Wpis z mikrobloga

No więc chce sie podzielic moimi przygodami na arenie dzis. Bo było smiesznie Na poczatek Arena rogalem kontra leśny owłosiosny uzdrowiciel , jade drugi. Pierwsza tura ,Swashbuckler... i Fendril dołącza do rodziny oczywiscie z bordem ciezko w uj bo druid wali tempo pająkami pozniej daje doustche mark of yesheraż i moj skojnowany trzy drop trzy trzy gryzie glebe a pajaki zyją dalej. Wystawiam tego żabe ... .w tempo żeby już tych trzy jeden pająków nie pingować myśle co bedzie to będzie. Druid czuje siłe i niedzwiedziuje trzy trzy... żaba schowana za tauntem jak uszaty lump za kontenerem przed kamerą Polsatu no i widze , pająk sie zbliża rozpędza sie jak to pająk przebierając tymi nóżkami... iiii... wali mnie w paszcze JEB ! Widze ostry zawodnik , śmierci sie nie boi... No więc moja żaba przed atakiem zbiera flegme jak sebix przed monopolowym... słychac jeszcze ostatnie bojowe kumkanie i wpada w tego niedzwiedzia brzuszyskiem... On jej jeszcze łapą zdarzył śmignąć w mazak... i widze obydwaj padają słychac jak ostatnim tchnieniem wyżuca z siebie żabisko " To za pepe" a pająk tylko się patrzy z takim zdziwniem... i nagle mu ta flegma na masce ląduje i wylazły z niego takie dwa herbatniki co tego sie ruszac nie chce. Poźniej jak było tak było wystawiłem Fendrila którego druid nawet nie kwapił się zabić walka o las wystawiłem jeszcze ze dwa miniony ale jak to anglicy mówią było iven , ale już mnie zaczynała łapac zadyszka w szufladzie mało co zostało... i jak bym zaczą trejdować to zero szasy na wygraną bo leśny dziadek juz chyba z trzy karty przewagi nałapał, I widze swsbubckler sie pojawia... No to jeszcze kól cyganów dał mu błogosławieństwo na droge i niech kradnie... pacze , przyniusł coś... rozpakowuje...jak przesyłke z ali i mam moc dziczy !Poczułem sie jak kapitan planeta wszystkie zywioły wezwałem do ataku wystawiłem jeszcze jednego miniona bo mi mana wchodziła i fejs fejs fejs. Druid popatrzył... zapłakał żewnie i uciekł... podobno jeszcze można go spotkac w lesie jak po nim biega i załamany wyrywa sobie włosy z czoła.
Druga Arena Mag kontra Mag. No to jak to mag... a ja ani flamestrajka ani portali krakowskiego ognia nie mam w talii. Co wystawie to to od razu do paichu bo flame cannon albo frost bolt... i pustka na bordzie jak na półce w almie, jeden arkanowy pocisk trafił go w buźke jak mu zdejmowałem stronnika... Dostałem ethernal koniunkta i pacze jest pyro to wziałem jak janusz dobrą cebula deals , ale dalej nie mam go nawet jak ruszyc. Postanowiłem zaryzykować i urzadziłem na bordzie mała impreze... zaprosiłem trzech gagatków o koście dwa w turze szóstej ale niestety impreza skonczyła się szybciej niż sie zaczeła , a z ich spopielonych zwłok nie było co zbierać... Pacze a tu nastepny koniunkt sie pojawia... i znów życie pełne wyborów... ale patrze i oczom nie wieże... pyro... Myśle wezme bedzie do kolekcji... no i oczywiscie moj wybieracz zginał... powiem tak do dziesiątej tury walczyłem dzielnie zdejmujac jego miniony z portali czym sie dało czyli lancetem ognia i zakazanym płomieniem... karty mi sie już konczyły i zostałem z dwoma pyrami na rece tym uciszaczem elfim cztery trzy i smutkiem w sercu. Wystawiam go... i magowi chyba sie coś przegżało na łaczach od ilości flamestrajkow i flejm portali bo go jakims cudem nie zabił... stoje tak przed nim... i patrze na te dwadziescia dziewięć zdrowia... oczywiscie on juz wystawił jakieś cudaki. Miezymy sie wzrokiem jak na chinskim łesternie... i jeden żut oka na karte co mi doszła... Polimorfia w dzika... aż wstałem , poszedłem do pokoju rozłożyłem deske do prasowania wyciagnałem , żelazko i zaczałem prasować. Bo lubie jak sie zestresuje... no ale trzeba było wracać... Patrze , a tu ropa... pot na czole palce sie trzesą... oddech przyspiesza... No to ja fejs... z rozbiegu mu w paszcze... Pomimorfia w dzika... i jeb jak dzik w sosne... jeszcze pingiem poprawiłem , mag na 20 hp... Słychac jeszcze było w odmentach internetu jego panike od razu ze dwa taunty wyskoczyły... dzik poszedł na kiełbasy. Widze jak sie na mnie patrzy jak na debila... a , że ja takiego spojżenia nie lubie bo mama sie tak na mnie zawsze patrzyła to wyciagągam pyro i jeb sprzedałem mu lepe na ucho dzesieć HaPe. On tylko oczy zrobił , ze zdziwnienia i puścił na mnie swoich sługusów. Dostałem niezły oklep , krew z nosa leci , coś mi odgryzło noge , straciłem ucho ale to może i lepiej bo nie musiałem słuchac już jego śmiechu . I jak gandalf we władcy pierscieni... ciarki na łokciach... , nawet okno otworzyłem i krzycze " You shal not Pass , Tylko Mirko ! Wolność dla pierogów ! Zgnij w sztumie! " ale szybko musiałem okno zamknąć bo sąsiadka zaczeła sie drzeć i powiedziała , że wezwie policje i pogotowie jak sie nie zamkne. Ekran monitora pociemniał... wielka kula ognia zaczeła je formować nad moja głową... pamiętajcie nadzieja zawsze umiera ostania... nagle trzaski płomieni rozdarł potworny świst... po chwili było słychac rozdzierający wybuch i milczącą pustke... zło przepadło na wieki... odwróciłem sie jeszcze ostatni raz , żeby spojżeć na zgliszcza i kustykając udałem się w strone karczmy szukać nowego przeciwnika.
#hearthstone #historieheartstone #pasta #truestory
  • 4
żaba schowana za tauntem jak uszaty lump za kontenerem przed kamerą Polsatu...

moja żaba przed atakiem zbiera flegme jak sebix przed monopolowym.


@rifraw: O #!$%@?, masz wyobraźnię. xD Co śmiechłem to moje.