Aktywne Wpisy
WielkiNos +42
W Krakowie ludzie utworzyli grupę, na której ostrzegają się przed kontrolerami biletów żeby móc jeździć na gapę. Powstała też aplikacja umożliwiająca oznaczanie pozycji kanara na mapie. Osoby wyrażające swój niesmak po zobaczeniu tego są jak widać wytłumaczane.
#krakow #komunikacjamiejska #patologiazmiasta #oszukujo #aplikacje
#krakow #komunikacjamiejska #patologiazmiasta #oszukujo #aplikacje
viciu03 +6
Staram się czytać dobre książki, polecane i w świecie uważane za klasykę (rzadko czytam coś zupełnie nowego), ale jakiś czas temu naszło mnie na najzwyklejsze fantasy. Chciałem zobaczyć, co ludzie w tym widzą. Poszedłem do biblioteki (bo przecież bym nie kupił) i wypożyczyłem sobie zbiór opowiadań wprowadzających do sagi Ja, Inkwizytor Piekary czy tam Pilipiuka. Chyba tego pierwszego. Sprawdziłem.
Ogunie nie spodobało mi się to. Taki naciągany, niby mroczny klimat. Przerysowana brutalność, przerysowani bohaterowie. Papierowi antagoniści. Ale i tak najgorszym w tym wszystkim była ta historia Jezusa co zstąpił z krzyża, pochlastał mieczem niewiernych, splamił Jerozolimę krwią niewiernych i coś tam jeszcze zrobił, ale mam to gdzieś. Nie wiem co w tej historii mi się nie spodobało, ale uważam, że jest słaba.
Gdzieś kiedyś czytałem, że Ja, Inkwizytor to dobry materiał na grę na miarę Wiedźmina. No chyba nie. W tym zestawieniu też był Wędrowyczek Pilipiuka, więc nie było to najlepsze zestawienie.
Na obronę przed potencjalnymi fanami Pilipiuka i Piekary dodam, że po prostu nie jestem fanem fantasy. Lubię, ale bez przesady. Głównie czytam sci-fi, rzadziej horrory, rzadziej historyczne, trochę klasyki i trochę wszystkiego. Nie jestem targetem tych książek, ale swoją opinię napisać mogę.
Książki to dobra zabawa kiedy znajdzie się swój segment.
#ksiazki
Widocznie nastawiłeś się na zbyt wiele.
Żeby sobie uzmysłowić z czym miałem do czynienia możesz sobie obejrzeć serię o złych książkach Pawła Opydo i jego przygodę z "Rokiem w Poziomce". Co prawda to nie jest fantasy, ale wiele się dowiesz o "kunszcie" autorki. Załączam
Sam Dukaj polecał, więc jarałem się jak Londyn we wrześniu 1666 roku. Niestety, już pseudo-poetycka forma to według mnie porażka, drugi bohater zamiast wywoływać litość przywoływał myśli w w rodzaju - niech mu się coś stanie, niech w końcu #!$%@? umrze, poza tym znajdowanie dużych ilości jedzenia 'rzutem na taśmę'.
Plusem był miejscami klimat - czuło się szarość brud i beznadzieję, ale tak jak napisałem
jeszcze takiego udawania, że jest to dobra książka nie przyszło mi oglądać.
dlaczego? świat wymyślany na bieżąco, w trakcie pisania i to bardzo dobrze widać. nazwy miejsc i ludzi wymieniane tylko po to, żeby było jak zapchać te 900 (czy ileśtam setek stron), do których autor nie wraca, nie wyjaśnia, nic. pojawia się w pierwszej książce 10 stron o jakimś gównie, nikomu do niczego nie potrzebnym, nic nie wnoszącym do fabuły i tyle. i tego typu słowoklectwo przez wszystkie rozdziały.
fabuła naiwna w gruncie rzeczy i przewidywalna. jeden underdog, który staje się bohaterem, jedna dziewczyna (taka trochę Mary Sue), która odkrywa, że nie jest zwyczajna i zabójca taki
Możesz rozwinąć, o co chodzi z tym poprawionym wydaniem? Jakieś informacje o tym, co się zmieniło itd.
na wykopie jakiś czas temu było, o tym, że zmienił. teraz jednak przeczytałem, to co się od tamtej pory pojawiło, i zwracam Sandersonowi honor i odszczekuję, że zmienił kompletnie zakończenie (nie