Wpis z mikrobloga

@fortheworld: I to nie jeden raz.

Nie rozumiem bólu dupy ludzi, którzy widzą w tym coś złego, jeśli robi się to z kulturą (tak samo z jedzeniem). My z kumplami to przeważnie jakieś wódeczki wnosimy i dyskretnie sobie popijamy podczas seansu. Nikomu to nie śmierdzi, a my też nie pijemy tyle by się urżnąć i rzygać jak kot na sali. Ot wódeczka dla rozluźnienia do filmu.

Co do jedzenia to też