Wpis z mikrobloga

Jeżeli się czegoś podczas mojego życia nauczyłem... to tego że nie ma nic za darmo.

Chciałbym się z wami podzielić moją historią życia. Będzie to skrócona wersja i podzielona na dwie części. Zostawię wszelkie #rozowepaski i Imprezy na boku. Będę się starał głównie mówić o rozwoju, koncertach, nauce i motywacji.

Jeżeli ktoś jest #przegryw jak ja byłem kiedyś, to chyba warto żeby przeczytał :)

Cała zmiana zaczęła się w 2009 roku. Zaraz po skończeniu gimnazjum. Właśnie miałem się wybierać do Technikum Informatycznego. Brak znajomych, poza kumplem z piaskownicy, który podobnie jak ja przesiadywał całe dnie przed komputerem grając w gry. Żadnych imprez. Żadnego różowego. Tylko ja i gry mmorpg.

Grałem dużo. Motywacja bycia najlepszym w wirtualnych rankingach była spora. Zarywane nocki, wypady z gildią, wycieczki na najpotężniejsze stwory. Jednak człowiek dochodzi wtedy do tego momentu bycia najlepszym... i nie da się już nabić więcej wirtualnych punktów. Dochodzimy do granicy. Wartość zmiennej została prawie przekroczona.

Mimo grania nie miałem problemów w szkole. Spałem co prawda tylko 3 godziny dziennie, ale dawałem radę.

Chciałem coś zmienić w swoim życiu, ale nie wiedziałem jak. Podczas grania puszczałem sobie radio internetowe. Radio Eska Rock i Radio Eska Extreme. Wtedy właśnie mimo, że nie słuchałem tego typu muzyki... poznałem masę nowych wykonawców. System of a Down, Rise Against etc. Pamiętam jak jednego niedzielnego wieczoru leżałem na łóżku, w tle leciało niemieckie mtv, a z głośników starego telewizora wydobywał się utwór Metalliki The Day That Never Comes.

Macie tak czasem, że macie gęsią skórkę jak muzyka jest dobra? To wtedy właśnie był taki moment.

Przypadek chciał, że mój tata miał kumpla. A że kumpel zobaczył, że się w wakacyjne dni nudzę i tylko siedzę przed tym komputerem, to pomyślał, że pożyczy mi swoją gitarę, żebym mógł pograć. Pożyczył. Leżała w kącie 2 tygodnie i potem ją zabrał. Nie wiem czemu miałbym się nauczyć grać. Gry są lepsze.

Podczas jednej z rozmów z kumplem na czacie z gry podczas zdobywania punktów doświadczenia wywiązała się rozmowa. Kumpel z gry opowiadał mi o tym jak gra na gitarze, o imprezach, koncertach, różowych. I nawet zaproponował, że mi da kilka rad jak będę mieć gitarę. Wtedy zapaliła mi się lampka. Wtedy miałem motywację.

To były naprawdę świetne historie. I rzeczywiście. Jeżeli chwycicie za gitarę wasze życie się zmienia. Moje życie obróciło się o 180 stopni.

Ale wracając do fazy rozwoju. Wziąłem ponownie gitarę od kumpla taty i zacząłem się uczyć.

// TUTAJ PISZĘ JAKIE BYŁY POCZĄTKI GRY NA GITARZE

Moją pierwszą gitarą była podróbka stratocastera ze wzmacniaczem. Bardzo słaba gitara z szorstkimi progami. I bardzo słabo brzmiała. Ale na początek nie można narzekać :)

Czytałem tego bloga: http://www.gitaradlapoczatkujacych.pl/
Czytałem inne blogi o biciach gitarowych, oglądałem filmiki na YouTubie
Ten filmik dużo mi dał: https://www.youtube.com/watch?v=4hJEW-7_ZeQ

Ogarnianie bić gitarowych, tabulatur, akordów. Tego było naprawdę dużo.
Do tabulatur: https://www.ultimate-guitar.com/
Do tabulatur z dźwiękami midi w tle: http://www.songsterr.com/
Z piosenek co grałem Muse - Popcorn, Black Sabbath - Paranoid

Z piosenek co sobie postanowiłem, że nauczę się grać w całości:
-JerryC - I'm Alright
-Led Zeppelin Stairway to Heaven
-Metallica - Master of Puppets
-Red Hot Chili Peppers - Hey Oh

(Chyba nie muszę mówić, że było ciężko i że udało mi się to dopiero po kilku latach? :D)

A początki były ciężkie. Naprawdę ciężkie. Opuchnięte palce, bolące stawy. Przez pierwsze dni grałem z przerwami.

Już po pierwszym tygodniu wiedziałem, że jeżeli nie będę ćwiczyć to nigdy nic nie osiągnę, więc postawiłem sobie regułę. Jedna godzina dziennie grania na gitarze. PRZYNAJMNIEJ! I tego się trzymałem. Przez 4 lata! Czyli ćwiczyłem regularnie i wyrobiłem 1460 godzin samego grania i ćwiczenia w domu :)

Nie liczę koncertów i prób. To jest naprawdę spory wynik. To jest naprawdę ogromna ilość czasu. Ludzie sobie z tego sprawy nie zdają ile czas potrzeba, aby czegokolwiek się nauczyć.

