Wpis z mikrobloga

Dokładnie 3 lata temu zmarł mój dziadek. Był najfajniejszym dziadkiem na świecie. Przez dłuższy czas pracował na małej stacji benzynowej blisko mojego domu. W wakacje, kiedy byłam w podstawówce jeździłam do niego na rolkach albo hulajnodze, a on zawsze robił mi herbatę i pozwalał siedzieć na wielkim fotelu na kółkach. Zawsze, kiedy rano szłam do szkoły machaliśmy sobie, a jeśli była brzydka pogoda to dziadek wsiadał w samochód i mnie podwoził na pożegnanie dając złotówkę czy dwa złote, cobym sobie jakieś żelki kupiła w sklepiku. Jeździł takim starym bordowym gratem, w którym dziwnie pachniało i leciała zawsze ta sama stara kaseta, między innymi z hitem "Wszystkie rybki śpią w jeziorze". :D
Co tydzień w niedzielę z rodzicami odwiedzaliśmy też jego i babcię. Z dziadka był trochę kawalarz i czasem wywijał numery. Na przykład chował się za drzwiami i straszył babcię albo wkręcał jej różne rzeczy. A babcia to taki trochę pelikan, denerwowała się, a dziadek się chichrał.
Któregoś dnia, mając może lat 14, przyjechałam do nich na rowerze cała zziajana, bo gorąco i poprosiłam o zimną wodę. Dziadek przyniósł, ja wypiłam wszystko naraz i wypaliło mi prawie gardło. Okazało się, że czysta wódka. Ale babcia była zła wtedy. Pamiętam jak biła dziadka gazetą, a ten cały zadowolony z żartu się śmiał w kącie.
Innego razu, kilka lat temu zapytałam po co mają niemal w każdym pokoju na sznurkach powieszone muszelki. Mnóstwo ich było, a mieszkamy wszyscy blisko morza, więc tym bardziej bez sensu zbierać. Dziadek opowiedział, że kiedy bywał na zachodzie to na plażach panienki się opalały toples, a nie wypadało się gapić, więc z kolegami zbierali muszelki i podczas tegoż zbierania zerkali co jakiś czas. Potem wiadomo, głupio było wszystkie wyrzucić z powrotem, wiec pozabierali i przywieźli do domu.
Dziadek miał udar, w szpitalu leżał koło 3 tygodni zanim umarł. Nie pożegnałam się z nim, ponieważ nie mogłam do siebie dopuścić myśli, że coś takiego może się stać. Może myślałam, że bez pożegnania ze mną nie odejdzie... Telefon zadzwonił w środku nocy. To była pierwsza śmierć, która "wydarzyła się" tak blisko mnie. Strasznie to przeżyłam. Przez kilka dni tylko siedziałam i gapiłam się w ścianę, z nikim nie rozmawiałam, nic nie jadłam, tylko ryczałam. Czasem myślę, że nadal po takim długim czasie się z tym nie pogodziłam. Przychodzę do babci od czasu do czasu, patrzę na pusty fotel i chcę zapytać "A dziadek gdzie? W piwnicy?". Ech...

#gorzkiezale #feels
  • 17
A babcia to taki trochę pelikan, denerwowała się, a dziadek się chichrał.

Któregoś dnia, mając może lat 14, przyjechałam do nich na rowerze cała zziajana, bo gorąco i poprosiłam o zimną wodę. Dziadek przyniósł, ja wypiłam wszystko naraz i wypaliło mi prawie gardło. Okazało się, że czysta wódka.


@alma_: Wypiłaś na raz całą szklankę wódki? xD W wieku 14 lat? xD
Czasami mam wrazenie ze najlepsze i bliskie sercu osoby w rodzinie, wczesniej nas opuszczają. Sam miałem takiego dziadka. Podobny charakter. Nuhh.
Trzymej sie @alma_:
@alma_:
Mój dziadek był też super i miałem z nim zajebisty kontakt. Każde wakacje na wsi zbieraliśmy sobie jabłka, jeździliśmy na traktorze i takie różne. Mieliśmy mega kontakt, zawsze heheszki i ciekawe historie.
Mieszkam ponad 300km od rodzinnych stron wiec z czasem az tak często sie nie widywaliśmy, ale dzwoniłem i sobie gadalismy czy graliśmy w szachy przez telefon. Zachorował na raka, pogarszało sie i pewnego razu była już straszna lipa
@alma_ mój dziadek umarł rok temu a też mam czasem taki przeblysk żeby zapytać babcie co tam u dziadka jak rozmawiam z nią przez telefon głupie strasznie
Któregoś dnia, mając może lat 14, przyjechałam do nich na rowerze cała zziajana, bo gorąco i poprosiłam o zimną wodę. Dziadek przyniósł, ja wypiłam wszystko naraz i wypaliło mi prawie gardło. Okazało się, że czysta wódka


@alma_: Miałem benzynę w butelce po oranżadzie i akurat małolaty wracały zziajane ze szkolnego boiska. Przysięgam, że byłem przekonany, iż poczuje opary nim się napije. Rzygał jak kot i do tej pory mi to wypominają