Wpis z mikrobloga


Powiem wam, miałem dzisiaj przyjemność jechać w Wiedniu z taksiarzem Polakiem. Ani on nie wiedział że ja z Polski ani ja przez większość podróży (na konoec przeczytałem nazwisko z plakietki). Powiem wam, że zupełnie inny gatunek taksiarza niż złotówy w Polsce czy każdy inny taksiarz imigrant w Wiedniu z którym jechałem wcześniej.

Pan Andrzej walizki spakował do bagażnika, drzwi otworzył najpierw żonie, potem mi, to samo przy wysiadaniu, walizki normalnie sam wyciągnął i jeszcze rączki z nich wysunął.
Pan Andrzej klasa sama w sobie.
U innych? Szybko szybko i spadówa, raz nawet zostawiłem napiwek a kierowca nawet nie wysiadł mi pomóc walizki wyciągnąć.

Także Pan Andrzej był dla mnie dzisiaj bardzo miłym zaskoczeniem:)
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@pmez: w Polsce też jest dużo spoko taksiarzy. Normalni kolesie, czasami starsi panowie próbujący cokolwiek uciułać do emerytury, ale prawie zawsze zwykli ludzie, często mili i do pogadania o wszystkim. Ps. Mam ponad 400 kursów z taxi serc we Wrocławiu zrobione, wiem co mówie :D
  • Odpowiedz
@uirapuru: niby tak, ale jakoś ja na nich nie trafiam. A jeszcze jak mi żona opowiadała jak ją zastawili i się śmiali jak nie mogła wyjechać to straciłem resztki sympatii do nich.
  • Odpowiedz
@Apode: nie czekałem aż otworzy drzwi. czekalem az samochody przejadą zebym mogl bezpiecznie wsiąść. nie jestem tego typu typem.
  • Odpowiedz