Wpis z mikrobloga

- Patrz, dzik! - kumpel woła, przerażony. Jesteśmy w czymś, co nazywa się "las", choć w 90% składa się z drzew, które - zamiast rosnąć, szumieć ładnie i strząsać kleszcze na głowy grzybiarzy - leżą pocięte w kawałki. Kawałki poukładane w symetryczne kubiki.
- To nie dzik, debilu. To pies, dog arlekin.
- Ma siedem lat - ktoś nagle odzywa się zza moich pleców, a ja podskakuję tak jak wtedy, gdy grałam w "Severance: Blade of Darkness" i jakiś ork perfidnie zachodził mnie od tyłu.
- Podeszły wiek dla doga. Siedem lat - wąsaty właściciel psa zwraca się bezpośrednio do mojego kumpla, ostukując buty o coś, co kiedyś mogło być lipą, wiązem, a może grabem.
Las ma tak wiele tajemnic.
- To tyle, ile spędziłem w piwnicy... - odzywa się kumpel.
- A co pan robił w piwnicy przez siedem lat?
- Razem z zespołem badawczym byłem. Konstruowałem inwerter.
- I co, skonstruował pan?
- Tak. Właśnie skończyłem, można powiedzieć, że na trzydzieste urodziny. W lutym się bronię.
- I co teraz pan będzie konstruował?
- Nic.
- Nie zostaje pan w tej piwnicy?
- Nie. Powiedzieli, że wolą dać pracę instalatorowi urządzeń, niż badaczowi.
- Po siedmiu latach pracy?
Dog, chyba z niedowierzania, sika na stertę gałęzi zimozielonych w butelki, puszki po Lechu i paczki po mentolach.
- Niestety. I wyszedłem z laboratorium, siwy, z trzydziestką na karku. Bez pracy, bez perspektyw. Wyszedłem i pierwsze, co chciałem zrobić, to iść do lasu.
- A tu nawet lasu już nie ma, widzi pan. Nawet pies to widzi, widzi pan.
- Widzę. A pies jak się wabi?
- Shakira.
- ...
- Nie ja to wymyśliłem. No, z okazji urodzin życzę panu, żeby znalazł pan dla siebie nową piwnicę. W której poczuje się Pan jak w domu.
- Dziękuję.
- A Pani? Czego Pani by chciała? - wąsacz znienacka zwraca się do mnie.
Chcę, żeby zimą spadł śnieg.
Chcę, żeby w tym miejscu znów stał paśnik, znów była jedlina i by tu w mróz znów przychodziły jelenie, lizać sól.
Chcę wygrać w lotka, wyjechać i już nigdy nie wrócić.
- Siku - mówię, patrząc na doga, który nasrał właśnie na Jedyną Szyszkę W Lesie. - Chciałabym siku.
- Aha. Siku. No więc, wszystkiego dobrego!
- Wzajemnie. Do widzenia panu. - odpowiadamy z kumplem unisono, po czym wracamy do domu błotnistą, rozjeżdżoną drogą, która powstała tam, gdzie kiedyś było pole konwalii. Kumpel mówi:
- Pamiętasz? Tu rosły jagody. Gdy byliśmy mali.

#feels #truestory
  • 31
@kamilm119: Masz całkowitą rację, ale jest pewien problem w tym całym zalesianiu - jest wiele lasów, które spełniają funkcję głównie gospodarczą. Człowiek się przyzwyczai do drzew, polubi konkretny kształt lasu, a potem większość roślin zostanie ścięta na drewno. I trzeba szukać nowego miejsca
@Elvadom: Na mnie bylo najwięcej z krzaków bzu. Sporo też siedziało w leszczynach. Kiedyś jak ścinałam bez znalazłam na sobie dwanaście. To tak first hand experience
@Elvadom: Ja też. Pamiętam jak przez pół dzieciństwa mama i tata mówili mi rzeczy typu:
- Ugryzł cię kleszcz? Od tego się nie umiera.
Albo:
- Kleszcza się boisz? Nie bądź niepoważna.
A potem nagle sąsiadka oślepła i rodzice dowiedzieli się, że istnieje borelioza. Z dnia na dzień zmienili nastawiwnie do kleszczy i zaczęli krzyczeć:
- Z domu nie wychodź nie ruszaj się wszędzie kleszcze ślepota śmierć chyba nie chcesz być
@nunkun: Miałem kontakt z boreliozą od kleszcza ( ) 3 dni mnie badali i okazało się organizm sam sobie poradził ( ) Jestem #!$%@? cyborgiem leśnokopem xD Nie straszny mi tężec, boleriozy i inne gówna do zakażenia w lesie ( ͡º ͜ʖ͡º)