Wpis z mikrobloga

co my w tym #zalesie mamy... I nie mowa o miejscowości...

Remont łazienki, kafelek nie tykam, więc biorę fachowców.
Ale że nie wyrobiłem się z wszystkim sam - hydraulikę (odpływy) niech też mi ogarną. Z racji godzin pracy zaczynają bez nas (oczywiście ktoś w domu jest), aczkolwiek po południu - taki mają styl roboty. Wracając z pracy dzwonimy, że będziemy przejeżdżać obok Leroy Merlin, więc jeśli coś trzeba, to możemy kupić...
- Na pewno coś trzeba, ale musimy najpierw zrobić listę.
- Ok, to jak będzie lista to się kupi na jutro..

I tyle. Przyjeżdżamy, gadam z nimi co, jak i gdzie podłączyć - właściwie ja się tylko przysł#!$%@?ę, bo oni wiedzą zdecydowanie lepiej (faktycznie mieli dobre, sprawdzone pomysły). Ok. Lista potrzebnych rur spisana. Mówię, że kupię to jutro. I tutaj szok Panów Kafelkarzy - jak to jutro? Oni to chcą robić dzisiaj! No to mówię im, że przecież po to dzwoniłem po drodze, spod sklepu, żeby nie robić dodatkowo 40km (20km w jedną). Panowie wielce oburzeni (właściwie jeden z nich, drugi to rozumiał), że tak się nie robi, że ma być. Mówię, że będzie - jutro, bo wiem, że jeszcze na dwóch ścianach mają być karton-gipsy, więc mają co robić. Pan smutny, przyjął do wiadomości (bo drugi mnie doskonale rozumiał). Ale żeby nie było - przyczepił się czegoś innego, mianowicie miejsca wykucia dziury na odpływ WC - 'za daleko od ściany'... Mówię, że złożyłem kibelek, zmierzyłem wszystko i wychodzi, że trzeba tutaj, żeby zrobić na sztywnym połączeniu (o giętkim, karbowanym dużo złych rzeczy słyszałem). Pan strasznie niezadowolony, ale mówię - to przymierzcie i w razie czego można tą rurę przesunąć. Pan już zadowolony, bo postawił na swoim. Ok, niech mu będzie. Pytam co dadzą radę dzisiaj zrobić - 'no chcieliśmy tą kanalizację + karton gipsy + podwiesić sufit, ale skoro nie ma kanalizacji to zaczniemy jeszcze kafelkować z drugiej strony' (gdzie ścianę zdążyłem ja przygotować).

godzina 21 - przymocowane karton-gipsy, sufitu niet, kafelek niet.
Tak mija poniedziałek, dzień pierwszy.

Wtorek - kupuję kolanka wg listy, żeby się nie czepiali, bo przecież to trzeba 'na już' (do kafelkowania?).
Przywiesili sufit, zaczęli kafelkować. Tutaj bez żadnych ekscesów, więc nie ma o czym mówić, panowie bardzo szybko i dokładnie układają kafelki. PROBLEM! Leroy Merlin zapakował złe dekory! Chłopaki radzą sobie, robiąc wszystko dookoła, chociaż chcieli mnie o godz. 19.30 wysyłać, żeby je wymienić. Stwierdziłem, że zanim wrócę będzie co najmniej 20.30 i i tak ich nie zrobią. Ok, przyznali mi rację.

Godzina 21 - olbrzymia większość kafelek zrobiona poza ścianą z dekorami. Wyliczyli ilu kartoników kafelek mi braknie. (tutaj fakt, mój błąd przy liczeniu + zmiana założeń w trakcie roboty).
Tak minął wtorek, dzień drugi.

W środę po pracy jadę wymienić dekory - dwa były uszkodzone, a trzeci nie taki (zdublowany) - ot 6 dużych kafli, składających się na jeden obraz. Myślę sobie - 20 minut i po sprawie. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!! W Leroy opowiadam co i jak na informacji, każą mi iść na glazurę, żeby tam mi wymienili. Przychodzę - facet zdziwiony, że przecież to na informacji powinni mi wymienić (ktoś z wydawania towaru miał mi je tam przynieść). Dobra, facet wystawia biuletyn, idę do miejsca wydawania towaru. Tam 15 minut zanim znaleźli te kafle, potem okazuje się, że mają wymieszane numery i nie wiedzą, których potrzebuję (wmawiając mi, że potrzebuję innych). Ostatecznie 30 minut w tym dziale i się udało - mam wymienione (+ tamte, ile wczoraj wyliczyli kafelkarze). Teraz do informacji. Tak babka sprawdza wszystko - ok, idzie z nami na kasę i pani kasjerce mówi, że tych ma nie liczyć, bo są wymienione. Ok. Pani Kasjerka nabija na kasę. Zabiera się za nabijanie tych dekorów, mówię, że to nie, bo to była wymiana. Ona NIC O TYM NIE WIE! No q2, jak nie wie, skoro przed chwilką była tu kobieta, która jej wszystko powiedziała. Ta zdziwiona, że też nic o tym nie wie. Jeszcze raz idę po Panią z informacji - sprawa się wyjaśnia, Pani kasjerka znowu dziwne rzeczy robi. Było widać, że była cholernie zmęczona, więc nie mam do niej pretensji.
Ostatecznie wymiana 3 kafli (+zakup dodatkowych) trwał 75 minut zamiast zakładanych 20. Wszystko przez brak znajomości swoich własnych procedur.

Kafelkarze w tym czasie, z braku kafelek ogarniają kanalizację. Tak - w środę. A przecież rury były na gwałt potrzebne na poniedziałek. Do tego Pan Starszy Kafelkarz teraz mi udowadnia jak się myliłem z umiejscowieniem odpływu WC, że teraz będzie tyle i tyle odstawał. No to mu mówię, że przecież miał to zmierzyć jeszcze raz, twierdzi że nie.

Godzina 21 - kafelkarze sobie poszli. Sam jeszcze raz przymierzam WC, nakładając kołnierz odpływowy. WC wcale nie będzie odstawał na 5cm jak twierdzi Pan Starszy tylko na 15mm od ściany, czyli o 5mm dalej niż było w założeniach!

Aż się boję jutrzejszego dnia - a jutro robią podłogę.
Piątek - wanna, umywalka i inne takie, a sobota to już totalne wykończenie.

Łazienka ma wymiary 2m x 1.5m. Zrobią ją w tydzień.
Drugą łazienkę o wymiarze 1m x 3m robił mi inny Pan Kafelkarz.... Zajęło mu to miesiąc !!!! (same kafle, bo resztę sam sobie podłączyłem!).

#niewiemjaktootagowac #gownowpis #itakniktegonieczyta