Wpis z mikrobloga

Dziennik Abstynenta - Dzień 2
Nie piję tylko dwa dni, a już mnie ci piwosze #!$%@?ą.

Mam ostatnio bardzo dziwne sny. Dzisiejszy z pewnością zasługuje na wspomnienie. Śniło mi się dziecko, mieszkające w jednym z krajów na Bałkanach (może była to Serbia) w czasach poprzedzających I wojnę światową. I pewnego dnia przyszedł front. I pojawili się żołnierze. Jego rodzinę wybili, w wyjątkowo brutalny sposób, torturując i gwałcąc. On sam ukrył się w skrzyni, ale wszystko słyszał. Potem uratował go pan z wąsami. I zaczął go wychowywać, ale był niedobry, bo pił i bił. Na szczęście dzieciak podrósł, nauczył się latać i stał się kimś w rodzaju Piotrusia Pana. I wrócił i pokonał wszystkich oprawców swojej rodziny.
Czy ktoś chciałby to zekranizować? Przekażę prawa autorskie.

Port w Jastarni nocą jest jednym z najbardziej klimatycznych miejsc, jakie widziałem. Najbardziej urzekł mnie pan, który mieszkał na takiej małej łódeczce, ze swoim kotem.

Piosenka na dziś: Count Five - My Generation - klasyk w brudniejszej, garażowej wersji.
https://www.youtube.com/watch?v=as1jrtMDUks

#dziennikabstynenta
  • 3
@Abstynent88: Mi to wcale tak ciężko nie przyszło ale pewnie też mi pomogło to, że cierpię na reflux i alkohol nawet w najmniejszych ilościach powodował, że "umierałem". Alkohol wcale nie jest potrzebny do szczęścia, ba, nawet lepiej dla zdrowia. Świetnie się czuję jako jedyny trzeźwy na imprezach - mimo ogólnego zażenowania mam niezły ubaw z tych "zalanych" ( ͡ ͜ʖ ͡)