Wpis z mikrobloga

#!$%@?

Pierwszy raz zaczynam posta od wulgaryzmu - mimo że przez ostatnich kilka lat klnąłem jak szewc to starałem się to ograniczać - podobnie jak ograniczyłem chociażby korzystanie z komputera, denerwowanie się w pracy i wiele innych rzeczy gdzie jestem na prawdę z siebie dumny. Ale dzisiaj nie o tym.

Dzisiaj nadszedł czas wizyty u terapeuty - kolejnej. Postanowiłem dzisiaj opowiedzieć o sytuacji, o której raz wspominałem na mirkowyznaniach. Gdy o tym powiedziałem nastała cisza. Nie umiałem się już odezwać, tak na prawdę resztę spotkania spędziłem z spuszczoną głową i łzami w oczach odpowiadając bardzo szczątkowo na pytania terapeutki. Tak, zamknąłem się przed osobą, która ma mi pomóc bo mój organizm uznał że to będzie dla mnie lepsze.

Instynkt samozachowawczy to debilizm, który nie zasługuje na to by sterować moim życiem - jednocześnie chcę się zmienić, chciałbym porzucić "to co było", a z drugiej strony coś z tyłu głowy mi podpowiada, że mam sie cofnąć, że wcale nie muszę tego wszystkiego robić - przecież tyle lat już się tak czuję, to po co z tym walczyć, po co wchodzić w nowe, nieznane tereny.

Decyzję o rozpoczęciu terapii podjąłem ok. 3 tyg temu - mam za sobą dwa spotkania i porównując swój stan przed podjęciem tej decyzji a ten po dzisiejszym spotkaniu to czuję się jeszcze gorzej niż na początku. Podobno to normalne w ten początkowej fazie psychoterapii, ale mimo wszystko mam ochotę zadzwonić do terapeutki i odwołać nastepne spotkanie, rezygnując całkowicie z tego wszystkiego - tyle że co mnie czeka później? Znowu wegetacja praca-dom dom-praca i #!$%@? w komputer po 12h dziennie? Wolałbym już skoczyć z mostu nad DTŚ w Katowicach, szybko, łatwo i skutecznie.

#gorzkiezale #zalesie #psychologia ##!$%@?
  • 3
@nigdyniemialemlepszegobrzucha Nawet nie tyle przegryw, co ogólna jakość życia - brak chęci do zrobienia czegokolwiek wykraczajacego ponad egzystencjalne minimum, niedokończone sprawy w przeszłości (burzliwy okres dojrzewania, problemy rodzinne - w tym te, powiazane w jakiś sposób z molestowaniem seksualnym itd).
Instynkt samozachowawczy to debilizm, który nie zasługuje na to by sterować moim życiem - jednocześnie chcę się zmienić, chciałbym porzucić "to co było", a z drugiej strony coś z tyłu głowy mi podpowiada, że mam sie cofnąć, że wcale nie muszę tego wszystkiego robić - przecież tyle lat już się tak czuję, to po co z tym walczyć, po co wchodzić w nowe, nieznane tereny.


@devPie: To nie tyle instynkt samozachowawczy,