Wpis z mikrobloga

ja #!$%@?.
Znam jednego ziomka, chodziliśmy razem do równoległych klas w liceum. Bardzo cichy i nieśmiały chłopak, który między zdaniami był obgadywany za swój wygląd i swoje wyobcowanie. Po pierwszym roku to minęło i raczej nikt mu już nie dokuczał i tak sobie żył przez 3 lata, w gronie swojej małej grupki znajomych.
Typ bardzo wierzący, Bóg na pierwszym miejscu, co roku pielgrzymki, obozy z kościoła, na bank z rodziny typowych katoli, chyba już od dzieciaka jako ministrant. Co niedziela w kościele, w szkole pod wodzą katechetki uczęszczał do grupy, która robiła przedstawienia na ważniejsze święta. Czysty jak stópki nowonarodzonego Jezuska.
Dziś rano jakoś przypadkowo wychwyciłem jego post na fejsie, że prosi o modlitwę bo jutro zaczyna chemioterapię.
Jeżeli jest jakiś Bóg, to go #!$%@? szczerze nie rozumiem.
#wiara #mirkomodlitwa dodam, bo wiem że niektórzy pomagają sobie nawzajem, więc może nieznajomemu też ktoś pomoże
  • 126
  • Odpowiedz
@goly8622: juz nawet nie tyle firma, co wielobranowa korporacja. myslalem ze vending w kosciolach nie wyjdzie poza wlochy (jakiez bylo moje zdziwienie, jak w mediolanie zobaczyłem rzad migajacych automatow pod sciala jednej z naw), a tu hop tydzien temu w szczecinie zajrzal do kosciola i zobaczyłem migajacego papieza i dziurke na monete.
  • Odpowiedz
@goly8622: @arkagham: ludzie wychowywani na kościele od małego niestety myślą, że to jedyny prawdziwy stan rzeczy...no i ciężko ich za to winić, pranie mózgu robi swoje. Zastanawiam się, co myśli osoba, która robi wszystko jak nakazuje mu pan, żyje według słowa bożego, a u taki klops...
  • Odpowiedz
@sromer: myśli sobie "Bóg tak chciał, jestem tak dobry że potrzebuje mnie u swego boku" to jak w Korei Pólnocnej, sprany mózg, firma dobrze działa.
Też wychowywałem się w wierze, co tydzień do kościoła itp itd, ale w wieku parunastu lat, przestałem oglądać bajki i wierzyć w bajki.
  • Odpowiedz
@goly8622: Podziwiam szczerze, nic nie produkować, sprzedawać fizycznie a robić takie pieniądze. Ci od meczetów są jeszcze lepsi, trzęsą polityką i mają własną armie. #!$%@? średniowiecze w XXI wieku.
  • Odpowiedz
@sromer: Ja wierze, że czasami ból czy jakieś trudności są etapem w życiu, który ma nam coś pokazać, np. nauczyć się cieszyć z życia, z tego co mamy, a także wyciągać z życia więcej. Nie zawsze cierpienie oznacza przecież śmierć, czasem nawet całkiem nowe życie, jak już uświadomimy sobie, że np. nie warto marnować czasu na pustą samotną egzystencję w swojej piwnicy. Nie wiem jak to jest z ateistami, ale uważam
  • Odpowiedz
@sromer: Kek. Nie wiem skąd u ludzi założenie, że jeśli się mocno wierzy w Boga to wszystkie nieszczęścia świata nas ominą. Otóż to tak nie działa. Powiem więcej, jest więcej szans na to, że wierząc w Boga (chrześcijańskiego - katolickiego) będziemy mieć więcej problemów, niż niewierzący. Wiara w Boga pomaga przezwyciężać te trudności, a nie sprawia że z automatu będą nas omijać.
Czasem oczywiście zdarza się, że jakieś cuda się dzieją
  • Odpowiedz
@goly8622: Kek. To tak nie działa.
Znasz przypowieść o budowaniu domu na skale i piasku? Nigdy Chrystus nie powiedział, że nie przybędzie wiatr, który chce chate rozwalić.
Bóg to nie automat do spełniania życzeń, ani dealer w którym wymieniasz "dobre uczynki" na "spokój i dobre życie".
  • Odpowiedz
Jeżeli jest jakiś Bóg, to go #!$%@? szczerze nie rozumiem.


@goly8622: @sromer: Dla wierzącej osoby, takiej szczerze wierzącej, śmierć nie jest niczym strasznym, a życie doczesne nie jest największym skarbem. Pewnie, że to dar i należy o nie walczyć - choćby chemioterapią - ale są rzeczy ważniejsze. Jak to zrozumiesz, to dysonans zniknie. Pozdrawiam.
  • Odpowiedz