Wpis z mikrobloga

Nie wiem.
Albo ja juz jestem taki zwyrodniały albo co.
Ale nic mnie nie potrafi zmusić do płaczu.
Pogrzeb w tym roku jeden przeżyłem osoby z rodziny, którą kilka lat się opiekowałem.
Była mi jak ojciec często.
Teraz jakiś film na TVN o duchu leciał.
Wielka komedia romantyczna.
Jak w jednej scenie, laska o mało co nie umarła.
Po czym Szczęśliwie ożyła.
I mówi do gościa co jej powiedział że ją kocha. Że ona go nawet nie pamięta.
Matka prawie w płacz.
Widziałem.
Po mnie jakoś to spłyneło.
Zero reakcji.
No może poza irytacją że kolejny szajs z przymusu muszę oglądać.
I wzruszyłem ramionami.
A co mnie to interesuje.
Powinnem chociaż łze uronić.
A tu zero reakcji.
Nie wiem już chyba nie potrafię odczuć miłości ani smutku tak naprawdę.
Jedyne co to gniew, irytacja.
Cięte żarty i czarny humor.
W sumie to nawet mi na tym nie zależy.
Po prostu zastanawiam się co jest przyczyną tego.
Może to że dwa razy kiedyś jak kogoś kochałem i robiłem wszystko żeby dobrze było.
To zawsze dostawałem kopa w dupę.
I tylko granie było na moich emocjach.
Dwa moje poprzednie związki były tak toksyczne że zbrzydło mi to już.
#rozkminy #oswiadczenie #zycie #feels