Wpis z mikrobloga

Niedawno wbiłem złotego bohatera ostatnią brakującą klasą — Hunterem. Wszystkie klasy wreszcie mam powyżej 500 zwycięstw w trybie rankingowym. Nie skupiałem się na tym jakoś specjalnie, po prostu sobie pomału grałem, starając się mniej grać klasami, które już miałem złote. Zajęło mi to ponad 3 lata (gram prawie od początku). Przeglądam tag równie długo, ale nigdy się specjalnie nie wypowiadałem i stwierdziłem, że teraz jest okazja, aby wyrzucić z siebie wszystkie przemyślenia (przeglądając tag wydaje mi się, że jestem dość nietypowym graczem).

Głównym celem tego wpisu jest pokazanie, że ta gra dała mi ponad 3 lata lekkiej rozrywki na wolne chwile całkowicie za darmo.

Jak gram i jak podchodzę do tej gry:
- nigdy nie wydałem ani grosza (po prostu nie widziałem takiej potrzeby skoro wszystko można mieć za darmo)
- nigdy nie kupiłem ani jednego pakietu (gold wydaje tylko i wyłącznie na areny i przygody)
- nigdy nie pyłuje kart, jeśli nie mam więcej niż 2 kopii (lub 1 dla legend) - po prostu to się nie opłaca.

Trzymając się tych reguł gram całkiem za darmo, mam super zabawę i zwykle nie brakuje mi ani dustu, ani golda (jak potrzebuję jakąś kartę to craftuje — nawet jeśli to tylko do decku dla zabawy). Z dustem zwykle jestem przy granicy 1-2k (bo zawsze wpada jakiś pomysł na głupi deck), ale z goldem zwykle mam w okolicy 10k zapasu (teraz prawie 12k).

Gram jako typowy casual (po prostu nie mam czasu więcej grać — praca, rodzina, sport, inne hobby i nic prawie nie zostaje). Odpalam grę zwykle wieczorem na kilka partii (głównie, żeby questy zrobić) i czasem jak mam więcej czasu to staram się pograć dłużej w weekend albo jakiś luźniejszy dzień.

Fakt, że wszystko trzeba sobie pomału zdobywać, to jest urok tej gry i kompletnie nie rozumiem gdzie Wam wszystkim się tak spieszy? Czytam tutaj jak to każdy musi mieć jak najwięcej nowych kart i to jak najszybciej po wyjściu dodatku, ale po co? Nie lepiej raz na jakiś czas otworzyć pakiet, potestować nowe karty, pomału sobie dopracowywać deck do swojej wizji i do aktualnej mety (na swoim ranku). Czy jak ktoś zaczyna jakaś inną grę, jakieś Diablo czy coś, to też narzeka, że wszyscy nie mają od razu najwyższego levelu i najlepszych broni? Chyba zabawa polega na tym żeby to zdobyć.

- nigdy nie ściągam gotowych decków z internetu

Ten punkt w zasadzie rozwija poprzedzającą wypowiedź. Nie rozumiem, dlaczego każdy się tak skupia na kartach, a nie na poznawaniu gry. Dla mnie składanie i wymyślanie decku to jest najpiękniejsza część tej gry. W dodatku uważam, że jeśli próbuje się złożyć coś sensownego, z ograniczonej ilości kart, to tylko zmusza bardziej do myślenia i zwiększa kreatywność. Uwielbiam element zaskoczenia i uwielbiam próbować decki jak najbardziej inne, niż te aktualnie dobrze znane w mecie. Wiadomo, że w niektórych klasach\taktykach i tak 70% kart się może powtórzyć, ale ważne jest, że samemu człowiek dojdzie do tych kart i wtedy dokładnie wie, dlaczego ich używa.

Ludzie zaczynają składnie decku od znalezienia gotowego w internecie - i to jest moim zdaniem największy istniejący rak tej gry. Potem widać na ranku 19-11 same tier 1 decki, złożone pięknie co do karty i jakiś cudem nadal te wszystkie osoby nie wbijają legendy od razu (jak to? przecież p2w?). Natomiast dużo częściej na rankach 10-5 widzę, że zdarzy się deck oryginalny albo budżetowy (jakim cudem pokonał te wszystkie tier1? rng?).