Na wstępie dodam, że po 2 latach gry na gitarze (700 godzin), brzmiałem jak gówno. Po 2000 godzin było lepiej. Teraz, gdy mam już około 5000-6000 godzin dalej brzmię słabo. Umiem dużo, zagram dużo, ale jak przychodzi porównywanie się z moimi znajomymi po studiach muzycznych, to wypadam marnie :D

Mam kumpla co ma 42 lata i studiował Jazz, od groma mi brakuje do niego.
Drugi kumpel co studiował Bass na Berklee College of Music to już zupełnie inna liga.

Gramy czasem ze sobą i widzę te swoje wszystkie niedoskonałości, jak próbuję ich dogonić, ale mi się nie udaje. To trochę tak jak amator próbuje biegać z olimpijczykiem. Mimo, że mam te 5000 godzin, to trzeba wiedzieć, że oni mają 15.000, czy nawet 20.000 godzin. Grali na instrumencie i ćwiczyli x3, x4 razy więcej ode mnie. Dlatego nie powinniśmy się porównywać z innymi :)

Ja też kiedyś byłem słaby, a potem byłem lepszy. Potem byłem lepszy od tych co nie ćwiczyli, albo lepszy bo ćwiczyłem więcej/ grałem więcej koncertów. Bo wszystko jest zależne od dyscypliny. Bo w życiu nie ma nic za darmo :)

I cokolwiek robicie. Dostajemy tyle na ile sobie na to zapracowaliśmy. To że gram koncerty, poznaje masę ludzi, chodzę na imprezy i generalnie wyszedłem do ludzi to właśnie zasługa tego, że kiedyś postanowiłem regularnie ćwiczyć.

I co z tego, że nie jest to mój zawód i generalnie zawód muzyka jest nieopłacalny?

Pieniądze nie są w życiu najważniejsze :)


To tyle na dzisiaj. W następnym wpisie opowiem o koncertach, imprezach, pierwszych próbach z zespołami i pierwszych muzycznych porażkach :D

#gitara #muzyka #motywacja #gry
  • 19
@Rezix: Mam bardzo podobną historię jak Twoja. Kiedyś grałem na kompie po kilkanaście godzin dziennie, gry MMO jak WOW czy inne to była moja pasja i codzienność. Do momentu aż nie postanowiłem nauczyć się gry na gitarze. Kiedy chwyciłem swojego pierwszego akustyka moje życie zmieniło się o 180 stopni. Sprzedałem komputer i poświęciłem się nauce gry na gicie, a jako że późno zacząłem grać (bo mając aż 18 lat) postanowiłem, że
@Rezix: nie doczytałem do końca po napomknąłeś coś o rozowepaski i gitary w jednym zdaniu jakby gitara miała przyciągać dziewczyny. może w podstawówce. nigdy przenigdy nie spotkałem dziewczyny która by powiedziała że to jest we mnie pociągające ani żadnej to nigdy nie ruszyło jak o tym wspomniałem czy widziały moje foto z gitarą. bajka jak to że dupy lecą na auto
@whoa-mala: Też mam kilka takich historii :)

@chbukowski: Yep. Mam teraz tyle fajnych koncertów, że nie mogę narzekać :D

@igierr: Czyli ten sam schemat :D

@Rurzowy_Rzufff: Nie bezpośrednio. Gitara sama w sobie nie przyciąga dziewczyn, ale pozwala poznać nowych ludzi. Na imprezie techno podejdziesz do nieznajomej osoby, zagadasz, wymienisz numery, a kontakt albo zostanie na dłużej, albo i nie.

W przypadku grania muzyki spotykasz nowych ludzi na koncertach,
@igierr: a ja nie przykładałem się do gry, grałem bo miałem zajawkę. Początkowo przy ognisku, później w domu pierwsze kompozycje. Wszystko dlatego, że akurat miałem na to ochotę. Nie przykładałem uwagi do nauki czy ciśnięcia jak najwięcej. Chęć eksperymentowania sama mnie szlifowała. Teraz mam kapelę z którą gram już 7 lat. Oczywiście przy wejściu do studia wyszły wszystkie moje niedoskonałości techniczne więc trzeba było się mocno skupić żeby dobrze wyszło :D
@BaKuMMz a widzisz, trzeba było się przykładać do ćwiczeń to może zagrał byś na dużej scenie ;) My z kapela gramy niecały rok i prawdopodobnie za rok mała scena nasza :D
@Rezix: chodzi mi bardziej o to że jak byłem w szkole a ktoś grał na gitarze to było "ale fajny chłopak, ma pasje", "on jest cool", na necie też można naciąć się na podobne komentarze typu "chciałabym być twoją dziewczyną" czy coś. ale u mnie to nikogo nie rusza.nawet w rodzinie. w sumie u mnie jest dziwna sytuacja - dziś np dowiedziałem się że babcia umie grać na pianinie i grała