Wpis z mikrobloga

#zalesie #prawo #prawojazdy #motoryzacja

Wykopki! Mam problem i nie wiem co mam robić, dlatego postanowiłam opisać to tutaj, może ktoś z Was miał podobną sytuację.

W marcu straż miejska "przyłapała mnie" na nieprawidłowym parkowaniu, za znakiem B-36 (zakaz zatrzymywania się). Poczuwam się do winy, nie zauważyłam znaku, z pokorą zapłaciłabym mandat. No właśnie, zapłaciłabym, ale...

Straż miejska ma na wystawienie mandatu 90 dni, jeżeli wykroczenie stwierdzono pod nieobecność sprawcy. Problem w tym, że postępowanie w celu ustalenia sprawcy zajęło im prawie pół roku...

W kwietniu przyszło do mojej mamy pismo, aby, jako właściciel samochodu, wskazała sprawcę wykroczenia - wskazała mnie, myślałyśmy, że po problemie, zaraz przyjdzie mandat. Do sierpnia cisza. W sierpniu przyszło pismo do mnie, że zostałam wskazana przez właściciela jako posiadacz pojazdu i mam wskazać sprawcę - trochę mindfuck, mama już wcześniej wskazała mnie jako sprawcę, ale dobra, wskazałam jeszcze raz siebie samą, czekam na mandat.

I się nie doczekałam, doczekałam się za to skierowania sprawy do sądu rejonowego, w związku z upływem terminu na wystawienie mandatu. Jestem niesamowicie wkurzona, że przez nieogarnięcie straży miejskiej, zupełnie nie z mojej winy, mandat w wysokości 100 zł może się zamienić na wyższą kwotę. Dodatkowo boję się jeszcze obciążenia kosztami sądowymi - słusznie?

Mirki, ratujcie ()
  • 4
@raffinolactis: To będziesz musiała wyjaśnić, pokwitowania też okazać, przedstawić, że to ich błąd (prawdopodobnie w papierkach) i tyle. Niech sami pokrywają koszty sprawy, bo bezpodstawnie ją zakładają. Na przyszłość - jak znajdziesz pod wycieraczką to olej - wiatr ci wywiał ;) W najgorszym wypadku dostaniesz wezwanie imienne; a jak chcą wypisać na miejscu zdarzenia to powiedz, żeby dzwonili po policję ( ͡º ͜ʖ͡º) Udowodnisz, że wykazałaś