Tym bardziej dziwnym deckiem gram, tym dojście na wyższe ranki daje większą satysfakcję. Prawda jest taka, że praktycznie wszystkim, co ma jakieś ręce i nogi można dojść do ranku 5 więc po co tracić czas na nudne oklepane decki? Ja rozumiem jak ktoś tutaj walczy o bycie top100 w legendzie ... ale jeśli ktoś gra casualowo to co to za różnica czy to jest rank 19 czy rank 1? To nie lepiej pograć czymś, co się samemu stworzyło i w ten sposób próbować pomału iść do przodu? Takie podejście dużo szybciej zaprocentuje w wyższym ranku niż craftowanie tier1 decku i da dużo więcej satysfakcji z gry (bo jednak w dłuższej perspektywie to jest gra umiejętności i Ci wszyscy co marudzą, że to p2w zapewne jakby tylko dostali wszytkie karty to kwestia 2 dni i zaczęli by marudzić ze jednak nie p2w a rng i dlatego nie są numer 1 w europie, bo umiejętności to już na pewno mają pro).

Przez te 3 lata legendę wbiłem tylko 2 razy — raz na początku i raz jakoś niecały rok temu (żeby sobie udowodnić, że nadal potrafię). Oby dwa razy swoim własnym deckiem, znacząco innym niż większość w mecie. Nie mam po prostu czasu i motywacji, żeby wbijać legendę co miesiąc i nie widzę też takiej potrzeby. I tak nie celuje w żadne top100 więc nie widzę sensu. Natomiast grając zwykle jakimiś fun deckami praktycznie co sezon (tylko 3 ostatnie odpuściłem, bo miałem czasu ledwo żeby questy robić) kończyłem między 5-1 rankiem.

Trochę nie taki był zamiar, ale trochę takie #gorzkiezale mi wyszły w tym wpisie. Po prostu naprawdę nie rozumiem całego tego pośpiechu, skupianiu się na kartach, a nie umiejętnościach i przede wszystkim pomijania najważniejszego — czerpania przyjemności z gry.

Jeśli ktoś ma takie podejście jak ja i też gra dla zabawy zamiast kupować pakiety to niech nie plusuje, bo dla niego ten wpis to pewnie same oczywiste rzeczy ( ͡ ͜ʖ ͡)


#hearthstone #oswiadczenie #przemyslenia
weshu - Niedawno wbiłem złotego bohatera ostatnią brakującą klasą — Hunterem. Wszystk...

źródło: comment_1rRgT60vrGgNfvLHivpDAVqPRqUNmuv0.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
@weshu:
Wychodzi na to, że tylko Ci co nie wydają pieniędzy mają zabawę ( oczywiście na inne rozrywki w życiu też nie wydajesz hajsu bo może coś być za darmo? ).
Dla niektórych wygrywanie jest bardziej satysfakcjonujące niż ułożenie swojego decku.
Gra jest darmowa jeśli 4fun, raz na dzień zagrać, pobawić się śmiesznymi deckami.
Jak ktoś chce w to więcej grać, to gra jest darmowa pod warunkiem, że Twój czas nie
  • Odpowiedz
@weshu: U mnie to wyglądało nieco inaczej. Gram w HS od samego początku i wiadomo: fajne początki, fun, poznawanie gry etc. Po pewnym czasie już w miarę ogarnąłem kolekcję, nauczyłem się lepiej grać na arenie, pierwsza legenda w rankingu i jakoś to szło. Po pewnym czasie casualowe granie skończyło się na tryhardowaniu do jak najwyższej legendy co miesiąc i to był początek końca. Już nie satysfakcjonowało mnie samo granie, tylko chorobliwa
  • Odpowiedz
@Lewo: Żeby było jasne - nie wydaje pieniędzy nie z takiego powodu, że muszę mieć to za darmo. Nie mialbym nic przeciwko, żeby za coś zapłacić gdybym potrzebował - ale poprostu większą satysfakcję mi daje zdobycie sobie wszystkiego samemu (i automatycznie mam też dłuższą zabawę z grą). Poza tym uważam, że ta droga jest lepsza abym stawał się lepszym graczem. A arene uwielbiam więc zawsze czas się na partyjkę znajdzie (
  • Odpowiedz
@weshu: grać można tyle samo czasu ( co jak bez wydawania $ ), większą ilością kart. wydaje mi się, że więcej się nauczysz, bo będziesz mieć do czynienia z większą ilością kart.
Tu bardziej chodzi o myślenie w trakcie grania. Po za tym ludzie sugerujący się deckami, czytają guidy do nich, poradniki, streamy dobrych graczy.
Wierzę, że masz satysfakcję, gdy grasz bez brakującej potrzebnej Ci karty ( bo nie mówimy o
  • Odpowiedz
- nigdy nie ściągam gotowych decków z internetu


