Wpis z mikrobloga

Mirki i Mirabelki marzace o wygraniu lotto. Opowiem Wam historie kolesia, ktory trafil 6 pare ladnych lat temu. Slyszalem ja osobiscie, wiec #pasta

Poznalem typka na podwozce blablacarem, nawiazala sie tak mila rozmowa, ze w ciagu kolejnego roku jeszcze rozmawialismy pare razy, ale nie spotykalismy sie. Poniewaz koles wyprowadzil sie do Holandii, a ja potem znalazlem prace kierowcy, odwiedzilem go.

Ziomek po wygranej co miesiac otrzymywal jej czesc. Zaraz zaczely sie wydatki na raty - kredyt na dom, samochod, bogate zycie towarzyskie, wycieczki, narkotyki. W ciagu 2 lat tak sie pozapozyczal, ze po kalkulacji wyszlo, iz zostanie mu ledwie 150k po splacie zobowiazan. Sprzedal niedokonczony dom, spadki, wyjechal. Zalozyl w Holandii prywatna uprawe przydomowa, gdzie poczestowal mnie dobra marihuana, proponowal tez przemyt do Polski za duze pieniadze, czy nawet zabawe w dilowanie. Ale nie moje tematy. Tak czy siak by wyjsc z perspektywy przejedzenia calej wygranej uciekl sie do przestepczosci zorganizowanej. Teraz ma rocznie takie dochody netto, jak wygrana. (No, moze w 3 lata). Podobno tacy mali dostawcy zaopatruja 90% popytu duzych miast Polski.

A wiekszosc wygrywajacych po prostu przejada wygrana i laduje nierzadko w poradni psychologicznej.
  • 2