ich nie ma. Ale to też trzeba policzyć. Próby zespołów mam 3-4 razy w tygodniu.

Czy w takim przypadku mam czas dla siebie, jeżeli pracuję? Mało. Ale to trzeba liczyć w koszta. Kiedyś miałem czas na gry, oglądanie filmów, seriali, albo inne rozrywki. Ale doświadczenia, które mam z muzyki są o wiele lepsze i ciekawsze, więc w sumie nie żałuję, że obrałem taką drogę ;)

Najlepsze w tym wszystkim, to co motywuje jest ciągły rozwój.

Gram z coraz lepszymi muzykami, na lepszym sprzęcie, przed większą ilością osób i na większej scenie.

Zaczynałem od wzmacniacza 10 watowego (bardzo słabego) w chórze kościelnym i na słabej gitarze, na której nie jestem aktualnie w stanie grać (nie podoba mi się brzmienie). Ale w miarę rozwoju i czasu wszystko stawało się lepsze.

I tak jest w każdej dziedzinie, której się podejmiecie ;)

I wiecie co? Ja się nie dziwię tym wszystkim gwiazdom rocka, co grają przed publicznością składającą się z dziesiątek tysięcy osób, wydają albumy, mają trasy koncertowe i tak dalej. To jest w stanie moim zdaniem osiągnąć każdy. Ale wymaga to naprawdę dużej determinacji. Pewnej... bardzo mocnej wewnętrznej potrzeby bycia muzykiem. Większość z nich dużo ryzykowała. Rzuciła wygodną drogę rozwoju związaną pójściem na studia, aby zająć się muzyką.

A same umiejętności nie wystarczają, aby być sukcesywnym muzykiem. Niektórzy określają to faktorem X. Coś co pozwala porwać publiczność. Coś o wiele bardziej ważnego, niż to, że umiesz zagrać bezbłędnie dany utwór. Umiejętność stworzenia pewnego show. Niezapomnianego doświadczenia, które wywołuje u ciebie dreszcze.

Poza umiejętnościami liczą się jeszcze umiejętności miękkie, pracy w zespole, charakter, znajomość ludzi.
Pewność siebie. Szczególnie jeżeli jesteś wokalistą i front-manem. To chyba jest powód, dlaczego tak wielu wokalistów chodzi na siłownię ;)

Jeżeli stoisz na scenie i masz przed sobą 1000 osób, to wymaga naprawdę sporej odwagi i umiejętności, aby twój głos się nie złamał. Sam śpiewam chórki i drugie wokale, ale zaśpiewać cały utwór chyba bym jeszcze nie miał odwagi (przynajmniej na aktualnym poziomie).

Koniec końców. Muzyka to jest coś co powoduje, że żyję. Nadaje mi pewnego sensu w życiu. To jest coś co mogę robić po skończeniu pracy. Miałem swoje gorsze miesiące i lepsze. Ale to jest moim zdaniem coś więcej, niż skończenie pracy, która trwa od 9-5. To dodaje mi pewnej dynamiki w moim życiu.

Że nie robię tego zawodowo? Wydaje mi się, że są rzeczy w życiu ważniejsze, niż pieniądze ;)

I chyba zrozumie to każdy artysta.

Wołam: @MyslalemNadTymNickiemDuzoZaDlugo @bz333

#gitara #muzyka #tworzeniemuzyki #truestory #rock
R.....x - Kontynuacja wczorajszego wpisu: http://www.wykop.pl/wpis/22216375/przygotow...

źródło: comment_3SQ0fhavN3KKOahPiygaM1vpwbDuB7zM.jpg

Pobierz
  • 5
  • Odpowiedz
@Rezix: Dodałbym jeszcze coś... Potrzeba dużo szczęścia. Niełatwo jest znaleźć osoby, z którymi poczujecie tę więź potrzebną do tworzenia dobrej muzy. Każdy ma inne spojrzenie na to czego w niej szuka. Być świadomym tego, co chce się grać i znaleźć ludzi, którzy uważają podobnie to ważna sprawa... Inaczej praca nad utworami będzie trudna, kompozycje liche a i próby pewnie drętwe.

Sam gram na gitarze 11 lat i marzy mi się akustyczny
  • Odpowiedz
@Rezix: Fajnie. Sam gram na gitarze, już 4 lata ponad. Zawsze miałem z tym problem że się wstydzę, przez co gram tylko w domu. Myślę że gram jako tako, w niektórych stylach orientuję się lepiej innych gorzej, na jazzowym jam session nie miałbym czego szukać, nie ma bata żeby bez problemu bym se co chwilę żonglował tonacjami i skakał między harmoniczną a lidyjską dominantową. :) Jestem na drugim roku studiów, czyli
  • Odpowiedz
@Szajs: ja od wielu lat się nagrywam... nie spotkałem jeszcze gitarzysty - niestety - z podobnym podejściem do muzyki do mnie, lubię spokój i harmonię, nie lubię solówek... no i znalazłem ujście w komponowaniu i nagrywaniu, polecam :) sprzęt nienajlepszy, jedynie mikrofon to trochę grubsza inwestycja, ale warto ;) www.soundcloud.com/gustawnowak
  • Odpowiedz