@weshu: No i fajnie, ale ja nie widzę nic złego w ściąganiu decków z internetu. Jak zaczynasz grę to nie potrafisz zbudować dobrego decku, więc jak już masz jakąś kolekcję to dużo lepiej jest skopiować jakiś fajny, działający deck i trochę się na nim pouczyć grać, niż tworzyć cuda wianki, którymi też się nie za bardzo potrafi grać ( ͡° ͜ʖ
  • Odpowiedz
@Lewo: No własnie tutaj się nie do końca zgadzam - mając mniejszą ilość kart jesteś zmuszony do testowania zamienników, mniej popularnych kart, ogólnie kombinowania więcej. Mając wszytkie karty pewnie od razu używasz tylko tych co ogólnie uważane są za najmocniejsze. Nie raz mnie kusiło, żeby wydać kasę na dodatek i kompletnie by mnie to nie zabolało finansowo - po prostu znam siebie i wiem, że wtedy pominąłbym wiele kart i pomysłów.
  • Odpowiedz
@weshu: zgodziłbym się z twierdzeniem, że brak kart wymusza kreatywność i można docenić moc niektórych kart, ale nie oznacza to, że Ci co mają wszystkie nie patrzą na inne karty ( zobacz Krippa jak decki układa itd ) - np. różnorodne "techy" to często karty sytuacyjne, których zwykle się nie grywa, ale można je docenić przy jakiejś mecie ( i gracze którzy na to wpadają niekoniecznie są graczami f2p ).

Pominąłbyś
  • Odpowiedz
Pominąłbyś pomysły, gdybyś kupił dodatek, skopiował deck i zaczął nim grać bez myślenia i przeglądania wcześniej swojej kolekcji.


@Lewo: No racja. Wydaje mi się, że tutaj chodzi też o to, że nie mam czasu (tyle ile bym chciał) - więc po co mam kupować skoro i tak nie starczy mi czasu, żeby wszystkie pomysły potestować? A tak mając mało czasu na grę dawkowanie kart idealnie mi się synchronizuje z ilością pomysłow
  • Odpowiedz
@weshu: i to mi się podoba. To takie nie mainstremowe granie. NIe wiem nota bene jak to nazwać. W heartstone dużo nie grałem, natomiast bardzo podobała mi się swego czasu gra GTA san andresa. Nie mogłem się doczekać aż odkryje całe miasto i będę mógł sobie swobodnie po nim... chodzić, jeździć. Misje mnie w ogóle nie kręciły. Ot takie inne podejście.
  • Odpowiedz
@weshu: Ja osobiście gram jak Ty tylko legendy nigdy nie wbiłem :) No i własne decki naprawdędają duzo satysfakcji. Zwłaszcza, że zazwyczaj działają na twój obecny tier.
  • Odpowiedz
@weshu: jestem w dokładnie takiej samej sytuacji jak ty, nawet prawie taka sama ilosc wygranych ;) szkoda ze meta jest juz ukształtowana w pierwszym dniu po wyjsciu dodatku i ludzie nie probują wlasnych decków(przy poprzednich chyba nie było tego aż tak widać)
  • Odpowiedz
- nigdy nie ściągam gotowych decków z internetu


@weshu: Nie rozumiem ludzi którzy właśnie kopiują deck, przecież układanie własnego, oryginalnego decku to jest najlepsza część tej gry
  • Odpowiedz