Wpis z mikrobloga

Trzeba się zawsze stawiać, kiedy jest okazja, albo przytomnie #!$%@?ć. Wczorajszego wieczoru około godziny 3 nad ranem dopadło nas kilku 'łobuzów' ze stolika obok i chcieli numer telefonu od „loszek” którym miałem okazję towarzyszyć. Zapytałem, czy mój numer również sobie życzą, bo jeśli tak to chętnie im go dam. Zaczęli coś mamrotać do siebie, odwrócili się. Wyjąłem pistolet i przyłożyłem jednemu do skroni; mówię mu:

„#!$%@?, myślisz że jak jesteśmy w pubie, to Cię nie mogę #!$%@?ć?”

Coś tam popłakał że zaraz fura podjedzie po mnie, żeby mnie #!$%@?ć, to im powiedziałem że #!$%@?ę ich śmieszne auta na kapiszony i strzeliłem jednemu w skroń. Upadł. Pozostała 2 spanikowała, nie wiedzieli co robić. Teraz to ja rozdawałem tu karty. Zagraliśmy w pokera na rozbierane. Dresy były mocno obsrane. Wyjąłem pogiętą, zużytą już talię i rozdałem im karty. Miałem 5 asów w swoim rozdaniu. Mówię #!$%@?:

„mam podwójnego strita asowego, co teraz zrobicie?”

Powiedzieli, że dadzą mi fajki, telefony i żebym ich zostawił, a oni zabiorą martwego kumpla do piwnicy. Powiedziałem, że spoko, ale mają mi przynieść Karynę. Ni stąd ni zowąd pojawiła się BURZA. Jeden dres upadł pod wpływem pioruna, jasnego jak #!$%@?. Został jeden. Zamknąłem go w torbie i #!$%@?łem do rzeki. Wróciłem do domu.

#pasta #coolstory #truestory
  • 1