Wpis z mikrobloga

Cześć, opowiem wam historię, jaka mnie wczoraj spotkała.

Wracając do domu wszedłem do sklepu zrobić zakupy. Oprócz mnie zakupy tam robiła jeszcze jedna Pani, nieco podobna do mojej mamy. Chciała kupić karmę dla swojego psa, dwie bułki i dżem ze świni (czyli smalec). W kasie okazało się, że nie ma tyle pieniędzy, aby zapłacić za wszystkie zakupy, więc odłożyła smalec i jedną bułkę, kupując tylko jedną i karmę dla swojego psa. Widać było, że jej się nie przelewa, jest bardzo ubogim człowiekiem.

Gdy wyszła i przyszła kolej na kasowanie moich produktów miałem ochotę odłożyć jedno z piw, zamiast tego kupić jej ten smalec, ale jakoś wstydziłem się o to ekspedientkę poprosić. Gdy przyszło do płacenia okazało się, że mam więcej pieniędzy, niż myślałem. Zebrałem w sobie wystarczająco odwagi, poprosiłem by skasowała mi jeszcze ten smalec i dwie bułki, a do tego dodała czekoladę.

Wybiegłem ze sklepu i podszedłem do tej kobiety, która właśnie odwiązywała swojego psa, na smyczy uwiązanego do krat przed oknami sklepowymi. Bardzo stary kundel. Stanąłem przed nią, ona popatrzyła na mnie, na smalec trzymany w dłoni, chwilę tak staliśmy w ciszy. Po chwili jak debil bez namysłu palnąłem "czy lubi Pani smalec?" Nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się.

Staliśmy tak jeszcze krótką chwilę, po czym zacząłem podnosić rękę, w której miałem bułki, ona chyba myślała, że chcę jej je dać, ponieważ wyciągnęła dłoń, ale ja odgryzłem z każdej po troche, wyplułem to, resztę wyrzuciłem do pobliskiej kałuży, otworzyłem smalec i zacząłem nacierać nim swoją twarz, by na koniec otworzyć czekoladę i jeść ją jak batona. Odwróciłem się i poszedłem do domu, szczęśliwy, że ten dzień nie był tak nudny, jak się zapowiadał.


#historia #zakupy #opowiescizpsychiatryka
  • 4
  • Odpowiedz