Wpis z mikrobloga

@TheTosters: To się nazywa "złożyłem" ;) Żeby zrobić korektę, trzeba najpierw zrobić redakcję językową. Ogólnie to wygląda tak: redakcja to te "grube" poprawki, porządkowanie tekstu, ujednolicanie plus wszystko poprawnościowe. Potem jest skład. Potem korekta - sprawdza się, czy przy składzie się nic nie posypało i czy redaktor nic nie przeoczył (zawsze się przeoczy). Korekty powinny być co najmniej dwie; fajnie, jak robią je dwie różne osoby. Oczywiście są odstępstwa, ale tak
@measure: Cóż u mnie proces był ciut bardziej iteracyjny i chaotyczny. Ogólnie to kilka różnych osób czytało na bierząco i zaznaczało poprawki/uwagi itd. Na "koniec" wspomniane trzy osoby przeszły całą książkę i powyłapywały błędy które się ostały. Na koniec ułożyłem wszystko aby pasowało na stronach i poszło do drukarni. Takie samouctwo w wolnym czasie, rzekłbym.