Wpis z mikrobloga

Hacksaw Ridge

Obejrzałem i bardzo się zawiodłem. Ciężko mi zrozumieć tak wysokie oceny i ogólny zachwyt nad tym filmem.
Przesłodzona, pompatyczna i odrealniona historia. Wiem, że to na faktach ale chodzi i mi o sposób w jaki przedstawiono jego wyczyny, może zapomnieli wspomnieć że miał jakieś ukryte supermoce? To jak ciężko uwierzyć w to co widzimy na ekranie nie jest jeszcze najgorszą częścią filmu. Garfield na początku chyba trochę przeszarżował z akcentem "rednecka" i w efekcie sprawia wrażenie lekko upośledzonego, potrzebowałem z 30 minut filmu żeby się do niego przyzwyczaić.

Dostajemy kilka standardowych banałów, które muszą pojawić się w filmie wojennym. Kumple z kompanii mu dokuczają, kapitan trochę pokrzykuje, źli i straszni przełożeni gnoją bohatera. Większość filmu lecimy utartymi przez 100 innych produkcji torami. Wprowadzone zostaje kilka postaci pobocznych, które według mnie nie zostają w dalszej części filmu wystarczająco użyte.

Zdecydowanie najlepsza strona filmu to sceny batalistyczne, tutaj duży plus bo są nakręcone rewelacyjnie.
Podobała mi się też postać ojca i cała ta dynamika w rodzinie Garfielda. Szkoda, że wątek romantyczny tak jak wszystko w tym filmie musiał zostać pokazany w najbardziej sztampowy z możliwych sposobów i przesłodzony do granic możliwości.

Takie 5/10, po tych wszystkich zachwytach spodziewałem się czegoś więcej niż laurki dla USA namalowanej przez starającego się wrócić do łask Gibsona.

#film #hacksawridge
  • 1
  • Odpowiedz