Wpis z mikrobloga

@fortheworld: Gość przekroczył granicę. Nie ma tutaj znaczenia czy jest księdzem czy nie. Gdyby to samo zrobił wychowawca na kolonii byłbym tak samo zniesmaczony.
Gdyby to była jedna z moich córek to zareagowałbym ostro.
  • Odpowiedz
@fortheworld: Ahh, ksiądz Marcin. Kiedyś namówił mnie na zostanie ministrantem(szybko się wykruszyłem ;)
Nie byłem świadkiem tego typu sytuacji z jego udziałem - fajny, wyluzowany gość. Jednak w tym wypadku, ktoś powinien wytarzać go w smole i w pierzu. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
a to nie był ten słynny chrzest kolonijny? Bo z tej sytuacji jedyne co pamiętam niezwykłego to fakt, iż ten cały kosmiczny ból dupy wywołało wyłącznie bycie księdzem przez głównego bohatera


@monochromatycznie: Zgadza się. To znaczy, nie tyle chrzest kolonijny, co ceremonia otrzęsin, symbolicznego przyjęcia "kotów" do grona uczniów. W każdym razie chodzi mniej więcej o to, co w kolonijnym chrzcie. Też brałem udział w czymś podobnym.
W tym przypadku
  • Odpowiedz