Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki

Idę na studia - do Krakowa. Moja dziewczyna również idzie na studia - do Rzeszowa. Dla mnie to nie jest straszna przeszkoda, tym bardziej w obliczu istnienia PolskiegoBusa gdzie bilet to koszt 7zł w jedną stronę. Do tej pory widywaliśmy się średnio raz/dwa razy na tydzień, teraz od października częstotliwość spotkań spadnie. Nasi znajomi, co mnie #!$%@? na każdym kroku komentują - jak to będzie, ja bym tak nie potrafiła, przetrwacie? Denerwuje mnie to, bo dla mnie to nic strasznego, tym bardziej że ufam mojej dziewczynie, ale te ciągłe pytania, ciągłe wątpienia w nasz związek daje mi do myślenia. Jak to jest u Was w sytuacji kiedy studiujecie w dwóch innych miastach? Dajecie rady? Wasz związek nie upada, nie upadł? Ja to widzę tak, że zaczniemy doceniać jeszcze bardziej to co było do tej pory, a każde nasze spotkanie będzie bardziej wyczekiwane, owocne - każde przytulenie się będzie z podwójną siłą - takie mam wyobrażenia, ale jak to będzie w rzeczywistości nie mogę być pewien bo te wszystkie głosy w około odbierają mi pewność..

#studbaza #studia #kiciochpyta #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 17
@AnonimoweMirkoWyznania będę obiektywny i szczery. Nie znam związku który nie rozpadł by się po rozpoczęciu studiów jeśli jedno studiuje w miescie X a drugie w Y, dobre 5-6 par się w ten sposób rozpadło na moich oczach. Jedni wytrzymywali rok inni poltora roku inni 2 miesiące. Parę par uratowało się zmieniając uczelnie na taka która jest w tym samym mieście co swoja druga połówka. Sam też uważałem i dalej uważam że bycie
Kot Marnotrawny: tsaa... miałem związek na odległość, lepiej między nami być nie mogło i za kilka miesięcy mieliśmy być już sobie w jednym mieście (studia) i też wierzyłem że ta odległość nas umocni na później. Taki #!$%@?. Związku już nie ma, a feelsy zostały

To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: Asterling
Dajecie rady?


@AnonimoweMirkoWyznania: Nie. Było do dupy i się rozpadło. A aktualny związek też zaczynał na odległość, ale tylko jeden semestr i się przeniosłam. Bardzo męczący, smutny i pełen płaczu z tęsknoty, jeden semestr. 2/10 nie polecam.
Ale wszystko zależy od ludzi. I tak się nie spotykacie często.
OdległyDewiant: Znajomi mają rację. Nic nie uzupełni regularnej dawki endorfin, którą wydziela zwykłe przytulenie się. Spotkania będą intensywniejsze, ale rozłąka o wiele trudniejsza. Jesteśmy ludźmi, potrzebujemy bliskości (nawet takiej zwykłej, nieseksualnej, chociaż tej drugiej też).

To jest anonimowy komentarz.
Zaakceptował: sokytsinolop
@AnonimoweMirkoWyznania: Jeśli masz samochód, to autostradą się jedzie chyba max 2 godziny. Polski bus też działa, choć mniej wygodnie (za to taniej). Więc jeśli każdy weekend będziecie mieszkać ze sobą, to może się uda. Ale tylko może, bo potrzeba bliskości i liczba potencjalnych osób, które mogą jej dostarczyć tak duża, że rośnie prawdopodobieństwo konfliktów, bolca i ostatecznie rozstania.
Rok taki związek może wytrzymać, ale nie 3 czy 5 lat. Więc jeśli